Ciągiem przetaczają się mediach feralne słowa polskiego tenisisty Jerzego Janowicza z pamiętnej konferencji prasowej zorganizowanej podczas pucharu Davisa. Gwiazdy, celebryci, dziennikarze, sportowcy, psychologowie nie szczędzą niepochlebnych słów, komentarzy i swoich opinii w związku z tą sprawą. Ogromne poruszenie nie powinno być jednak niczym dziwnym. To co odważył się powiedzieć ten młody mężczyzna siedzi w umysłach większości Polek i Polaków.

,,Jesteśmy krajem, w którym nie ma jakiejkolwiek perspektywy czy to w sporcie, czy biznesie czy w życiu prywatnym. Studenci studiują tylko po to żeby z tego kraju wyjechać.”

Słowa Janowicza unaoczniły wielu smutną prawdę. Wystarczy spojrzeć na statystyki wyjazdów naszych rodaków za granicę, które z roku na rok szybują w górę. Studenci zasilają szeregi bezrobotnych, często nie dostają pracy na przysłowiowym stanowisku kasjerki ze względu na swoje zbyt wysokie wykształcenie. Wymagania pracodawców ciągle rosną, by w konsekwencji poszukiwać na rynku pracy 23-latka z dziesięcioletnim doświadczeniem. Uczelnie rzucają się z motyką na słońce otwierając kolejne kierunki, przy czym nie mogąc zapewnić młodym ludziom podstawowych narzędzi do rozwijania umiejętności czy nauki zawodu. Natomiast sztaby polityków prześcigają się w kreowaniu spotów przedwyborczych, w których rzekomo wszyscy z nich mają receptę na rosnące bezrobocie i powrót Polaków z zagranicy.

,,Trenujemy gdzieś po szopach – chodzi nie tylko o tenis, np. Zbigniew Bródka  chcąc trenować musi wyjeżdżać za granicę. Dlaczego więc macie tylko oczekiwania wobec nas? Sami wyjdźcie na kort, przepracujcie całe życie a dopiero później miejcie oczekiwania. Przeżyjcie najpierw to, co sportowcy przeżywają.”

O tym, że Zbigniew Bródka musi posiłkować się zasobami naszych zachodnich sąsiadów by w ogóle móc trenować dowiedzieliśmy się dopiero gdy zdobył złoty medal olimpijski. Wysiłek całego jego życia przyczynił się do tego,, by media wzięły pod lupę stan zaplecza polskiej kadry sportowej. Nazywanie piłki nożnej sportem narodowym przyprawia wielu o dreszcze. Na jakiej zasadzie odbywa się wartościowanie sportowców, dyscyplin w których trenują oraz rozporządzanie środków na rzecz ich rozwoju. Nie mając sukcesów w piłce nożnej budujemy stadiony, zakładamy szkółki, przy czym przez myśl nam nie przejdzie, że rodacy są naprawdę dobrzy w innych sportach. Są zdolni, zdeterminowani tylko bez pieniędzy. Pieniędzy, które pompuje się w dyscyplinę narodową, przez którą po meczach rumieńce wstydu nie schodzą z twarzy Polaków.

,,Nie dostaje się żadnej pomocy w jakimkolwiek sporcie czy zawodzie. Każdy musi orać, wyrywać sobie żyły żeby coś osiągnąć.”

Space is more. Grupa studentów z Politechniki Wrocławskiej zmuszona była prosić o pieniądze internautów, które miały zostać przeznaczone na sfinansowanie ich wyjazdu do Korei Południowej. Zostali finalistami prestiżowego konkursu NASA, dzięki swojemu projektowi załogowej misji przelotu obok Marsa i powrotu na Ziemię dla dwóch astronautów. Sukces, którym nasz kraj mógłby się szczycić na arenie międzynarodowej miał jednak gorzki smak. Czymże jest wygrana w prestiżowym konkursie, przy braku jakichkolwiek funduszy na podróż do miejsca przeznaczenia. Jak w Polsce wygląda wspieranie młodych, obiecujących ludzi nauki, którzy swoimi wynalazkami mogą przenieść nas o krok bliżej przyszłości – zapytajmy tych dobroczyńców, którym los nauki nie jest obojętny. Zapytajmy internautów, nie polityków.

,,Kim jesteście, że macie oczekiwania? Oczekiwania może mieć mój trener, który poświęca całe swoje życie, mama, tata, ale nie wy!”

Bródką jak i innymi zasłużonymi sportowcami media zainteresowały się dopiero po sukcesie, którego nie wypadało nie skomentować. Wręcz przeciwnie – wypadało przywłaszczyć sobie mentalnie medal olimpijski w ramach dobra narodowego. Tomasz Lis w swoim autorskim programie oficjalnie dziękował Justynie Kowalczyk – w imieniu wszystkich Polaków – za jej złoty medal, którym `obdarowała naród. W kraju naszym nadwiślańskim panuje tendencja przywłaszczania sobie czyjegoś sukcesu. W myśl – skoro reprezentujesz Polskę i zdobywasz dla Polski medal tojest on własnością niespełna czterdziestomilionowej populacji – należy składać dzięki w imieniu narodu. Nawet tej części, która rozumie, że sukces sportowca jest wyczynem jego samego, sztabu, trenerów, rodziny – nie nas, którzy siedząc przed telewizorem się do tego nie przyczyniliśmy.

,,Bohatera w naszym kraju tworzy się przez całą karierę – śmiecia i zero można stworzyć w jeden mecz”.

Kapitan reprezentacji Polski w tenisie ziemnym Radosław Szymanik na tej samej konferencji powiedział: ,,Chciałbym tylko zauważyć, że gdy któryś z naszych zawodników dochodzi do finału to artykuły zatytułowane są zwykle: przegrana w finale.” Mentalność Polaków , którzy szczególnie upodobali sobie ludzkie porażki waży na losach nie tylko sportowców ale i ludzi biznesu, tych którzy poświęcają życie by coś osiągnąć. Wystarczy jedno małe potknięcie, by wysiłek życia poszedł na marne. Właśnie wtedy pojawiają się owi komentatorzy, którzy pod pretekstem oczekiwań czytelników nie pozostawiają na delikwencie suchej nitki. Polaczkowatość, która jest synonimem zazdrości, samolubstwa czy braku życzliwości jest głównym powodem klęski narodu we wszystkich sferach życia społecznego. Jej zawdzięczamy miejsce na tyłach, które okupujemy od lat.

Edyta Holona