Na nową płytę Huntera nie trzeba było długo czekać. 15 listopada, rok po wydaniu ich ostatniego krążka- Królestwa- ukazało się Imperium, zawierające dziewięć premierowych nagrań.

Płyta rozpoczyna się energicznym Imperium uboju, w którym poruszany jest problem rytualnego uboju. Słychać gitary, skrzypce Jelonka, a nogi same podrygują w takt muzyki. W podobnym klimacie utrzymane są następne utwory: Imperium mæczety i Imperium zawiści orzeszpospolitej. Po bardzo żywiołowym początku chwilą wytchnienia staje się Imperium miłości. Piosenka o niezwykłym klimacie, mrocznym, do końca zachowująca swoje tempo, bez przyśpieszenia. Po prostu inna. A zaraz po niej Imperium szczujszczura, w którym wyraźnie słychać skrzypce. Początek tego utworu przypomina

mi trochę Mad Toad (które znalazło się na Revenge Jelonka), czemu trudno się dziwić, skoro skrzypek jest odpowiedzialny za obie kompozycje. Po Imperium Szczujszczura następuje Imperium strachu, czyli smutna (ale nie bez powera!) opowieść o ludzkim zagubieniu, nałogach. W tekście pojawia się słowne nawiązanie do utworu Arges (z czwartej płyty grupy zatytułowanej Hellwood). Piosenkę wieńczą skrzypce. Zadziwiające okazuje się Imperium diabła. Humor, przekora i moc to trzy słowa, które najlepiej charakteryzują tę piosenkę. I mimo że w refrenie słychać wyznanie: jestem diabłem utwór jest mega pozytywny. Przedostatnią pozycją na płycie jest Imperium waraciwara. Jest to kolejna piosenka, przy której nie można usiedzieć na miejscu, zakończona monologiem. Utwór ten mógłby kończyć płytę, ponieważ pokazuje stosunek grupy do krytyki. Imperium trujki to najdłuższy kawałek na krążku i (niestety!) ostatni. Jest może trochę spokojniejszy niż Imperium uboju czy Imperium diabła, ale nie oznacza to, że można się przy tej piosence nudzić. W Imperium trujki następują zwolnienia i przyspieszenia tempa, są mocniejsze momenty. Warto dodać, że jest to kawałek poruszający ważny temat, jakim jest fanatyzm. W utworze nie brakuje symboli i gier słownych.

Imperium to jedna z lepszych polskich płyt wydanych w tym roku. Nie brakuje w niej niczego. Są gitary, są skrzypce, jest energia i jest moc, czyli wszystko to, za co kochamy Huntera. Imperium zawiera utwory bardzo energiczne, które świetnie sprawdzą się na koncercie, ale i takie, przy których można chwilę (ale tylko jedną!) odpocząć. A i warstwa tekstowa nie jest oparta na banalnych historyjkach. Hunter nie boi się wypowiadać w ważnych kwestiach (problem uboju rytualnego czy fanatyzmu), nie boi się stawiać śmiałych porównań, ale przede wszystkim nie boi się prowokować. I zdaje się, że za ten brak obaw grupa została nagrodzona przez swoich fanów- Imperium zadebiutowało na pierwszym miejscu Oficjalnej Liście Sprzedaży.

Wszystkim lubiącym ostrzejsze brzmienia polecam tę płytę. Graj, muzyko graj- to mój jedyny postulat po wysłuchaniu Imperium.

Milena Janczak

Okładka Imperium