Jeśli szukacie czegoś krótkiego na niedzielne popołudnie, to dzisiejsza propozycja będzie w sam raz.

Myślę, że w okresie międzywojennym powstawało mało filmów, które odznaczałyby się brakiem znanych nazwisk. Dlatego dziś, po raz drugi, prezentujemy film z najbardziej popularnym aktorem tego okresu, a mianowicie z Eugeniuszem Bodo.

3

http://polskiekinolat30.manifo.com/

„Jaśnie pan szofer” to komedia w reżyserii Michała Waszyńskiego z 1935 roku. Trochę zakręcona, trochę nie niejasna (ale to ze względu na brakujące sceny), ale za to zabawna i lekka. Film opowiada o Karolu Boratyńskim, który jest hrabią i po przyjeździe do domu dowiaduje się, że będzie się żenił. Jak się okazuje nie on, tylko jego szofer, który się za niego podał, by zdobyć pewną sumę pieniędzy za ten ślub. Jednak akcja toczy się tak, że to hrabia podaje się za szofera i zawozi swoją „narzeczoną” do miejsca, gdzie ma odbyć się ślub. Oczywiście młodzi zakochują się w sobie, ojcu panny młodej przewraca się wątroba, a nas czeka oczywisty happy end.

Obraz trwa zaledwie 50 minut, akcja jest spokojna, głównie oparta na dialogach. Dodatkowo ciekawym ubarwieniem są postacie: Eugeniusz Bodo jako hrabia/szofer jest arogancki, pewny siebie i dowcipny, z kolei jego przyszły teść to typowy nerwus.

Film zawiera pewną piosenkę na temat Polek. Nigdy nie spotkałam się z tak dokładnym opisem polskiej płci pięknej:

„Polka ma najwięcej. Takie coś, takie ech, takie joj, takie niech, takie słońce w twarzy, w oczach taki śmiech. Nawet mur, nawet głaz też by zmiękł, też by trzasł, jak uśmiechnie się do Ciebie choćby raz.”

Życzę miłego seansu

A.G.