Dźwięk – bez niego świat byłby uboższy. Towarzyszy nam wszędzie: w lesie, w radiu, w telewizji na drodze, na wsi czy też właśnie w mieście. Czy dźwięk może stanowić źródło wspólnoty?

 

Kiedyś rzeczywiście tak było. W europejskich miastach tym co jednoczyło przez wiele stuleci ludzi był dźwięk dzwonu. To on organizował życie danej społeczności. Wprowadzał pewien reżim, ład, porządek – organizował codzienne życie mieszkańców. Tak też bywa dziś na wsiach. To wokół niego mieszkańcy się “gromadzą”.

Tak właśnie funkcjonuje wspólnota akustyczna. To społeczność ludzi mieszkająca na danym terenie i będąca skoncentrowana wokół jednego dźwięku. Współczesne miasta są przepełnione dźwiękiem. To często wielotysięczne metropolie, w których odgłosy akustyczne mieszają i tworzą dźwiękowy misz masz. Tym samym traci się istota wspólnoty akustycznej. Czy jest ona nam dziś potrzebna?

Możemy to rozważyć w dwóch aspektach:  wspólnota jako rodzaj kontroli społecznej i wspólnota dająca tożsamość. Tak jak wspomniałem dźwięki mogą wprowadzać porządek w nasze życie. Pozwalają nam kontrolować nasz porządek dnia – mamy budziki o poranku czy timery liczące czas na gotowanie. Jednak jeśli dźwięk pochodzi z zewnątrz, nie my go wprowadziliśmy, to może stać się źródłem nie tylko porządkowania sobie dnia przez nas. Daje sposobność do kontrolowania nas samych przez otoczenie. W średniowiecznych miastach Europy to wspomniany dźwięk dzwonu kontrolował lokalną społeczność. To on nadawał rytm dnia, a nawet tygodnia. To dzięki niemu było wiadome kiedy jest msza. Ten dźwięk ogłaszał też niebezpieczeństwo i symbolizował wielką radość w mieście z powodu jakichś wydarzeń.

Jednak wspólnota dźwięków daje nam też poczucie związania z danym miejscem. Kiedy słyszymy wracając z dalekiej podróży “panią Krysię” śpiewającą przy wieszaniu prania albo charakterystyczny dźwięk hejnału swojego miasta wiemy że jesteśmy u siebie. Dźwięki, z którymi się identyfikujemy dają nam poczucie bezpieczeństwa, tego że jesteśmy “u siebie”. Jest to źródło naszego szczęścia i element naszej tożsamości – to są “nasze dźwięki”. Charakterystyczny gwar ulicy jest też tym co daje nam poczucie, że ta przestrzeń jest w jakiś sposób nasza, że tu jest nasze miejsce.

Współczesne miasta jednak nie dają nam tak wiele możliwości identyfikowania się z konkretnymi dźwiękami – tym bardziej takimi, które byłyby rozpoznawane przez wszystkich mieszkańców. Tym samym dźwięk miasta stracił też charakter kontroli życia ludzi. Miasta stały się bardziej anonimowe i bezosobowe. Czy wspólnoty akustyczne są nam jeszcze potrzebne? Myślę że tak! Nie aby nas kontrolować ale aby dawać tożsamość i możliwość do budowania relacji.

Łukasz Walkowiak