Mamy XIX w., Imperium Brytyjskie nieustannie poszerza swoją władzę na świecie. Za jego potęgę w znacznym stopniu odpowiadają sztabki srebra, nad których działaniem pracują tłumacze Uniwersytetu Oksfordzkiego. W zawirowania tego świata wplątany zostanie chiński emigrant, Robin Swift, który przekona się, że nic na świecie nie jest tak proste, jak mógłby przypuszczać.

Robina poznajemy, gdy jest jeszcze mieszkańcem chińskiego Kantonu. Żyje razem z matką i opiekującą się nim Angielką w jednej z biedniejszych dzielnic miasta i nie ma nadziei na to, że kiedykolwiek się to zmieni. Jednakże po śmierci matki przygarnia go profesor Lovell, Brytyjczyk nauczający na uniwersytecie w Oksfordzie. Robin zostaje zabrany do Anglii pod warunkiem, że będzie się pilnie uczył języków i dołączy do wydziału translatoryki Uniwersytetu Oksfordzkiego.

Akcja Babel, czyli o konieczności przemocy dzieje się w dużej mierze na terenie wspomnianego uniwersytetu. Autorka powieści, Rebecca F. Kuang, opisując go, czerpała ze swoich własnych doświadczeń ze studiowania tam i z licznych zapisków na temat tej instytucji. Jedynym dużym odstępstwem od rzeczywistości jest tytułowa wieża Babel. To właśnie ona jest głównym miejscem pracy oksfordzkich tłumaczy. Dzieli się na piętra zajmujące się m.in. tłumaczeniem literatury, przekładem ustnym i pracą nad srebrem. To ono jest głównym źródłem finansowania Uniwersytetu Oksfordzkiego, a zaszczytu pracy z nim dostępuje jedynie garstka studentów. W przybliżeniu: jego wykorzystywanie polega na odnajdywaniu dwóch słów, które są swoimi odbiciami w różnych językach i grawerowaniu ich na obu stronach sztabki. W ten sposób urzeczywistnia się znaczenie słowa utraconego w procesie tłumaczenia. Dzięki temu londyńskie powozy mogą jeździć szybciej, statki – płynąć dłużej, a armaty strzelają z większą dokładnością. W świecie Babel… potęga Wielkiej Brytanii opiera się właśnie na srebrze i tłumaczach zdolnych wydobyć z niego jego tajemnicze właściwości.

W trakcie czytania śledzimy, jak Robin radzi sobie na uniwersytecie, poznaje sztukę tłumaczenia i oksfordzkie zwyczaje. W międzyczasie spotyka też ludzi, którzy chcą zburzyć obecnie panujący porządek. Srebro i tłumacze dają imperium niewyobrażalną władzę i uczyniły z niego potęgę kolonialną. Zagraniczni studenci, tacy jak Robin, są kluczowi dla tworzenia nowych sztabek i bezpośrednio przyczyniają się do rosnącej potęgi Wielkiej Brytanii. Jest to sprzeczne z interesami ich własnych ojczyzn, ale w zamian za pomoc uczniowie otrzymują dostęp do gigantycznych zasobów wiedzy, godnego życia i dobrze płatnej pracy. To jeden z wielu moralnych dylematów, z którymi musi się zmierzyć Robin. Żyje on jakby w dwóch światach i musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy ważniejsze są dla niego komfort i dostęp do wiedzy czy ojczyzna, którą zostawił za sobą. Podczas pobytu na uniwersytecie poznaje także grupkę przyjaciół. Hindus Rami, Haitanka Victoire i Angielka Betty to grupka znacznie różniących się od siebie osób, które zostały połączone przez los i naturalny talent do języków. Widzimy w jaki sposób ich relacja się rozwija, za czego przyczyną grupa studentów doznaje zarówno momentów szczęścia, jak i cierpienia.

