Życie bez Facebooka jest możliwe. Odnosi się jednak wrażenie, że tych, którzy go nie mają, dotyka pewnego rodzaju wykluczenie.

Nie, to nie jest kolejny tekst o tym, jak najpopularniejszy portal społecznościowy przejął kontrolę nad naszym życiem. Bo jest i wiele grup, na które można podzielić facebookowiczów: nałogowców, spędzających tam każdą, nie tylko wolną, chwilę, takich, którzy jedynie w świecie internetu czują się pewnie, użytkowników codziennych, tych rzadziej zaglądających, itp., itd. Ale jest i grupa, choć niewielka, która ostała się i kont na „Fejsie” nie ma.

Nie rozstrzygajmy, którzy z nich są lepsi. Z dwóch stron znajdą się argumenty, np. z jednej, że trzeba iść z duchem czasu, a drugiej, że nie warto ulegać modzie na wyjawianiu światu swoich wszystkich wiadomości. Trzeba jednakże przyznać, że mniejszość, która zwyczajnie Facebooka nie posiada, jest często ignorowana.

Każde wydarzenie jest najpierw tam opisywane. Rozchodzi się pocztą pantoflową? Jasne, ale najczęściej też w świecie wirtualnym. Grupa ma sprawę, problem do rozstrzygnięcia, nową wiadomość – dyskusja oczywiście na „Fejsie”. Nie masz tam konta? Nie uczestniczysz w tych wszystkich wydarzeniach. One omijają Ciebie, jak wszyscy, którzy Cię o nich później nie poinformowali. I nie chodzi tu o to, że ci niezarejstrowani tam mają mieć jakieś specjalne przywileje. Zauważmy, że takich ludzi w naszym otoczeniu i z naszej generacji jest zdecydowana mniejszość.

Człowiek bez Facebooka żyć może. Siłą rzeczy taka osoba nie uczestniczy w wielu ważnych sprawach, lub dowiaduje się o czymś (o ile w ogóle) ostatnia. Rzeczywiście, sama to sobie wybrała, ale czy zwykła serdeczność w dzisiejszych czasach zaginęła? Nieposiadanie konta na tym portalu przeszkadza chyba bardziej tym, którzy go mają, no bo przecież, tamtych trzeba specjalnie informować.

Jest wiele powodów, które przyświecały tej „bez-facebookowej” grupce. Po co się sztucznie dzielić na lepszych i gorszych? Facebookowe dyskusje, choćby te z naszych grup studenckich, trwać będą nadal. Nie ulega wątpliwości, że najpierw tam omawiane będą wszelkie tematy. Może czasem powiadomić znajomego bez konta o czymś, co dotyczy także i jego, ot tak, zwyczajnie, z ludzkiej życzliwości, której coraz częściej nam brakuje.

I.K.