Czy ja Jej kiedykolwiek nie znałam? Kiedy usiadłam nad zbiorem Jej wierszy, poczułam, że czytam coś tak mi bliskiego, że niemożliwe, by to było moje pierwsze zetknięcie z tą poezją. Pisała tak zwane “wiersze prywatne” (może dlatego tak się polubiłyśmy). Przesiąknięte samotnością, pragnieniem miłości, zmysłowością, nieuchronnością śmierci, błogosławieństwem i przekleństwem przemijania (może dlatego tak się polubiłyśmy. Na marginesie: sporo tu Leśmiana. Może dlatego tak się polubiłyśmy). Przede wszystkim: kobiece (może dlatego tak się polubiłyśmy). Zaczarowały mnie. Wniknęły we mnie. Niektóre tak bardzo, że boję się o nich pisać.

No i doszliśmy do sedna, do serca. Halina Poświatowska miała serce chore, dwukrotnie operowane. Serce wymyślone też miała. I to tyle ode mnie, bo przy Jej słowach moje zawsze będą błazenadą. W 82 rocznicę urodzin Poetki chcę się z Wami podzielić Jej wielkim darem. Wiersz pochodzi z Jej ostatniego tomiku, wydanego pośmiertnie w roku 1968 pod tytułem Jeszcze jedno wspomnienie.

***

Tak, serce jest na pewno wymyślone, poza tym nie istnieje zupełnie. Serce jest tym, co kocha, a to, co kocha, jest ulotne i jest wszędzie. Ergo, może być tylko myślą, ciepłem w końcach palców, smugą wydychanego powietrza, przytłumioną barwą głosu, samym szeptem. I wszystkie bajki, które zaczynają się “dawno, dawno temu, pewnego dnia, był sobie albo była” – wszystkie – mówią o sercu. I panoszy się serce w bajkach, i rozpycha się serce łokciami, i jest serce mężne jak rycerz uśmiercający hydrę, i jest nieśmiertelne jak hydra, której w miejsce jednej odciętej głowy odrasta dziesięć żywych, i jest niezdobyte jak góra ze śliskiego szkła, i uległe jak oczy kochającej kobiety. I wreszcie jest serce prawdziwe jak słowo, w którym je zamknięto – więzień dożywotni na samotność skazany i na nieważną śmierć.

 
Weronika Rolnik