Lekarze, pielęgniarki, fizjoterapeuci, pracownik socjalny i kapelan – to ekipa Domowego Hospicjum dla Dzieci w Opolu, która obecnie ma dwudziestu dwóch podopiecznych. Zespół medyczny dojeżdża do dzieci na terenie Opola i całego województwa opolskiego. Pacjenci są w domach, przy bliskich, którzy opiekują się nimi 24 godziny na dobę, a pracownicy Hospicjum im pomagają.

Stan dzieci, które są pod naszą opieką raczej nie rokuje. Są to choroby przewlekłe, wady wrodzone, genetyczne i czasami jest tak, że dzieciaki są z nami przez kilka lat. Z reguły są to choroby układu nerwowego, gdzie degradacja tego układu powoduje niestety nieuchronną śmierć – mówi Sylwia Sikorska – Stach z Domowego Hospicjum dla Dzieci – Dziecko dostaje od nas cały sprzęt, podstawą jest łóżko rehabilitacyjne, materace przeciwodleżynowe. Następnie są to koncentratory tlenu, ssaki, asystory kaszlu. Kupujemy również rodzicom blendery do miksowania jedzenia, ponieważ często jest tak, że dzieci nie mogą niczego jeść doustnie, są karmione przez sondę lub bezpośrednio do żołądka.

Hospicjum opiekuje się nie tylko chorymi dziećmi, ale także dba o całe rodziny – Naszą rolą jest robić wszystko, żeby tym ludziom było lepiej, żeby nie musieli się martwić np. o kupno leków w aptece. Często też pomagamy rodzinom socjalnie, czyli robimy zakupy, pozyskujemy sponsorów, którzy kupują węgiel na zimę. Pamiętamy o każdych urodzinach tych dzieci, o urodzinach rodzeństwa – mówi Sikorska -Stach.

Często są organizowane różnego typu akcje dla hospicjum, które organizują m.in. koła naukowe Uniwersytetu Opolskiego czy Politechniki Opolskiej – Z każdego rodzaju wsparcia bardzo się cieszymy, bo to są dodatkowe fundusze na to, żeby kupić sprzęt, który jest bardzo drogi. Oprzyrządowanie do tego sprzętu jest bardzo drogie, a to są rzeczy zużywalne. Tak samo samochody. Nas pracuje tutaj jedenaście osób i każdy dojeżdża do pacjenta. I to nie jest tylko Opole, ale całe województwo. Zużycie paliwa to też jest dla nas duże obciążenie finansowe. Dlatego każda forma wsparcia jest dla nas bardzo cenna. Dobrych ludzi, którzy mają potrzebę pomagania jest bardzo dużo i cieszymy się na każdą akcję – dodaje.

Jednym z wolontariuszy Domowego Hospicjum dla Dzieci, jest Robert Ćwilkiński, bohater naszego ostatniego wywiadu. Przejechał on prawie 4 000 km na rowerze i uzbierał na razie ok. 24 000 złotych – Akcja Pana Roberta też nas bardzo ucieszyła, tym bardziej, że udało się już pozyskać bardzo dużo pieniędzy. Te pieniądze jeszcze do nas nie wpłynęły, ale już kupiliśmy na rzecz zbiórki cztery koncentratory tlenu i specjalne masażery do rehabilitacji oddechowej, a także zapobiegające powstawaniu odleżyn – mówi Sylwia Sikorska- Stach. 

 

Asia Gerlich