Chimeryczny znaczy zmienny. I tacy właśnie są Polacy. Zmienni, niezadowoleni. Ciągle czegoś im brakuje. Czego? Tego nie wie chyba nikt.

            Ida Pawła Pawlikowskiego nie zdobyła Złotego Globu. No cóż, samo wyróżnienie już było ogromnym sukcesem, z którego byliśmy dumni wszyscy. Zaraz, zaraz – byliśmy? A tak, bo teraz, kiedy Idzie nie przyznano nagrody doszliśmy do wniosku, że to właściwie kiepski film, są lepsze.

Kiedy 11 grudnia ubiegłego roku dowiedzieliśmy się, że film Pawlikowskiego został nominowany do tych jakże prestiżowych nagród, radości nie było końca. W komentarzach internautów było ,,super”, ,,świetnie”, a Ida była uznawana za naprawdę wybitny film. Taka sytuacja zmieniła się, kiedy miesiąc później okazało się, że nasza produkcja przegrała z antyputinowskim Lewiatanem Andrieja Zwiagincewa. I oczywiście pojawiły się głosy mówiące: ,,beznadziejny żydowski film”, ,,oklepany temat”, ,,nie porywa”. Negatywnych komentarzy można wymienić wiele.

Taka sytuacja skłoniła mnie do pewnych przemyśleń. Na pewno można o nas, Polakach, powiedzieć, że jesteśmy zmienni jak chorągiewka na wietrze. A przykładów takiej zmienności można mnożyć (na przykład kiedy dwa lata temu Piotr Żyła zajął w Oslo pierwsze miejsce w zawodach Pucharu Świata – stał się wręcz bohaterem, ale kiedy w kolejnym sezonie nie szło mu już tak dobrze, zaczął działać na nerwy ludziom, którzy z niezadowoleniem komentowali jego występy). Wychodzi więc na to, że lubimy jedynie zwycięzców, najlepszych. Kiedy coś komuś się nie uda – reagujemy złością, wręcz agresją. Droga od bohatera do zera jest bardzo krótka.

Zmienić się trudno, ale czy nie byłoby prościej cieszyć się czyimiś sukcesami, nawet jeśli nie są one tym największymi? Na pewno pochłonie to mniej energii niż wylewanie żali w Internecie.

Milena Janczak