W ramach Nocy Kultury 2016 (27.05) w SCK-u wystąpili komicy z grupy Stand-up Polska: Sebastian Rejent i Antoni Syrek-Dąbrowski. Korzystając z okazji zadałam im kilka pytań m.in. o poziom rozwoju stand-upu w Polsce, o inspiracje codziennością i o młodą w Polsce formę jaką jest roast.
Jak oceniacie opolską publiczność?
Sebastian Rejent: 9/10
Antoni Syrek-Dąbrowski: Super na maksa. Bardzo aktywni, bardzo pijani, interaktywni, czasami aż za bardzo, ale udało się to ogarnąć.
Jest jakiś rodzaj publiczności, przed którą wolicie występować bardziej?
Sebastian: Bardziej niż przed opolską, tak?
Antoni: Zdecydowanie wolę tak jest tutaj. Ile tutaj było? Z 300 osób? 200? I to jest takie optymalne. Chociaż takie dla pięciuset też są spoko, ale generalnie preferuję klubowe, mniejsze miejsca – bardziej intymny klimat.
Sebastian: Ja najbardziej lubię kluby do 100 osób. Takie występy jak tutaj są fajne, bo łechtasz sobie ego, a w klubie to czasami musisz się napracować.
Lubicie jak jest interakcja z publicznością tak jak dzisiaj, kiedy rzucają różne komentarze?
Antoni: To zależy.
Sebastian: Ja lubię, ale Ty już odchodzisz.
Antoni: Ja odchodzę. Jakiś czas temu jak pracowałem to chciałem, żeby była ta interaktywność z ludźmi, ale teraz chcę pracować nad rytmem całości, żeby to było swoje, więc nie chcę żeby ludzie mi gadali w trakcie, chyba że ich o coś pytam.
Sebastian: Ja się nie sprzedałem tak jak Antek.
Antoni: Właśnie <śmiech>
Dawanie występów stand-upowych jest Waszym jedynym źródłem zarobkowania?
Antoni: Tak… Czy jesteś z urzędu skarbowego?
Nie.
Antoni: Mamy dowody, mamy zdjęcia, mamy nagranie…
Sebastian: To jest audyt… Gdzie są faktury?
Dążę do tego, żeby dowiedzieć się, czy łączycie pracę z przyjemnością.
Sebastian: Tak, to jest praca moich marzeń. Jak ją stracę to popełniam samobójstwo. Nie ma nic innego.
Antoni: To prawda. Jest to super. Tak – to jest jedyne nasze źródło utrzymania już po tych sześciu latach występowania.
Sebastian: Dla mnie od roku.
Antoni: Dla mnie tak od dwóch lat mniej więcej. Żeby tylko i wyłącznie stand up.
W swoich monologach inspirujecie się codziennością. Ile w nich jest prawdy, a ile jest skoloryzowane?
Antoni: 37,5 procenta.
Sebastian: Wow, masz takie dokładne statystyki?
Antoni: Tak, mam takie dokładne statystyki. W excelu wpisane wszystkie fakty, słowa…
Sebastian: U mnie większość jest prawdą, ale…nie mam dziewczyny <śmiech>
Krytykujecie siebie nawzajem?
Sebastian: Nawzajem to nie.
Antoni: Raczej autokrytykujemy. To jest praca, to jest ciężkie, żeby dążyć do tego, by było to jeszcze lepsze. Żeby to rozwijać, to trzeba krytycznie do tego podchodzić.
Sebastian: Ja zawsze jestem niezadowolony ze swoich występów.
Antoni: Ja z większości też, ale są takie, kiedy emocjonalnie jesteś tak naładowany przez ludzi, że trudno już to oszukać.
Sebastian: A to nie, u mnie geny sobie z tym radzą.
Antoni: Nie masz empatii, nie czujesz emocji w ludziach.
Sebastian: Nie, ale lubię jak są złe występy, które cię meczą, bo wiesz, tutaj było łatwo. Ale jak przychodzi i jest „O!o! Tu trzeba się namęczyć”, to mi sprawia większą satysfakcję jak 30% tego śmiechu co tutaj, przy o wiele trudniejszej publiczności.
Antoni: Ale i tak nie byłbyś zadowolony, bo nigdy nie jesteś zadowolony <śmiech>
Czytałam wywiad, w którym jeden stand-uper opowiadał o tym, że ma stały repertuar, monologii…
Sebastian: Kto to był? Chcemy nazwisko.
Antoni: Kto zdradził?
Nie powiem.
Antoni: Oczywiście, że tak. To wszystko jest napisane. Część ludzi myśli, że my wychodzimy i po prostu mówimy z głowy. To jest wiele miesięcy ciężkiej pracy, żeby to w ogóle miało ręce i nogi.
Sebastian: Ale też do końca tak nie mów, bo jak dzisiaj przyjechaliśmy tutaj do Opola to Twój początkowy, otwierający występ…
Antoni: A tak, to była improwizacja.
Sebastian: Tak, to była improwizacja o tym, co nam tutaj się wydarzyło przez ile? Dwie godziny.?
Antoni: Tak, że się upierdzieliłem.
Sebastian: Występował z plamami, bo się uj**ł ….. hamburgerem…
Są jakieś granice? Tematy, których byście nie poruszyli?
Antoni: Nie. Zawsze nie jest ‘co’ tylko ‘jak’.
Sebastian: Ja nie mówię o rzodkiewkach.
Antoni: To jest tabu ogólnie. Jeśli usłyszysz materiał o rzodkiewkach, to znaczy że ktoś od nas się wyłamał.
