Kolejna bohaterka cyklu Ludzie Uniwersytetu jest doskonałym dowodem na to, że nasza uczelnia jest pełna ciekawych i pozytywnych osób. Nieschodzący z twarzy uśmiech jest jej wizytówką i znakiem rozpoznawczym. Poznajcie panią Elżbietę Zarembę, którą najczęściej spotkać można w budynku przy ulicy Oleskiej.

 

Kobieta pracująca

Pani Ela z wykształcenia jest technikiem ekonomistą. Jej pierwszą pracą było stanowisko fakturzystki w WZGSie na ulicy Kołłątaja. Pracowała też jako sekretarka w STW. – Ukończyłam m.in. kurs maszyn księgujących, kiedyś pracowało się na takich urządzeniach – mówi. Później zlikwidowano to biuro i kobieta zajęła się prowadzeniem swojego małego handlowego biznesu. Powstało jednak dużo marketów i została bez pracy.

Uniwersytet Opolski

Na uczelnię trafiła dzięki siostrze ciotecznej Krystynie, która pracowała na uniwersytecie i pomogła załatwić pani Eli pracę w klubie akademickim. –  Z tego co wiem to tam była kawiarnia, wyświetlali też filmy. Ale kiedy ja już pracowałam, to były tam normalnie zajęcia, głównie dla pedagogiki. Pracowałam tam dziesięć lat i miałam bardzo ważną funkcję: portier i szatniarz – śmieje się. – Po dziesięciu latach jak z kolei zlikwidowali klub akademicki, to wzięli mnie tutaj do budynku przy ulicy Oleskiej. Troszeczkę posiedziałam tutaj, byłam też ”skoczkiem”, czyli szłam tam gdzie nie miał kto obsługiwać portierni. Poznałam mnóstwo wykładowców i młodzieży. Co portiernia to inni ludzie, więc zawsze jest ciekawie dodaje.

Radość życia

Choć wcześniej jej nie znałyśmy, już od pierwszych chwil rozmowy z panią Elą dostrzegamy jej bardzo radosne usposobienie. – Chyba urodziłam się już taka radosna. Staram się być wesoła, bo ja zawsze byłam wesoła. Moja mama też taka była. Z każdym potrafię się dogadać. Ta praca jest dla mnie bardzo dobra, bo mam świetny kontakt z ludźmi – mówi.

“Miła, kulturalna i piękna. To jest najcudowniejsza osoba na całym Uniwersytecie. Jest zawsze uśmiechnięta, pełna radości. Uwielbiam tę Panią”. – student Jacek

Ja się nie denerwuję 😉

Zazwyczaj stojąc długo w kolejce do lekarza czy w urzędzie, ludzie się denerwują. Jednak z Panią Elą jest inaczej. – Ja sobie normalnie stoję – śmieje się. – Poza tym ja sobie zawsze znajduję kogoś do rozmowy i jakoś mi leci ten czas.

Silna wola

Ten, kto długo palił wie jak ciężko rzucić papierosy. Naszej bohaterce się to jednak udało. – Kiedyś paliłam bardzo dużo papierosów. Lubiłam palić, ale nie palę już dwa lata. Byłam kiedyś przeziębiona, poszłam do lekarza i lekarka tak dziwnie patrzyła na zdjęcie płuc. Od razu odechciało mi się palić. Wystraszyłam się tego, że tak dziwnie patrzy na to zdjęcie. Pomyślałam sobie wtedy  „Ja jeszcze nie chcę umierać. Jeszcze nie czas Pani Elu” – śmieje się.

Poprawiaczka humoru

Pani Ela czasem nawołuje studentów, żeby oddawali płaszcze do szatni, bo nie przyszła do pracy, żeby stać i patrzeć na nich z okienka: „oddawajcie płaszcze, bo ta szatnia ma być pełna”. – Uwielbiam żartować, jestem wesoła. Ciągle się śmieje, mam nadzieję, że poprawiam niektórym humor. Bo ja nie umiem się wściekać. To nie dlatego, że nie mam problemów, po prostu mam taki charakter. Jak przychodzę na uczelnię to od razu fajnie się czuję.

