Miasto – żywy organizm na tle społeczeństwa, przestrzeń interakcji społecznych. Miasto to niezwykłe miejsca jakie wykształciły już starożytne cywilizacje. Miasta to budynki i egzystencja ludzka wewnątrz nich. Jednak miasto to także życie między budynkami. Chciałbym podzielić się dziś paroma refleksjami z nim związanymi.

 

Jakie jest to życie między budynkami? Co się na nie składa? Chodzenie, stanie, siedzenie, widzenie, słyszenie, rozmawianie. Obecność tych wszystkich składników powoduje, że w mieście w pewnym sensie “kipi życie” używając słów piosenki Tadeusza Woźniaka. To właśnie te czynności powodują, że “na mieście coś się dzieje”. Miasto to fascynująca przestrzeń. Warto jednak zastanowić się jakie cechy powinno spełniać idealne miasto mające zapewnić komfort tych czynności jego mieszkańcom.

Ludzie lubią chodzić na skróty. To też powoduje, że niektóre place mogą stać się “żywsze”. Ludzie chodzą zwykle w poprzek placu tak aby dojść jak najszybciej do upragnionego punktu. Plac to przestrzeń – to ona jest potrzebna do chodzenia. Szerokie ulice z szerokimi chodnikami i niekolidującymi z strefą pieszych ścieżkami rowerowymi to wymarzone miejsca do chodzenia. Jednak jeżeli ta ulica będzie ciągnęła się w linii prostej przez dłuższy odcinek prawdopodobnie wyda się subiektywnie dłuższa i mniej atrakcyjna, nudniejsza i dłuższe niż odcinki bardziej kręte o tej samej długości. Tak przynajmniej uważa Jan Ghel – autor książki “Życie między budynkami”.

Efekt krawędzi – to ta cecha budynków, która najlepiej najbardziej sprzyja zatrzymaniu mieszkańców na chwilę w jednym punkcie. Ludzie nie lubią stać na środku otwartej przestrzeni. To trochę taki atawizm. Na dużych otwartych przestrzeniach łatwiej nas zauważyć więc łatwiej nas wypatrzyć i zaatakować. Ludzie lubią krawędzie budynków – stają koło nich na pogawędkę, stają ze zmęczenia czy aby się czemuś przypatrzeć.

I na koniec siedzenie. Ludzie także i w tym przypadku lubią mieć “coś za plecami” kiedy siadają. Krawędzie znowu górą. Ludzie lubią zieleń i nie lubą betonu (wolą natruralne kamienie w ścianach). Ludzie nie lubią gdy ich ktoś podsłuchuje dlatego nie lubią ławek podwójnych – miejsce do siedzenia powinny powodować wrażenie półprywatności. Ludzie w końcu lubią słuchać wody – miejsca wokół fontann to idealna przestrzeń do przycupnięcia.

Czy miasto to dobra przestrzeń do stania? Nasza kultura jest kulturą chodzenia i siedzenia. Osoba, która stoi może wyglądać podejrzanie – jeśli stoi to może planuje coś niecnego? Może coś kombinuje, może na kogoś się czai lub poluje – kolejny atawizm. Miasto powinno dawać dużo przestrzeni do chodzenia i wygodne (najlepiej zielone) krawędzie do siedzenia. Jednak ja lubię stać w mieście. To ciekawe doświadczenie. Mogę czuć “płynący tłum”, gawędzić lub po prostu obserwować jakiś obiekt – nie usiądę na środku chodnika ale zatrzymać się mogę aby na coś popatrzeć.

Może na przekór kulturze ale uważam że warto tak organizować przestrzeń w mieście tak aby pozwalała nam na chwilę się zatrzymać i postać.

Łukasz Walkowiak