Ted Bundy, Kuba Rozpruwacz, Zodiak czy Jeffrey Dahmer to postaci, których nie trzeba nikomu przedstawiać. Historie seryjnych morderców chętnie śledzone są przez dziesiątki ludzi z zapartym tchem. Ciągnie nas do tajemnic, nierozwiązanych spraw, które jednocześnie przerażają i fascynują. Nas, normalnych ludzi, pociąga każdego rodzaju odmienność. Profilowanie kryminalne, metoda pozwalająca niejako poznać charakterystykę przestępcy, idzie o krok dalej, stawiając pytania i szukając odpowiedzi w celu ustalenia motywów sprawcy. Jan Gołębiowski czołowy polski profiler oraz psycholog kryminalny w rozmowie z nami przybliżył charakterystykę tej prężnie rozwijającej się metody śledczej.

 

Bycie profilerem to w naszym kraju opłacalny zawód? Niekoniecznie pod względem zarobkowym, ale czy najzwyczajniej w świecie „jest co robić”? 

Może zaskoczę odpowiedzią, ale nie ma takiego zawodu jak profiler. Są takie obowiązki czy zadania, które wykonuje psycholog policyjny lub biegły sądowy. Bardzo rzadko ktoś zajmuje się wyłącznie profilowaniem, realizuje się też inne zadania służbowe. Jednak profilerzy mają co robić, zleceń na wykonanie profili jest sporo, zwłaszcza jeżeli ktoś ma dobrą renomę. Jak w każdej dziedzinie doceniani specjaliści mają więcej pracy niż osoby, które nie cieszą się tak dobrą opinią.

Z czym na co dzień styka się profiler w Polsce?

Zlecenia jakie otrzymuje profiler najczęściej dotyczą spraw o zabójstwa, jest to co najmniej połowa zamawianych profili. Są również inne kategorie przestępstw – groźby, wymuszenia rozbójnicze, rozboje, niejednoznaczne śmierci lub zaginięcia, gwałty, stalking. A na co dzień mierzymy się ze stereotypami i filmowymi oczekiwaniami wobec profilerów.

Czy aby wykonywać w naszym kraju tę pracę trzeba wstąpić w szeregi policji?

Najłatwiej być profilerem w policji, dlatego najczęściej wybierana jest właśnie ta droga Trudniej jest zacząć „z zewnątrz”, bo tak można pracować jako biegły, a trudno zostać biegłym bez doświadczenia.

Skoro cywil może zostać profilerem, gdzie leżą granice jego kompetencji? Czy taka osoba także może pojawić się na miejscu zbrodni, kontaktować z rodziną ofiary, mieć dostęp do akt i postępów w śledztwie?

Można być psychologiem policyjnym jako pracownik cywilny, można też być nim jako funkcjonariusz. Żadne z tych rozwiązań nie różni się pod kątem kompetencji. Jeżeli ktoś wykonuje opinię jako biegły, to także ma dostęp do akt, bo jak inaczej może wydać opinię. Niczego nie robi się na własną rękę, tylko w porozumieniu z prowadzącym śledztwo, czyli policjantem lub prokuratorem.

Ile osób pracuje zwykle przy stworzeniu profilu i jak dużo czasu to zajmuje? Czy określenie średniego czasu pracy jest możliwe?

Można pracować samemu, i to dość często się odbywa,lub w zespole, najczęściej są to dwie osoby. Co do czasu to wszystko zależy od materiałów, jakie musi profiler przeanalizować. Więc dłużej pracuje się nad sprawą, która obejmuje 30 tomów akt, a zazwyczaj krócej nad sprawą, która ma 5 tomów. Sporządzanie profilu to tygodnie lub miesiące, tak trzeba liczyć ten czas. Często profil jest modyfikowany wraz z nowymi dowodami, więc powraca się do danej sprawy. Można zatem przy jakiejś sprawie pracować kilka lat, oczywiście nie non stop.

Każda zbrodnia jest inna, jednak czy jest jakiś szczególny typ przestępstw, który nastręcza najwięcej problemów przy tworzeniu profilu? 

Nie zależy to od typu przestępstwa, problemy mają źródło w jakiś konkretnych przypadkach. Np. słabo przeprowadzone oględziny czy mało informacji dotyczących ofiary (np. nieustalona tożsamość). Można więc powiedzieć, że każda zbrodnia jest inna i specyficzna w swoim indywidualnym przypadku.

Jak pandemia wpłynęła na świat przestępczy? Czy ludzie w sytuacji zamknięcia, izolacji częściej podejmują zachowania przestępcze?

