Koreą Południową interesuję się już od jakiegoś czasu. Na początku było to zwykłe, dziennikarskie zaciekawienie, a w miarę poznawania kultury, języka i historii- czysta fascynacja. Nic dziwnego więc, że kiedy swoim zwyczajem przebiegałam palcami po wszystkich półkach biblioteki, zatrzymałam się przy tym nazwisku.

Shin Kyung-sook jako pierwsza kobieta z Korei Południowej otrzymała prestiżową nagrodę Man Asian Literary Prize. Jej styl pisania nie wyróżnia się szczególnym brzmieniem, manierą, nie jest nachalny ani specjalnie oryginalny. Jest jednak jedna rzecz, która wyróżnia ją na tle innych pisarzy. Operując prostymi słowami i historią bez porywających zwrotów akcji, Twoje emocje na moment staną się miękką gliną w jej rękach. Jestem przekonana, że ta książka wpłynie na Ciebie o stokroć bardziej, niż możesz tego oczekiwać.

Powieść rozgrywa się w Seulu, w latach osiemdziesiątych XX w. Miasto pod dyktaturą wojskową, brutalnie tłumione strajki, tajemnicze zniknięcia i zgony, bunt młodych. W tych trudnych warunkach dorastają główni bohaterowie. Historia opowiadana jest głosem Jeong-yun, dziewczyny złamanej po odejściu matki, która po rocznym urlopie dziekańskim i zupełnym odseparowaniu od świata, próbuje wrócić na uczelnię. Tam poznaje dwójkę przyjaciół intrygującego Myeong-seo i wiecznie schowaną w jego cieniu Mi-ru. To oni przygarniają ją do siebie i włączają do swojego życia. Tę dwójkę łączy przyjaźń, ale też wspólna tajemnica i chęć chronienia się nawzajem. Im więcej dowiadujemy się o ich życiu, tym bardziej rozumiemy złożoność ich psychiki i ambiwalencję kotłujących się w nich uczuć i tę rozpaczliwą potrzebę zrozumienia. Poza nimi poznajemy historię jeszcze dwóch osób. Profesora Yuna, który wywarł ogromny wpływ na życie swoich studentów, oraz Dana, przyjaciela z dzieciństwa Jeong-yun, artystę, który nagle postanawia iść do wojska.

Książka jak żadna inna skłania do refleksji, ale nie tej, pozbawionej osobistego wkładu, płytkiego poczucia empatii, która przechodzi wraz z obróceniem ostatniej strony. Czasem boleśnie rozumiałam, przez co przechodzą bohaterowie. Mimo że akcja rozgrywa się na innym kontynencie, w innej kulturze i czasach, książka jest aktualna. Problemy dorastania, samotności, straty, winy, poszukiwania akceptacji i zrozumienia, znaczenie autorytetów i miłości do drugiego człowieka, która może przejawia się na wiele sposobów.

Powieść Shin Kyung-sook nie jest filozoficznym wywodem, nie jest też romantyczna ani zaskakująca. Jest za to bardzo ludzka i może dlatego tak mocno chwyta za serce. “Będę tam” to jedna z tych pozycji, które umieszczam na mojej prywatnej liście książek, które coś we mnie zmieniły.