“Proś, a będzie ci dane” – każdy z nas chociaż raz w życiu słyszał to sformułowanie. Z jednej strony może ono stanowić źródło motywacji, z drugiej natomiast prowadzić do bardzo roszczeniowej postawy względem nie tylko świata, ale i otaczających nas ludzi.

Żyjemy w czasach, w których idealne życie jest na wyciągnięcie ręki. Mam tutaj na myśli idealne życie innych ludzi. Oglądamy je w telewizji, czytamy o nim w gazetach, śledzimy na portalach i obserwujemy na Instagramie. Nasza codzienność jest tak przesycona ideą nagłego sukcesu, że zderzenie z rzeczywistością pozbawioną filtrów często całkowicie blokuje jakikolwiek rozwój.  Jedyne co pozostaje to właśnie wcześniej wspomniana roszczeniowość. Przekonanie, że coś nam się należy tylko dlatego, że wyznaczyliśmy to sobie jako cel do osiągnięcia. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć dlaczego coś nam się nie udało. Czujemy się wręcz pozbawieni własnych marzeń, a dawni idole zaczynają stanowić źródło frustracji, bo przecież “to powinienem być ja”.

Każdy z nas tworzy w swojej głowie niezliczoną ilość scenariuszy. Problem zaczyna się wtedy, kiedy większość z nich opowiada historię przyszłej porażki. Bardzo często prowadzi to ostatecznie do braku podejmowania jakichkolwiek działań, ponieważ z góry jesteśmy przekonani o niepowodzeniu. Mało tego, taka postawa może się także przenieść na nasze relacje interpersonalne. Tworzymy scenariusze dla bliskich nam osób, znamy ich odpowiedź jeszcze zanim zadamy pytanie i nie wiemy jak poradzić sobie z sytuacją, w której coś wykracza poza ten scenariusz. Ponownie, jak rzeczywistość może konkurować z naszym światem marzeń?

Sposobów na poradzenie sobie z taką z pozoru beznadziejną sytuacją jest wiele. Ja zaproponuję jeden. Bynajmniej nie polega on na całkowitym odcięciu się od Facebooka czy też Instagrama. Zamiast tego, zmianie powinien ulec sam sposób patrzenia na rzeczywistość w nich przedstawioną. Należałoby postawić wyraźną granicę między tym, co wirtualne i starannie przygotowane, a tym, co rzeczywiste. Nie powinniśmy także tracić wiary we własne marzenia oraz umiejętności. Przecież fakt, że ktoś już napisał książkę, nie oznacza, że sami powinniśmy zaprzestać tworzenia własnej historii. Rzeczywistość potrafi być szara, ale tak naprawdę pełno w niej kolorów. Należy o tym pamiętać kiedy następnym razem, oczarowanie światem wirtualnych sukcesów będzie prowadzić do rozczarowania własnymi osiągnięciami.

 

Autor: Arkadiusz Dobosz