A usłyszeliście kiedyś, że to co mówiliście było bardzo niesmaczne? Mało śmieszne?
Antoni: Oczywiście, nawet przed chwilą.
Sebastian: Ja cały czas to słyszę <śmiech>. W głowie, niektóre głosy …
Antoni: Twojej byłej dziewczyny…
Sebastian: „Nadal nie jesteś śmieszny”.
Roast. To jest młoda forma…
Antoni: W Polsce młoda, ale w ogóle od stu lat…
Sebastian: Od 1908 pierwsze spotkania, nie do końca roasty, ale pierwsze roasty już od 1949 roku.
Antoni: A nie od lat 20?
Sebastian: Od 1908 pojawił się Friars Club. I oni robili wieczorki, to nie były jeszcze roasty. To były toasty.
Antoni: No dobra, nie ważne. W Polsce jest to nowa forma.
roast – gatunek komedii scenicznej, przeciwieństwo benefisu, w którym zaproszone osoby wygłaszają obraźliwe, wulgarne monologi w stronę głównego gościa (roastowanego) oraz wyśmiewają siebie nawzajem.
Jest roast, który z jakiego powodu zapadł Wam w pamięć?
Sebastian: Mi najbardziej zapadł w pamięć akurat Tomka Jachimka, ale to zupełnie z innych powodów niż powinien. Spóźniłem się na niego 5 minut i dostałem taką zj**ę…
Antoni: Mnie też zrypał…
Sebastain: W ogóle dziwnie poszła ta kolejka, bo ja byłem z nimi dogadany, a oni do Ciebie przyszli i Ciebie opier*****i, że mnie nie ma. I byłem tak zły po tym, że nie poszedłem na after party.
Antoni: Tak?
Sebastian: Tak.
Antoni: Dla mnie roast Huberta Urbańskiego. Najfajniej wyszedł ze wszystkich jakie zrobiliśmy.
Był to chyba pierwszy?
Antoni: Nie.
Sebastian: Był pierwszy gwiazdy. Wcześniej były roasty Maćka Adamczyka ze Stand up Polska
Antoni: Czarka Jurkiewicza.
Była taka sytuacja, że po roaście ktoś za bardzo wziął sobie jakiś żart do serca?
Sebastian: Chyba Tymon Tymański, ale nie powiedział tego otwarcie.
Antoni: Był obrażony. Ludzie wiedzą na co się piszą, takie mam wrażenie.
Sebastian: Chyba, że nie zgooglują tego wcześniej.
Antoni: Są filmiki.
Sebastian: No to nie klikną w linki.
Mówił ktoś, że nie chce aby jakiś temat był poruszany?
Antoni: Tak, szanujemy takie rzeczy. Bo nie chodzi o to, żeby komuś dorąbać.
Sebastian: Albo i nie <śmiech> Michał Wiśniewski nie chciał o Mandarynie, ale jednak coś tam się pojawiło.
Antoni: Może jeden żart, ale unikamy. Jeśli ktoś mówi, że dany temat absolutnie nie, to nie ruszamy tego.
Jak oceniać poziom rozwoju stand upu w Polsce?
Antoni: Rośnie, rośnie.
Sebastian: 3/10. Stać na więcej ten cały stand-up.
Ale stand-up już nie raczkuje…
Sebastian: Nie, nie, on co dwa lata raczkuje nieustannie. Co dwa lata pojawia się jakaś wzmianka „o, stand up w Polsce znów raczkuje”.
Antoni: Może za dwadzieścia lat będzie już w przedszkolu, w starszakach.
Sebastian: No tak, bo ile lat ma? Siedem. Siedmolatek to już idzie do przedszkola? Do podstawówki?
Antoni: Do podstawówki.
Sebastian: No właśnie. To co on tam może wiedzieć? Nic nie wie.
Macie wrażenie, że stan-up wypiera kabarety?
Sebastian: Nie, ale mamy nadzieję.
Antoni: Tak, mamy nadzieję. Taki jest nasz cel <śmiech> Powoli tak i mamy nadzieję, że będzie to działało i to nie chodzi o kabarety jako o formę tylko o..
Sebastian:…o poziom humoru.
Antoni: Nie chodzi o to, że ta forma jest zła.
Sebastian: Też nie chcemy, żeby stand up wszedł do telewizji i się zeszmacił.
Komercjalizacja stand-upu?
Antoni: Może bardzo źle na niego wpłynąć.
Sebastian: Będzie stand-up, pojawi się mainstream, pojawi się alternatywa, będzie opozycja.
Open Mic. Na czym polega ta forma i czy zauważacie, że wśród młodych ludzi jest jakiś potencjał?
Antoni: To nie jest takie proste.
Sebastian: Nie, to jest proste. Zapomniałeś o pierwszym członie pytania. Polega to na tym, że dostajesz 5 minut na scenie, wychodzisz i próbujesz być stan-uperem. ‘Próbujesz” jest tutaj bardzo ważnym słowem, bo albo udajesz jakieś stand-upy, które widziałeś wcześniej albo nie wiesz co tam robisz, bo np. jesteś naje***y na scenie i gadasz jakieś głupoty i potem się czujesz źle ze sobą. I to jest łatwe na samym początku. Później jeśli chcesz w to brnąc, to szkolić to musisz pańszczyznę swoją odrobić i występujesz przez wiele miesięcy za darmo, ćwiczysz siebie, swój materiał i potem można zobaczyć potencjał w takiej osobie jeśli faktycznie sobie radzi na scenie bo iluś, najlepiej po stu razach.
Ania Gauza