Do tej lektury podeszłam z dużym sercem. Gdzieś wyczytałam, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdej kobiety. Ponadto przedstawia życie ludzi z przełomu XVIII i XIX wieku, które leżą w kręgu moich zainteresowań. Wzięłam więc ,,Wichrowe Wzgórza”, przysiadłam i przeczytałam. Niestety, po lekturze nastąpiło ogromne rozczarowanie.
,,Wichrowe Wzgórza” to historia nieszczęśliwej miłość Heathcliffa i Cathy, którzy znają się i lubią od dziecka. Dziewczyna dorasta i podejmuje decyzję o wzięciu ślubu z mieszkającym nieopodal Edgarem Lintonem, mimo że jej serce należy do Heathcliffa. Cathy nie może sobie jednak wyobrazić życia z nieokrzesanym i niewykształconym przyjacielem. Bierze ślub, a Heathcliff na parę lat znika z życia młodych małżonków. Kiedy wraca, życie państwa Lintonów zostaje wywrócone do góry nogami, rozpoczyna się tragiczny okres w historii rodziny…
Przebrnęłam przez tę lekturę, ale bez zachwytów. W tej książce zawarte zostały wszystkie tragiczne momenty w życiu rodziny: choroby, śmierć, alkoholizm, znęcanie się psychiczne i fizyczne… Dużo, naprawdę dużo tego. Co mnie najbardziej denerwowało to zachowanie kobiet w tej książce: najpierw Cathy, a później jej córki, również Catherine. Bohaterki wiecznie były niezdecydowane, manipulowały mężczyznami, nie potrafiły wykazać pokory, a w konsekwencji swojego zachowania, same pakowały się w nieustanne kłopoty. Jedynie mężczyźni: mściwy Heathcliff i dobry Edgar pozostawali niezmienni i podążali tą samą ścieżką.
Spodziewałam się miłosnej historii, a tymczasem ,,Wichrowe Wzgórza” to seria tragedii, w których miłości jest jak najmniej. Książka przepełniona jest momentami pełnymi okrucieństwa, ale w czasach nam współczesnych nie są one aż tak brutalne.
W tej lekturze nie podoba mi się również zakończenie. Zupełnie niekonsekwentne. Nagle dzieje się coś, co wszystko totalnie zmienia. Dla mnie to było zupełnie pozbawione realizmu. Jak zresztą połowa książki.
Na plus ,,Wichrowych Wzgórz” działa fakt, że czyta się ją bardzo szybko. Na szczęście.

Milena Janczak