Polski oldskul, choć muzycznie konkurencyjny dla amerykańskiego jest często wyśmiewany przez znawców skali „cebulaków” jak Wojewódzki czy Koterski. Przez takie obrzucanie błotem posłuchać możemy (bo modne) tylko Grechuty, Czerwonych Gitar, Niemena i Anny Jantar. Co z innymi? Idą niesłusznie w odstawkę.

Dzisiaj przygotowałem dla Was listę 10 NN czyli najbardziej niedocenionych artystów (zespołów) polskiego oldskulu.  Zaczynajmy więc!

10. Dwa plus jeden. Polska grupa, która odniosła sukces także na rynku zachodnim. Ich kawałek „Easy come, easy go” był czwartym singlem na rynku zachodnioeuropejskim. Zatkało? U nas znana z takich przebojów jak „Windą do nieba”, czy „Iść w stronę słońca”. Ja polecam „Chodź, pomaluj mój świat” – dodaje energii na cały dzień!

9. De mono. Gdy idę ulicą i słyszę, że ktoś jest „krzywy jak Andrzej z De Mono”, pojawia się na mojej twarzy lekki uśmiech. Nie z sucharka, lecz z tego, że ktoś ich jeszcze zna! Słuchajcie: możecie darować sobie mało znane kawałki, ale jeśli chcecie być romantykami, puśćcie jej „Wszystko na sprzedaż”, na efekty nie będziecie musieli długo czekać.

8. Piasek. Od czasu współpracy z Krajewskim nudziarz i laluś. Wcześniej- artysta z pazurem, który gdy szykował piosenkę, szykował hit. Niesamowity głos i energia. Polecam w szczególności: ,,Komu potrzebny żal”, „Imię deszczu” i hit nad hity, idealny do karaoke we wtorkowy wieczór „Prawie do nieba”

7. Wilki . Gdyby ich utwór „Here I am” został wybrany do konkursu Eurowizji, może mielibyśmy dziś międzynarodową grupę! Gawliński szykował podbój Europy, nie udało się. Dziś możemy delektować się „Urke” czy „Na zawsze i na wieczność”, lub śpiewać dziewczynie fragmenty „Baśki”.

6. Tadeusz Nalepa. Wiecie kto to jest? A Dżem znacie? Riedla kojarzą wszyscy, Nalepę coraz mniej młodych osób. A z dwóch zespołów Dżem – Breakout to właśnie ten drugi uznawany jest przez krytyków za lepszy technicznie pod względem bluesowego czucia rytmu. Co ciekawe, ich poprzednik Blackout stworzył wraz ze Stanem Borysem pierwsze w Polsce protest songi. Ja jednak polecam relaksujące „Pomaluj moje sny” i „Gdybyś kochał, hej”.

5. Kombi .  Klasyka przez duże K! Pierwszy koncert, na którym był mój ojciec to właśnie tego zespołu, zresztą mój też. Wyznawcy rocka niech wrócą do „Black and white”, sentymentalni niech odświeżą „Sen się spełni”, a Polska stanie się lepszym krajem!

4. Krzysztof Krawczyk. Wiem. Na hasło Krawczyk każdy podśpiewuje „Jak minął dzień” z tym dobrodusznym uśmiechem co? To teraz zrzednie wam mina: Krzysiu Krawczyk dawał koncerty w klubie Playboya w Las Vegas, nagrywał z gitarzystą Dolly Parton w studiu aranżera pracującego dla samego Elvisa! Mało co nie podpisał kontraktu z Hallmark Records, gdyby do tego doszło mielibyśmy prawdziwy powód do chwały. Posłuchajcie „Byle było tak” i „Pokochaj moje marzenia”.

3. Lady Pank.  Zespół, którego targetem była buntownicza młodzież. Dziś? Grają dla podstarzałej buntowniczej młodzieży. Czemu nie dla was? Ich piosenki genialnie opisują niełatwą polską rzeczywistość, pełną obłudy i fałszu, ale również dają mocy by robić co się da dla spełniania swoich marzeń. Musicie posłuchać: „Moje Kilimandżaro”, „Zamki na piasku”.

2. Bajm.  „Czego ty słuchasz? Kozidrak?” „Nie nie, ja tylko tak sobie”. Ludzie, czego wy się wstydzicie! Bajm to kozacka grupa, której liderka walczyła z systemem gdy wasz Misiek Koterski robił w pieluchy. W „Co mi panie dasz”  leje się wódka dla zaspokojenia wyrzutów sumienia, znajome? Polecam „Rzeka marzeń” i „Szklanka wody”.

1. Budka Suflera. Im po prostu w życiu wyszło! Koncerty w Carnegie Hall, platynowe płyty, genialne covery. Nie ma różnicy czy śpiewał Andrzejczak czy Cugowski, zespół był na topie przez 4 dekady. Znacie ich z „Takie tango”, tymczasem Budka to ostry rock, wystarczy zajrzeć do starszych płyt tej grupy. Polecam „Gdzie jest ta krew”, „Geniusz blues” i „Cisza”.

Tyle ode mnie, keep calm&listen to polish oldschool!

Tako rzeczę, Paweł Krakowiak.