W pewnym ogromnym lesie, tak wielkim, że żadne słowa nie są w stanie opisać jego rozmiaru, mieszał feniks. Feniksy to baśniowe stworzenia, które wiodą piękne życie. Ale o tym za chwilę.

Feniks miał w zwyczaju pytać o radę każdego napotkanego zwierzaka. Najbardziej ze wszystkich lubił nietoperza.

Nietoperz jednak nie miał dla niego zbyt wiele czasu w dzień, bo wtedy właśnie spał: głową w dół, w swojej jaskini. Biedny feniks, musiał się schronić gdzieś indziej niż pod ciepłym płaszczem jego skrzydeł.

Pewnego deszczowego dnia feniks nie wiedział co ze sobą zrobić. Poszedł do mrówki, która uwijała się jak w ukropie.

 – Nie mam teraz czasu! Muszę biec po mydło do salowej. Trzeba sprzątać tutaj, i tam, i tam  –  zatoczyła koło, ilustrując ogrom czekających na nią zadań.

Mrówka podsunęła feniksowi pomysł. Co z tego, że jest ciepło, zaraz będzie zimno. To w końcu marzec, wiosenna pogoda nic nie znaczy.

„Idę podziergać na drutach”, pomyślało stworzenie.

Pani w sklepie miała na zbyciu trochę wełny wysokiego sortu.

 –  Chcę za to… gumki do włosów.

Feniks poszedł do świerszcza i wymienił wełnę na gumki do włosów. Teraz nie miał wełny… Co za świat! Trzeba myśleć! To trudne.

Poszedł do żuka. Żuk kochał piosenki, ale nie umiał pisać. To akurat feniks robił znośnie.

Napisał więc piosenkę, albo coś piosenko podobnego.

Nie trzeba mówić nic

By czuć. I ogień myśli wzniecić, na już.

Nie trzeba ruszać ich, tych emocji.

By z siostrą się miło podroczyć.

Zjedli razem obiad. Nie musiał czekać na księżyc i nietoperza. Po obiedzie feniks poszedł w tak zwane kimono, czyli spać. I nie obudził się już, spłonął.

Ale przeżył dobre życie, bo pytał o drogę.

Michalina Mencel