Rodzina najważniejsza

Kobieta przeżyła ze swoim mężem dwadzieścia lat. – On był oficerem wojskowym, więc wiadomo, że często wyjeżdżał i wszystko spadało na mnie. Ale później syn zaczął studiować, córka była w liceum, najmłodszy w gimnazjum, to już musiałam radzić sobie sama. Dzieci pani Eli bardzo ją kochają i jak sama mówi, wszyscy dziwią się jak ona to zrobiła – Ja po prostu miałam bardzo dobry kontakt z moimi dziećmi (Justyna, Rafał i Piotr), pewnie dlatego też mam dobry kontakt z młodzieżą. Nigdy nie byłam wścibską mamą. U nas zawsze w domu było pełno młodzieży, często nawet zapraszali mnie, żebym z nimi usiadła i pogadała. Zawsze było fajnie – wspomina.

dsc_4873-1

Dumna babcia

Pani Ela ma też pięcioletnią wnuczkę Julkę. – Moja wnusia jest cudowna, lubi malować, już zaczyna nawet pisać. Kiedy mam wolne w pracy, a wnuczka u mnie nocuje, odprowadzam ja do przedszkola, potem po nią idę i razem spędzamy popołudnie – mówi. – A jak dzieci wracają z zagranicy to pakujemy się i jedziemy zwiedzać Polskę. Najbardziej w głowie utknęła mi Kotlina Kłodzka i Polanica.

Rower to jest to!

Energicznej pani Eli nie pasowałoby szydełko i włóczka. Kobieta w wolnych chwilach wybiera rower. – Najpierw miałam górala, ale mi go ukradli i jak szłam na emeryturę to pracownicy nazbierali mi na rower miejski. Trochę musiałam sobie do niego dołożyć, ale to było tak cudne z ich strony. Do dzisiaj nie wierzę, że oni dali mi rower – wspomina. Pani Ela najczęściej jeździ po ZWMie i w stronę Turawy. –  Jest cudna obwodnica, ludzie jeżdżą na niej na rolkach i rowerami. Rewelacja. Czasem jeżdżę z synem i synową po Bolko. Teraz przygotowuję się na sezon rowerowy. Rowerem jeżdżę też sobie do pracy.

“Ja nie potrafię się wściekać. To nie dlatego, że nie mam problemów, po prostu mam taki charakter. Jak przychodzę na uczelnię to od razu fajnie się czuję”. 

Praca idealna

Dla pani Eli ta praca jest pracą idealną i choć kobieta jest już na emeryturze, ciągle ją tutaj ciągnie – Jestem człowiekiem kontaktowym, uwielbiam spotykać się ludźmi, a wiadomo, że tutaj jest pełno młodzieży i wykładowców. Dodaje też, że nie trafiła nigdy na „mrukowatych” studentów. – Nie wiem czy to wynika z tego, że ja mam takie podejście i oni to wyczuwają. Naprawdę nie mam problemów z kontaktem z ludźmi. Mam też kilka takich studentek, że rozmawiamy sobie o bardziej prywatnych sprawach. Nie są to jakieś długie rozmowy, ale kilka słów zawsze sobie zamienimy. Jak lecą na egzaminy to zawsze mówię im, że trzymam za nie mocno kciuki.

Matkuje studentom

Studenci zawsze się śmieją, że ja im matkuję – opowiada pani Ela. Kobieta poznała mnóstwo ludzi, którzy już dawno nie studiują na uniwersytecie, ale poznają ją na ulicy. – Kłaniają się wtedy i mnie zagadują. Bardzo fajna sprawa i przyjemne uczucie.

“Jest kochana! “

Dzięki pozytywnemu nastawieniu do otoczenia, pani Ela cieszy się wśród studentów bardzo dobrą opinią. – Jest przesympatyczną osobą, która pracuje tutaj u nas na Oleskiej. Jest zawsze uśmiechnięta i zawsze ma miłe słowo dla każdego studenta – mówi Krysia, studentka pedagogiki opiekuńczo – wychowawczej i terapeutycznej. Jacek, student matematyki, jak to na mężczyznę przystało, zwraca również uwagę na urodę pani Eli – Miła, kulturalna, uprzejma i do tego jeszcze bardzo piękna. To jest najcudowniejsza osoba na całym uniwersytecie. Jest zawsze uśmiechnięta, pełna radości. Uwielbiam tę panią.  To chyba najlepsze potwierdzenie tego jak wspaniałą osobą jest pani Ela.

 

Asia Gerlich, Natalia Worek

fot. Wiktoria Surówka