Książce daleko do typowej fantastyki. Nie znajdziemy tu smoków, zaklęć oraz magicznych stworzeń, a jedynym elementem magicznym jest działanie srebrnych sztabek. Powieści bliżej do opowieści szkolnej, w której ważną rolę odgrywa proces tłumaczenia. Studenci kierunków językoznawczych z pewnością docenią często szczegółowe przedstawienie pracy z językiem i ogrom wysiłku, który autorka musiała włożyć w przygotowanie się do napisania tej książki. Część osób być może to znudzi, ale w moim przypadku liczne opisy akademickich wykładów i egzaminów sprawiły, że poczułem się, jakbym sam studiował na magicznym Uniwersytecie Oksfordzkim.

Babel… niesie za sobą wyraźnie antykolonialne przesłanie i zwraca uwagę na kilka innych, obecnych i w dzisiejszych czasach, problemów społecznych. Uprzedzenia z powodu koloru skóry, bierność obywateli i ich egoizm to tylko nieliczne z nich. Już w poprzedniej serii Rebecci, Wojnie Makowej, było widać, jak cenne dla autorki są różnorodne społeczności i ich lokalne tradycje. W dziele tym jedna z nacji sądziła, że postęp za wszelką cenę i eliminacja podrzędnych kultur to jedyna właściwa droga dla ludzkości. W Babel… stało się to głównym tematem książki, a autorka w żaden sposób nie kryje swoich poglądów. Kolonializm jest wyraźnie krytykowany, podawane są przykłady jego szkodliwości, a bohaterowie poprzez różne wydarzenia przekonują się na własnej skórze o jego wyniszczającym wpływie na świat.

Tym, co na pewno różni książkę od strony formalnej, jest niezwykle duża liczba przypisów. Są w nich zawarte bardziej szczegółowe opisy świata przedstawionego, dopowiedzenia i objaśnienia dotyczące tłumaczenia niektórych wyrazów. Muszę przyznać, że bardzo mi one pomogły i bez nich nie zrozumiałbym wielu językowych zawiłości zawartych w książce.

W Polsce powieść została wydana przez Fabrykę Słów i pojawiła się w dwóch wersjach różniących się oprawą (zintegrowaną oraz miękką). Obie są naprawdę ładne, ale bardziej ujęła mnie wersja zintegrowana z rysunkiem tytułowej wieży. Okładka jest solidna, rysunki znajdujące się w środku piękne, a barwione na czarno po bokach strony w ciekawy sposób dopełniają okładkę pod względem estetycznym. Dużym minusem wydania jest jednak jego cena. Jego zintegrowaną wersję kupić można obecnie za ok. 70 zł, a wydanie z miękką oprawą jest jedynie nieco tańsze. Zdaję sobie sprawę, że w Polsce panuje inflacja, ale taki koszt może odstraszyć wiele osób od kupna książki. Byłoby to jeszcze w miarę zrozumiałe, gdyby powieść została wydana w twardej oprawie, ale Fabryka Słów nie zdecydowała się na taki krok.

Babel… to zdecydowanie nie książka dla każdego. Przez dużą część powieści akcja dzieje się bardzo powoli, a jako czytelnicy obserwujemy liczne dysputy bohaterów i razem z nimi uczestniczymy w wykładach na oksfordzkim wydziale translatoryki. Innym elementem, który może nie przypaść do gustu części czytelników, jest wspomniana wcześniej krytyka kolonializmu, imperializmu i niektórych elementów liberalizmu. Autorka nie kryje się ze swoimi poglądami, a wydarzenia dziejące się w powieści mają nam zobrazować, jak szkodliwy był brytyjski imperializm i o ile gorszy mógłby być, gdyby i w naszym świecie istniały magiczne srebrne sztabki.

Jeżeli macie ochotę zagłębić się w świecie tłumaczeń i oksfordzkich dysput, to Babel, czyli o konieczności przemocy jest zdecydowanie książką dla Was. Wciągnie Was na długie godziny, a w kilku momentach będziecie z pewnością zszokowani i wzruszeni. Jeżeli zaś szukacie książki pełnej akcji i mitycznych stworzeń, możecie poczuć się rozczarowani.


Autor: Adrian Kokot
Grafika: Fabryka Słów