Zawsze miał pozwolenie na oglądanie jejgo szkicowników, teczek i płócien, ale nigdy nie zebrał się na odwagę, by do nich zajrzeć. Bał się, że byłoby to naruszenie prywatności; w końcu sam miałby opory przed pokazaniem komukolwiek tego, co stworzył. Teraz jednak coś go tknęło i postanowił zajrzeć do pokoju Oliwiera. Był sam w mieszkaniu, więc miał spokój i nie musiał stresować się obecnością artyszczęcia patrzącego na każdy jego ruch.
  Pokój był zagracony akcesoriami do malowania, a ściany i meble ubrudzone farbami. Pędzle były jeszcze mokre – Oliwier musiało malować późno w nocy lub rano. Na sztaludze w kącie pokoju, w miejscu, gdzie padało najlepsze światło zza okna, było białe, pełne czerwonych plam płótno. Nie było na nim żadnych konkretnych kształtów. Całość wyglądała, jakby obraz był w pierwszym etapie powstawania. Aleks zbliżył się do powierzchni płótna i poczuł zapach mokrej farby. Całe mieszkanie było go pełne, ale nigdzie tak intensywne jak tu.
  Na stoliku przy ścianie, oprócz farb, pędzli, szpachli i palety, leżał szkicownik. Miał on podniszczoną skórzaną okładkę z wytłoczonym kwiatem i był zdecydowanie najschludniejszą rzeczą w całym pokoju.
  Nie był pewien, czy oglądanie szkicownika to dobry pomysł. W końcu nie dostał pozwolenia na ten konkretny zbiór. A co jeśli okaże się, że to jedyna rzecz, której nie wolno mu oglądać? Ciekawość wzięła jednak górę nad Aleksem, więc otworzył szkicownik na pierwszej stronie. Nie było na niej niczego z wyjątkiem drobnego niechlujnego podpisu „Oliwier” w prawym dolnym rogu. Kartkę dalej nie będzie już szansy na wycofanie się.
  Pierwszy rysunek był aktem. Nie był realistyczny – proporcje były zniekształcone, gdzieniegdzie widniały figury geometryczne wplecione w ciało. Grafit ołówka odbijał się w świetle słońca i błyszczał tak, że Aleks chciał go dotknąć. Powstrzymał się jednak, nie chcąc zabrudzić kartki palcami.
  Aleks przewrócił kartkę i zobaczył kolejny akt narysowany w podobnym stylu. Na każdej następnej stronie widniały rysunki podobne do pierwszych. Czasem pojawiały się studia konkretnych części ciała – dłoni czy brzucha – ale styl był niezmienny. Rysunki były wykonane surrealistycznie, pełne kątów prostych i nierealistycznych detali. Aleksowi zdawało się jednak, że nie zachodziła żadna poprawa kreski ani zmiana tematyki. Oliwier nie opatrzyło rysunków w daty, więc nie sposób było określić, czy prace pochodzą sprzed kilku dni czy kilku lat. Musiało mieć dużo cierpliwości, bo Aleks na jejgo miejscu już dawno wyrywałby kartki z frustracji.
  Odłożył szkicownik z powrotem na stolik i znów rozejrzał się po pokoju. W kącie obok szafy opierało się o ścianę kilka pomalowanych płócien. Musiały być suche, skoro tam stały, więc chyba nie zaszkodziłoby, gdyby je pooglądać. Aleks wysunął największe płótno stojące przy ścianie. Na brzegach była naklejona czerwona taśma klejąca, a w środku naszkicowane drzewa i postać ludzka głaskająca lisa. Niestety wyglądało to na porzucony projekt, bo taśma już sama odchodziła od materiału.
  Kiedy Aleks sięgał po kolejne płótno, usłyszał za sobą głos.
  – Myślałom, że nigdy nie dasz się skusić.
  Aleks puścił szybko ramę i odwrócił się. Zobaczył Oliwiera opartego o framugę. Na jejgo twarzy widniał szeroki uśmiech.
  – Przepraszam, że tak bez ciebie – mruknął Aleks, prostując się. – I tak nie zdążyłem zobaczyć zbyt wiele.
  – Przecież mówiłom ci, że zawsze możesz zwiedzać, ile chcesz. Spodobało ci się coś? – spytało artyszczę, podchodząc.
  Aleks wzruszył ramionami.
  – Wszystko jest równie dobre, co ten portret, który mi kiedyś pokazałoś. Nie spodziewałem się niczego gorszej jakości. Zastanawia mnie tylko…
Oliwier nadstawiło uszu. Nie mogło się doczekać, by usłyszeć krytykę Aleksa.
  – Oglądałem ten szkicownik ze stolika. Nie nudzi cię rysowanie wszystkiego w taki sam sposób? Oczywiście, te rysunki są świetne – dodał szybko, kiedy Oliwier zmarszczyło brwi.
  To uśmiechnęło się na jego zmieszanie.
  – Mają prawo ci się nie spodobać.
  – Po prostu wszystkie są bardzo podobne. Wygląda to trochę tak, jakby frustrowała cię jedna rzecz z nimi związana, więc próbujesz zrobić ją ciągle od nowa.
  – Oczekiwałom wszystkiego, tylko nie pytania o to, czy rysowanie mi się nudzi. – Oliwier wzięło szkicownik do ręki i zaczęło go z wolna wertować. – Widzisz, ciągle pracuję nad sobą i swoją sztuką. Tworzę tu tylko wtedy, kiedy jestem w złym stanie psychicznym lub emocjonalnym, bo rysowanie w kółko tego samego mnie uspokaja, stabilizuje. Dawno do tego szkicownika nie zaglądałom, bo w moim życiu jest teraz dość pogodnie. Nie wiem, czy kiedykolwiek w nim coś jeszcze narysuję, ale trzymam go na wszelki wypadek. Przypomina mi o tym, że trudne chwile jeszcze nie przeminęły.
  To mówiąc, postukało palcem w niezarysowaną kartkę w drugiej połowie zeszytu, jakby dla potwierdzenia swoich słów.
  Aleks zastanawiał się, gdy Oliwier odkładało szkicownik. Wydawało mu się, że zrozumiał te artystyczne refleksje pomimo bycia kompletnym laikiem w tych sprawach.
  – Czy z podobnego powodu porzuciłoś ten z lisem?
  Wskazał palcem w kąt, przy którym wcześniej klęczał, a Oliwier wyszczerzyło zęby w uśmiechu.
  – Nie, ten mi się znudził.


Autorka: Katarzyna Włodarczyk
Zdjęcie: Weronika Kalkowska