Wszyscy znają J.K Rowling i jej cykl o Harrym Potterze. Przygody o młodym czarodzieju zdobyły sławę na całym świecie, doczekały się kasowych filmów i weszły w kanon popkultury. Nie ważne jak byśmy oceniali to dzieło, śmiało można powiedzieć, że jest niezwykle popularne. Jednak wokół książek pojawiły się kontrowersje na tle religijnym. Niektóre środowiska chrześcijańskie były przeciwne książce ze względu na promowanie magii i okultyzmu wśród dzieci (bo dla tej grupy cykl był przeznaczony). Ostatnio w Anglii powstał nawet ruch działający przeciwko książkowej serii. Jednak i w Polsce znalazł się ktoś kto chciał podołać obronie moralności dzieci. Małgorzata Nawrocka, przesadnie ujmując, rzuciła wyzwanie Rowling i napisała własną dziecięcą powieść o magii. Jednak w tym wypadku jest ona przeciwna wszelkiej jej formie, a na celu ma pokazanie chrześcijańskich wartości. Ową powieścią jest pierwszy tom trylogii który zwie się “Anhar: Powieść antymagiczna”. Nim zacznę pisać dalej, pragnę zaznaczyć, że nie neguję ani nie wywyższam religii chrześcijańskiej. Pragnę obiektywnie spojrzeć na samo dzieło i zamierzony przez niego cel. Zacznijmy więc od początku…
Czujny czytelnik zauważy, że Anhar to skrót od „Anty-Harry”. Jest to również imię głównego bohatera powieści. Młody książę krainy władanej przez magię, szykuje się właśnie do próby przejścia Bramy Ostatecznego Poznania, aby ujrzeć oblicze Gedesa- boga magii. Mało kto jest świadom jak niebezpiecznym kunsztem jest magia. Na szczęście nasz książę może liczyć na pomoc starego Gordoneo – nauczyciela śpiewu i nawróconego na słuszną drogę ex-czarodzieja. Razem z nim i służącą Teresą, wyruszają w podróż która ma na celu wskazać młodzieńcowi słuszną drogę życia z dala od magii, według zasad Tego Samego – personifikacji Boga. Jak to wszystko zostało pokazane w książce? Cóż… jeżeli spojrzymy na to jako na powieść przeznaczoną dla dzieci to historia jest prosta, treściwa i zawiera w sobie wątki akcji jak i smutne, dramatyczne chwile, oczywiście z rozsądnym umiarkowaniem. Powieść zachowała elementy baśni, dlatego może być interesująca dla nierozwiniętych jeszcze dziecięcych umysłów. Jeśli chodzi natomiast o starszych czytelników, to niestety historia jest w wielu momentach przewidywalna. Postacie są nieskomplikowane i przejrzyste, co jest ogromną wadą. Z drugiej strony, dzięki temu możemy skupić się na ich wewnętrznych rozterkach (które i tak w większości tyczą się jednego bohatera). Pomysłowa jest koncepcja biblii w magicznym świecie “Anhara”. Bóg został zastąpiony osobą Tego Samego a Szatan – Gedesem. Stworzenie ich wspólnej historii i początków magii zostało ciekawie przemyślane jak na standardy dziecięcej baśni. Styl pisania jest bardzo prosty, treść jest łatwa do zrozumienia dla dzieci jak i dorosłych. Dodatkowo autorka używa specyficznego, baśniowego sposobu narracji i wypowiedzi, który czasem może irytować oraz wydać się przesadzony. Najważniejszą kwestią książki jest walka z fenomenem Harrego Pottera i ogólnym szałem na punkcie wszelkiej magii i neopogaństwa. Czy “Anhar” swoją treścią odniósł jakiś sukces? Według mojej opinii nie, a precyzując- mierzył tam gdzie nie trzeba. Niestety złem z którym chce walczyć Nawrocka jest komercja i medialne bum na punkcie czarodziejów i magii. W “Anharze” większym problemem są horoskopy, różdżki i stereotypowo baśniowi czarodzieje zamieszkujący wieżę, niż prawdziwy okultyzm i związane z nim zagrożenia. Nawet zepsuty świat magii, wydaje się być bardziej opanowany przez próżność i arogancję niż przez okrutne zło. Książka przedstawia również wartości chrześcijańskie i mimo wszystko może w skuteczny sposób ostudzić fascynacje magią w znaczeniu duchowym.
Jeżeli szukasz duchowego oświecenia, ukrytej prawdy i wartości za którymi trzeba podążać, to ta książka nie jest dla ciebie. Mimo swojej treści i problematyki, nie odpowiada na postawione sobie pytanie: dlaczego magia jest zła? Z drugiej strony, jeżeli jesteś ciekawy nowego literackiego doświadczenia, jestem w stanie polecić Ci tę książkę. “Anhar” jest na swój sposób wyjątkowy, baśń dziecięca w świecie magii zmieszana z chrześcijańską powiastką. To ciekawa alternatywa zobaczyć walkę dobrej wiary z złą magią. Do tego książka jest krótka, łatwa do przeczytania i tania. Nie powinny tu też przeszkodzić przekonania religijne, mimo wyraźnych aluzji do Szatana i Boga, jest to wciąż powieść o przygodzie. Jeżeli jesteś rodzicem, możesz potraktować ją jako książkę wyróżniającą się historią, coś innego od reszty baśni.
Michał Szymański