Pięć opowiadań. Każde opowiedziane w pierwszoosobowej narracji. Każdy bohater jest inny, obdarzony innymi cechami, problemami i intyną przeszłością. Co ich łączy? Wielka Brytania, w której wszystkie postacie znajdują swoje miejsce. Wyspa dreszczowców Piotra Surmaczyńskiego.

Zaczyna się mocno, opowiadaniem W kręgu śmierci. Tytuł w żadnym wypadku nie jest przesadzony – na kartach tego opowiadania śmierć czai się wszędzie i niesie ją główna bohaterka, która szczegółowo opowiada o swoich zbrodniach. Dalsze historie utrzymane są w klimacie grozy; mamy więc zakochanego w młodej modelce fotografa, politologa, który mimo dobrego wykształcenia, nie może znaleźć pracy. Jest i młodzieniec wychowany w duchu katolickim oraz masochista, pozostający w chorym, toksycznym związku.

Opowiadania zawarte w Wyspie dreszczowców posiadają różną tematykę, pojawiają się tematy aktualne, takie jak toksyczne związki czy różne traumy z dzieciństwa i ich oddziaływanie na dalsze życie postaci. Opowiadania nie są długie, czyta się dość szybko. Mnie w tym zbiorze zabrakło innego spojrzenia niż z punktu pierwszoosobowego bohatera, które, moim zdaniem, odbiera opowiadaniom jakąś część ich dreszczowego charakteru.

Ogólne wrażenie po lekturze tego zbioru – ciekawa, szalona, trochę pokopana. Te krótkie opowiadania niosą, w niektórych momentach, tak wiele absurdu, że aż (paradoksalnie) stają się możliwe. W niektórych momentach są trochę schematyczne (historia miłości fotografa do modelki), a w niektórych zaskakują ciekawym zakończeniem (jak Politolog). Miejscami bywa zabawnie, miejscami upiornie. Czyli różnie, co staje się plusem tego zbioru.

Wyspa dreszczowców to udany debiut. Niedługi, nie przynudzający, zupełnie inny, niżbym się spodziewała. Pełen absurdów, tragedii i jakże trzeźwego i prawdziwego spojrzenia na życie. Do polecenia.

Milen Janczak