Temat apokalipsy przewijał się z różnym skutkiem w niejednej już produkcji telewizyjnej. Scenarzyści sięgali po inspiracje w tym temacie zarówno do książek, jak i komiksów. Tym razem postanowiono skupić się na grze i to nie byle jakiej, ponieważ mowa o The Last of Us, jednej z najlepiej ocenianych gier ostatniej dekady.

Za produkcję gry odpowiedzialne jest studio Naughty Dog, znane także z takich tytułów jak Uncharted czy z kultowego już Crash Bandicoot. Główna akcja The Last of Us dzieje się kilkanaście lat po wybuchu tajemniczej pandemii wywołanej przez grzyba z gatunku cordyceps (maczużnik). Głównym bohaterem produkcji jest Joel Miller, który po wybuchu zarazy doświadczył pewnej straty. Po 20 latach od tych tragicznych wydarzeń bohater razem z innymi ocalałymi żyje w strefie kwarantanny, nad którą opresyjną władzę sprawuje rządowa jednostka wojskowa o nazwie FEDRA. Sytuacja życiowa bohatera ulega zmianie, kiedy Joel dostaje misję przetransportowania nastolatki o imieniu Ellie poza miasto, do miejsca, w którym ukrywają się Świetliki – członkowie organizacji niezgadzającej się na totalitarne rządy FEDRY.

Od razu po włączeniu pierwszego odcinka widzowie raczeni są niesamowitym intrem, którego częścią są kultowe dźwięki gitary. Muzyka ta od razu wprowadzi w nastrój fanów gry, którzy mieli okazję usłyszeć tę melodię w trakcie rozgrywki. Będzie im towarzyszyć przez resztę sezonu, nienachalnie wpleciona w pokazywane na ekranie sceny. Pierwszy sezon serialu w produkcji Home Box Office (HBO), Neila Druckmanna i Craiga Mazina to po prostu pierwsza część gry przeniesiona na inne medium. Każdy fan oryginału natychmiast rozpozna dialogi, czasami odwzorowane jeden do jednego, a kiedy indziej lekko zmodyfikowane. Lokacje również odtworzono bardzo wiernie, z dbałością o detale – nie ważne, czy mówimy o centrum handlowym, w którym rozgrywał się dodatek Left Behind, o zaśnieżonych krajobrazach Ameryki Północnej czy o szpitalu w Salt Lake City.

Adaptacja została wykonana ze zwróceniem uwagi na związki logiczne, ale też z szacunkiem do oryginału, czego zdecydowanie brakuje w innych adaptacjach gier wideo. Przede wszystkim wprowadzone do serii modyfikacje – zarówno te dotyczące niektórych bohaterów, jak i wydarzeń – posiadają w większości swoje sensowne uzasadnienie. Do plusów produkcji zaliczyć należy także obsadę, która znakomicie spisuje się w swoich rolach. Pedro Pascal, wcielający się w Joela, doskonale oddaje charakter tej postaci – jego chłód, brutalność, walkę z wewnętrznymi demonami, chowanie się za twardą skorupą obojętności, ale i powolne rodzenie się więzi między nim a Ellie. Co więcej, chociaż początkowo byłam sceptyczna co do odgrywającej rolę Ellie Belli Ramsey, muszę przyznać, że już po pierwszych odcinkach całkowicie mnie przekonała swoją grą aktorską. Nie sposób nie wspomnieć też o świetnie odegranych rolach drugoplanowych, wśród których odtwórców znajdują się fenomenalni: Nick Offerman jako Bill, Murray Bartlett jako Frank czy Anna Torv w roli Tess.

Jeśli miałabym wskazać na elementy serialu, które moim zdaniem można było przedstawić lepiej, to pierwszym z nich byłaby ilość zarażonych. Rozumiem, że to serial o ludziach, ich walce o przetrwanie oraz relacji między postaciami i nie dało się w każdym odcinku upchnąć przynajmniej kilku starć z klikaczami (czyli jednym z rodzajów zarażonych), lecz ostateczna ilość zainfekowanych trochę mnie zawiodła. Niektóre etapy podróży głównych bohaterów wydawały się wręcz łatwe przez małą liczbę przeciwników. Kolejną wadą, moim zdaniem, jest zauważalne zmniejszenie liczby scen prezentujących widzom powoli rozwijającą się relację Joela i Ellie. To oni są emocjonalnym rdzeniem historii i przez potrzebę twórców do dzielenia czasu antenowego między wieloma postaciami mam wrażenie, że niektóre z najważniejszych scen z udziałem tej dwójki straciły nieco swój pierwotny wydźwięk. Do tego dodałabym jeszcze brak zarodników, które moim zdaniem stanowiły ciekawy element stworzonego w grze świata. Zmiana ta została wprowadzona po to, by bohaterowie nie musieli non stop chodzić w maskach, a także dlatego, że naukowcy, którzy uczestniczyli w procesie produkcji serialu, doszli do wniosku, że gdyby zarodniki w rzeczywistości unosiłyby się cały czas w powietrzu, nie byłoby mowy o przeżyciu epidemii przez kogokolwiek.

The Last of Us to przepiękna, jak również szokująca, opowieść drogi zrealizowana z szacunkiem do oryginału, ale wciąż podążająca własną ścieżką. Choć serial ma swoje mankamenty, stanowi jedną z najlepszych adaptacji gier ostatnich lat (jak nie najlepszą). Twórcy przedstawili opowieść wysokiej jakości, wzbudzającą wiele emocji, pełną zapadających w pamięć kreacji aktorskich. Serial przypomina, że nawet w świecie opanowanym przez zagrażające życiu istoty, często to ludzie są bardziej przerażający i niebezpieczni.


Autorka: Natalia Rynio
Grafika: Home Box Office