Dopiero jest podsumowywany pierwszy rok pandemii. Pojawiły się nowe przestępstwa związane stricte z pandemią np. oszustwa – fałszywe leki, szczepionki itp., kradzieże pod legendą dezynfekcji mieszkania. W USA było mniej strzelanin masowych w 2020 r. niż w latach poprzednich, ale wzrosła ogólna liczba zabójstw. Tak samo w Polsce – w 2020 r. odnotowano najwyższą liczbę zabójstw od ostatnich 9 lat. Może jest to związane z pandemią, ale trudno jednak ocenić, czy jest to współwystępowanie, czy związek przyczynowo skutkowy.

Jaka była najtrudniejsza bądź najdziwniejsza dotąd sprawa, nad którą Pan pracował?

Może przytoczę jeden przykład jednej z dziwniejszych spraw: znaleziono młodą kobietę z twarzą zaklejoną taśmą klejącą. Przyczyną zgonu było uduszenie się. Bardzo nietypowy sposób zadania śmierci. W tym przypadku rozważałem możliwość zabójstwa, ale także możliwość popełnienia samobójstwa. Niestety do dzisiaj okoliczności tego zgonu nie są wyjaśnione. Z tego powodu jest to jedna z tych spraw, którą pamiętam, i można powiedzieć, że jakoś mi „zalega” w głowie.

Co było największym zaskoczeniem, a co najdotkliwszym rozczarowaniem, kiedy zaczął Pan pracować jako profiler? 

Kiedyś poproszono mnie o wykonanie profilu, a potem okazało się, że była to „podkładka” do umorzenia sprawy, że wykonano już wszystkie działania, włącznie z profilowaniem i nie wykryto sprawcy. Rozczarowałem się, że moja praca i zaangażowanie poszło na marne, bo nie chodziło o wnioski w mojej opinii tylko fakt, że wykorzystano profilera i wyczerpano w ten sposób wszystkie możliwe sposoby wykrycia sprawcy.

Czytałam kiedyś o mężczyźnie, który podczas przesłuchiwania został wprowadzony w stan hipnozy i doświadczył hipermnezji, przypominając sobie tablice rejestracyjne, czego nie był w stanie zrobić w normalnym stanie świadomości. Czy Panu także zdarza się pracować z wykorzystaniem hipnozy?

Nie. Nie korzystam z hipnozy. Hipnoza to stan głębokiego relaksu, nie jest to stan transu. Mam znajomego, który w terapii korzysta z hipnozy, ale nie spotkałem się w praktyce sądowej czy śledczej z takim rozwiązaniem.

Obezwładnianie ofiary w kilka sekund za pomocą chloroformu, pakowanie śladów zbrodni w plastikowe pojemniki i wyniki badań genetycznych w kilkadziesiąt minut – kino kryminalne bardzo lubi powielać te mity. Jakie nieprawdziwe praktyki ukazywane w popkulturze mógłby Pan wskazać, jeśli chodzi o pracę profilera? 

To, że sam prowadzi śledztwo, że sam łapie sprawcę, że bierze zawsze udział w oględzinach i swoje wnioski opiera wyłącznie na śladach kryminalistycznych, że profil to jednokierunkowa odpowiedź na pytanie: „kto zabił”, to jakby było rozwiązanie zagadki lub odpowiedź na pytanie egzaminacyjne. W popkulturze obraz pracy profilera jest przesycony mitami, stereotypami. Znamy profilowanie w jego bardzo zniekształconym obrazie.

Powstaje coraz więcej książek na temat tajników profilowania, na rynku dostępne są także kursy kryminalistyczne, wykłady tematyczne i szkolenia połączone z warsztatami. Potencjalny przestępca mógłby przecież skorzystać z tego, co coraz powszechniej oferuje nauka i lepiej się przygotować, skuteczniej działać. Mówi się, że nie ma zbrodni doskonałej, są tylko niewykryte, ale czy dając dostęp do tylu narzędzi nie otwieramy przypadkiem zbrodniczej puszki Pandory? Czy widzi Pan w tym jakieś zagrożenie?

Wiedza jest ogólnodostępna. Czasy gdy była hermetyczna dawno się skończyły. Oczywiście, że niektórzy sprawcy mogą korzystać z wiedzy fachowej i nieliczne przypadki rzeczywiście to robią. Ale nadal jest to zdecydowana mniejszość. Większość przestępstw jest nieplanowanych i dokonywanych spontanicznie, więc nie ma aż takiego zagrożenia w praktyce. Jednak samo popełnienie przestępstwa jest śladem samym w sobie. Z punktu widzenia profilowania można powiedzieć, że zawsze zostaje ślad behawioralny, mimo że kryminalistycznego może nie być, może być zatarty. Są sprawy trudne i niewykryte, ale nie dlatego, że są zbrodniami doskonałymi. Najczęściej jest to sprawa przypadku – sprawca ma szczęście, a śledczy nie.

Rozmawiała: Ela Burdzik
Zdjęcie: M.S.