Żródło: wykop.pl

Żródło: wykop.pl

Moim ulubionym świętem jest Wszystkich Świętych. Uwielbiam 1 listopada.  Idealnie wręcz oddaje cały nasz polski mental, polską modę i generalne podejście do życia Polaków. I właśnie na cmantarzu (lokalnej nekropolii), patrząc na zmęczonych życiem Januszów i słuchając jeszcze bardziej zmęczonych życiem Grażyn, zaczęłam poważnie zastanawiać się nad Polakami. Lubię być Polką, kocham swój piękny kraj – czysty patriotyzm. Ale czy lubię Polaków jako naród? Ta ciężka rozkmina w mojej głowie zainspirowana była tekstami, które podsłuchałam (nieuniknione!) przy okazji nabożeństwa „na grobach”. Oto top hity tego dnia:

„Ten duży znicz chyba od Grażyny, a chryzantemy Halina dokupiła. Dej te 2 białe do tyłu a stroik na środek, tu postaw 3, a resztę zostaw, bo jeszcze trzeba do babci postawić… Jezusmaria! patrzcie! córka Władzia w ciąży, ile ona ma? 17? pewnie nawet nie wie z kim… Patrzcie, jak Krycha przytyła, już chyba do śmierci kawalera nie znajdzie, taka gruba…Widzieliście jaką furą Rysiek przyjechał? Pewnie kradnie w tej koksowni, bo inaczej skąd by wziął, jak oni kredytów na dom ponabierali, że ledwo zipią?… Ale ten czas leci… już 1 listopada… a dopiero my w Egipcie z Andrzejem byli, zara wigilia i znowu rok strzelił…Tego dużego tu nie stawiaj, to na Doroty postawisz…Po ile kupywaliście te chryzantemy? my w kerfurze po 11, promocja była! Ładnie tu żeście tym grysikiem posypali…Widziałaś? Ojcowiznę przepił, a teraz nawet na grób ojca nie przyjedzie znicza postawić…”

Po tym incydencie, jakim było bliskie spotkanie z Polską A, B czy G,  właśnie na cmentarzu, chciałam podejść do tych Andrzejów z wąsem, w prawilnych dresach, sandałach i skarpetach. Chciałam pogratulować Halinie w fatalnym makijażu,  jeszcze gorszym odzieniu i weselnej fryzurze. Chciałam uściskać ich wszystkich i uroczyście wręczyć ordery Virtutti Cebularri. Bowiem ten właśnie moment mojego życia uświadomił mi, że typowy Polak to cebulak. I ja takiego cebulaka-biedaka uwielbiam. Bycie nim jest jak dziedzictwo. Fascynuje mnie to, że mieszkamy w kraju, gdzie cebulactwo to kultura narodowa.

Słowiańskie korzenie? Zespół Mazowsze? Kultura góralska, śląska? Ruskie i bigos? Wcale nie! Prawdziwy polski folklor to disco polo, ortalionowy dres, znicz w dumnie zwisającej reklamówce z Tesco, wata cukrowa do kupienia w budzie na cmentarzu. Janusz Andrzej Nowak to prawdziwy Polak.  Kocham wszystkich Januszów. Zachłyśniętych amerykańską kulturą, innymi krajami, zakompleksionych, histerycznych patriotów, płytkich katolików, wiecznie oszczędzających, zazdrosnych, kombinatorów… Dalej uważam, że bycie cebulakiem to obciach. Ale w końcu, bez obciachu mogę powiedzieć, że nie wstydzę się i lubię takiego Polaka. Co więcej, mogę z czystym sercem przyznać się, że parę dobrych razy w życiu zdarzyło mi się popełnić cebulactwo. Wydawać się może, że wszyscy mamy to we krwi.

Każdemu z nas zdarzyło się kupić coś tylko dlatego, że było najtańsze, albo żałować złotówki na bilet autobusowy. Cebulak na wszystkim chce oszczędzić, wszystko kupiłby najtaniej, a jak się da to najlepiej za darmo, dla takiego zawsze jest za drogo. Nie dlatego, że jest biedny i nie ma co do gara włożyć. Taka zasada: byle najtaniej, byle za darmo. Co cebulak robi, jak mu w domu zabraknie, powiedzmy, papieru toaletowego? Albo mydła? Podprowadzi z pracy! A co?! Polakowi nie wolno? Długopisy, zszywacze, kartki, segregatory, tusze, wszystko można wynieść. Autentyk. Założę się, że znasz to z autopsji.

Poza tym Polak-cebulak na wszystkim się zna. Kolejna zasada: nie znam się, to się wypowiem. Na pewno chociaż raz każdemu się to zdarzyło. Temat jest nieważny. Można nie spróbować sushi, ale być święcie przekonanym, że to obrzydlistwo. Typowe cebulactwo. Tak samo jak klaskanie w samolocie, rękoczyny w lidlu, kolejki przed otwarciem hipermarketu, przeklejanie metek i tak dalej…

Jako naród mamy masę wad, ale tacy już jesteśmy. I czas się z tym pogodzić. Czas polubić takiego Polaka, jakim on jest, z wszystkimi jego wadami.  Nie udawać, że jest lub będzie inaczej, bo każdy ma w sobie coś z cebulaka. Choćby nie wiem jak bardzo chcielibyśmy być amerykańscy. Możesz nie nosić dresów, nie nazywać się Andrzej, ale na pewno zdarzyło ci się być cebulakiem. Nie ma w tym nic złego, taka nasza natura. Nie zachęcam do pokochania cebulaczanej natury Polaków,  mam nawet nadzieję, że wkrótce wypleni się to cebulactwo, ale nie wiem, czy jest sens, skoro i tak  zawsze zostają jeszcze buraki, ziemniaki…

 

Monika Mitulla