Uwielbiam kiedy artystom z mojego podwórka się udaje. Opolskie jest tak małym województwem, że nawet kiedy pojawia się ktoś z dziedziny, w której nie siedzę i totalnie jej nie „czaję” zawsze czuję dumę. Przeszło rok temu swoją drugą już płytę wydał rodzinny duet ze stolicy polskiej piosenki. „Punkt widzenia” DJ’a BRK oraz Jareckiego, to wydawnictwo sukcesu. Sądzę tak pomimo tego, że za płytą nie stoją ani liczby ani kruszce.

Wyżej wymienione kuzynostwo możecie kojarzyć głównie z występów z Grubsonem, którego z resztą usłyszycie w kawałkach „Rejs”, „Klasyk”, „Cheap wine” czy „Ring ting ton”. Chodź to starzy wyjadacze podziemia raczej nie mają problemu z nadmiarem fanek na backstage’u po swoich koncertach, ale z tego powodu chyba nie jest im smutno. Ten dojrzały kolektyw przekazuje nam w swoich tekstach to,  co dla nich naprawdę ważne i cenne. Rodzina, kumple i niezależność – ostatnie słowo, to klucz do opisania płyty.

jareckirk

Słuchając wydawnictwa możemy wyczuć w nim mocny wpływ muzyki reggae na artystów – począwszy od okładki w kolorach rasta z motywem tarczy strzelniczej, poprzez muzykę oscylującą pomiędzy r’n’b, reggae a funk, aż po warstwę liryczną. Jego przesłanie jest mocno wolnościowe. Płyta jest jednocześnie bardzo dobrym motywatorem. „Tarabaho” – kawałek z Cheebą, który tak naprawdę otwiera płytę, to zdecydowanie jej najmocniejszy  punkt. Utwór mający na celu zmuszenie słuchacza do działania jest nagrany bardzo lekko, z resztą to domena Jareckiego i BRK. Czy to dobrze?
Z jednej strony tak, przynosi to zdecydowanie orzeźwienie. Ba! To nawet takie nie hip-hopowe, no bo gdzie napinka? Gdzie hejty? Może chociaż jakieś kozackie zagrywki? Panowie… do tego te chilloutowe beaty, z czym do ludzi? No właśnie, to z drugiej strony ich zguba. Wystarczy prześledzić trasę koncertową – znacznie częściej wspomagają Grubsona podczas jego koncertów niż sami dają show. To zdecydowanie dobrze, że na siebie trafili, może bez tego nie mogliby bronić swojej tożsamości. Drugą kwestią jest technika nawijania raperów. BRK ma bardzo nosowy głos i niewiele nim moduluje. Jarecki zaś, to typowy funkowiec, który pływa po beatach. Taka mieszanka może po prostu okazać się poprzeczka nie do przeskoczenia. Kiedy jednak „siądzie”, panowie dostają w stu procentach świadomego odbiorcę. O ile można mieć jakieś „ale” do nawijania Bartka, to do tematu jego producenckiej pracy przy płycie trzeba z rozwagą ważyć swe słowa. Jego niekonwencjonalne podejście do muzyki, kreatywność i wszędobylski, ale jednak nie przesadzony bas, to genialna kooperacja. Dzięki temu wyrobił sobie markę, a przede wszystkim styl i charakter, które są nie do powtórzenia. W dobie łatwego dostępu do sprzętu jest zdecydowanie największą wartością  dla DJ’a.

Naszą rap scenę możemy przyrównać do typowego większego miasta składającego się z osiedli, a każde z nich, to wytwórnia płytowa. Jak to bywa w aglomeracjach są sojusznicze tereny  jak i wrogie. W dobie dissowania się, walk obozu Winiego z Aspiratio Crew są jednak ludzie, którzy prezentują znacznie więcej niż flow, tacy są dla mnie artyści z MaxFlo. Nie zaczepiają, nie cwaniaczą a  robią swoje i bardzo dobrze na tym wychodzą. Dowodem na to mogą być chociażby tłumy na koncertach, czy możliwość wspierania alternatywnej strony rapu jaką niewątpliwie jest twórczość Jareckigo i BRK.

Mamy dla Was niespodziankę na rozpoczęcie wakacji, a jest nią konkurs płytowy! Do wygrania wyżej recenzowane wydawnictwo, jedyne co musicie zrobić to odpowiedzieć na jedno, proste pytanie:

W jaką akcję społeczną zaangażowana była ostatni wytwórnia MaxFloRec? Informacji szukajcie na FB przedsiębiorstwa bądź oficjalnej stronie internetowej. Odpowiedzi ślijcie na naszą facebookową skrzynkę KLIK

http://maxflo.pl/
https://www.facebook.com/maxflorec

maxflorec

 

Marcin Zakrzewski