Jakie są prawdziwe potrzeby uczniów względem uczenia się? Czy szkoła jakkolwiek je zaspokaja i czy robi to właściwie? Rzeczywistość niestety nie jest zadowalająca.

Jednym z największych niedostatków współczesnej polskiej szkoły jest kwestia kształcenia, a dokładniej – kwestia ustalonych programów edukacyjnych, sposobu ich nauczania, a także ewaluacji zdobytej wiedzy. Osobiście uważam ten problem za najważniejszy spośród wielu innych. Jego źródłem są programy nauczania i środki dydaktyczne ustalane przez Ministerstwo Edukacji i Nauki. Materiały, które zostały przez nie opracowane, nie są odpowiednio dostosowane do rzeczywistych wymagań rynku pracy i potrzeb samych uczniów na żadnym z etapów ich edukacji. Założenie, iż aktualnie przyjęte sposoby nauczania są efektywne, jest błędne. Najczęściej stosowany i niestety pośrednio wymuszony sposób nauki polega na nużącym i zazwyczaj bezmyślnym – a także często wielogodzinnym – powtarzaniu tych samych informacji, aż zostaną przeniesione z pamięci krótkotrwałej do długotrwałej. Zwykle są to definicje ujęte naukowym językiem, bez odniesienia do rzeczywistości, co tylko utrudnia ich zapamiętywanie. Po tym następuje sprawdzenie wiedzy uczniów poprzez stosowanie tzw. kartkówek czy sprawdzianów pisemnych, najczęściej w formie pytań otwartych. Po ewaluacji wiedza zdobyta w ten sposób niesamowicie szybko zostaje zapomniana ze względu na brak przydatności oraz jakiegokolwiek realnego zapotrzebowania na nią, co cały proces uczenia się czyni niezbyt sensownym. 

Według znanego pisarza Kena Robinsona zdecydowana większość państw podejmuje działania mające na celu wprowadzanie zmian do systemu edukacji. Niestety m.in. w Polsce aktualny system szkolnictwa nie jest odpowiednio dostosowany do ciągle zmieniającego się świata. Joanna Nikodemska ujęła tę problematykę w swoim artykule iMózgi w e-szkole. Badaczka zwraca w nim uwagę na fakt, iż korzystanie z Internetu pozytywnie wpływa na mózg, rozwijając pewne umiejętności – szybką ocenę informacji, podejmowanie decyzji, dostrzeganie istotnych szczegółów czy podzielność uwagi. Twierdzi ona, że dla uczniów tradycyjna forma nauczania jest zbyt monotonna i nie korzysta z potencjału i możliwości zaawansowanej współczesnej technologii. Wspomina również, że kształcenie powinno opierać się przede wszystkim na rozwijaniu umiejętności poszukiwania, analizowania i pojmowania informacji zamiast przyswajania ich w sposób pamięciowy; prowadzeniu do osobistego interpretowania i rozwiązywania problemów zamiast przekazywania definicyjnych rozwiązań; tworzeniu relacji społecznych i ewentualnej współpracy zamiast jedynie samotnych działań; umożliwianiu rozwijania kreatywności zamiast stosowania kar za oryginalność czy nietypowe podejście oraz skupianiu się na indywidualnych zainteresowaniach uczniów zamiast stosowania wobec nich identycznego sposobu kształcenia.

Uważam, iż mogę zaproponować potencjalne rozwiązanie tego problemu. Mianowicie zmiany powinno zacząć się od imperatywnej restrukturyzacji Ministerstwa Edukacji i Nauki, aby przy ustalaniu środków dydaktycznych oraz programów nauczania, i tym samym określonego materiału, podstawą było dostosowywanie kształcenia do uczniów. Należy zaznaczyć, iż ustalaniem tego typu kwestii, a także samym nauczaniem, powinny zajmować się osoby odpowiednio wykwalifikowane, najlepiej z zamiłowaniem do wykonywanej pracy. Nowy sposób nauczania powinien polegać na słuchaniu ze zrozumieniem, a zajęcia powinny składać się z trzech etapów. Pierwszym byłoby przeprowadzenie wykładu w postaci interesującego monologu, aby przekazać wiedzę związaną z potrzebami oraz zainteresowaniami uczniów danej grupy. Kolejny etap polegałby na przeprowadzeniu rozmowy czy nawet dyskusji dotyczącej wcześniej przedstawionego tematu i informacji zdobytych na wykładzie. Ostatni element to sprawdzenie wiedzy w formie testu składającego się głównie z pytań zamkniętych, aby opierać się na skojarzeniach oraz uniknąć wcześniej wspomnianego pamięciowego przyswajania informacji. 

Czy rzeczywiście tego typu rozwiązanie byłoby sensowne i sprawdziłoby się w praktyce? Myślę, że niestety w ciągu najbliższych lat nie będzie nam dane się o tym przekonać.


Autor: Olaf Becher
Grafika: Karolina Reczyńska