Od kilku miesięcy w centrum miasteczka akademickiego trwają prace budowlane. Remont któregoś z akademików? Nie tym razem. To tylko (albo aż) budowa Orlika – boiska do gry w piłkę. Wiosna zbliża się coraz większymi krokami, słońce coraz pewniej wygląda zza chmur. Aż chciałoby się wziąć kocyk, zebrać ekipę i wyjść na zewnątrz w celu integracji z akademicką, i nie tylko, bracią studencką. Pytanie tylko: gdzie?
Miejsce przeznaczone pod budowę boiska, to spora część kampusu. Część, która jeszcze rok temu kojarzyła się przede wszystkim z wieczornymi posiadówkami. Także tutaj organizowane były Piastonalia i inne imprezy towarzyszące. Boisko jakie było, każdy widział, ale miłośnicy sportu jakoś specjalnie nie narzekali. To już przeszłość.
Pozostanie kilka zdjęć i niesamowite wspomnienia. Dziś nasz kampus to jeden wielki plac budowy. Być może określenie „plac budowy” to zbyt dużo, gdyż od jakiegoś czasu prace zamarły. Co nie zmienia faktu, że bałagan, i to nie mały, jest. Studenci różnie zapatrują się na przyszłość miasteczka. Jedni z powstawania Orlika się cieszą, inni wręcz przeciwnie, a są i tacy, którym jest to zupełnie obojętne.
Wolałabym zwykłe boisko. Takie z trawką, z którego byłoby można korzystać także wieczorem. Mielibyśmy miejsce, gdzie można usiąść i miło spędzić czas ze znajomymi. W dzień chłopaki mogliby grać w piłkę i wszyscy byliby zadowoleni. Chciałabym móc wyjrzeć przez okno i zobaczyć zadowolonych, integrujących się ludzi, a póki co widzę tylko zatrzymaną w miejscu i czasie budowę. – mówi Agata, studentka III-go roku chemii biologicznej
Pojawiają się też głosy, że przecież przyroda w Opolu to nie tylko trochę trawy w kampusie.
Jak najbardziej jestem za budową Orlika. Jest wiosna, więc będzie można wyjść i pograć w piłkę. Jeśli komuś naprawdę zależy na obcowaniu z naturą, to może się wybrać, np. na wyspę Bolko. Uważam, że po zakończeniu prac budowlanych studenci będą mogli zarówno grać, jak i siedzieć w kampusie. – dodaje Darek, student V-go roku ochrony środowiska.
Są także tacy, którzy uważają, że Orlik jest alternatywą dla… czystości w kampusie.
Sądzę, że pomysł jest ok. Pamiętam, że jak tylko zaczynało się robić ciepło, to wszyscy chlali przed akademikami i później był syf. Picie mi nie przeszkadzało, ale bałagan owszem. Teraz ktoś będzie musiał nad tym czuwać. Mam nadzieję, że kampus przestanie wyglądać jak wysypisko śmieci. – komentuje Weronika, studentka III-go roku filologii rosyjskiej.
Miejsc, z których studenci mogą już teraz swobodnie korzystać zostało bardzo niewiele. Są to przede wszystkim pasy zieleni między akademikiem Spójnik a Collegium Civitas oraz Collegium Pedagogicum. Mieszkańcy wspomnianego akademika już teraz zaczynają się martwić „jak to będzie za miesiąc czy dwa”. Choć sami chętnie brali aktywny udział w życiu miasteczka i nadal mają zamiar to robić, martwi ich fakt, że studenci najprawdopodobniej przeniosą się pod ich okna. Bo właściwie gdzie mieliby to zrobić?
200-cie osób bawiących się w kampusie przy głośnej muzyce to nic, ale 5 osób pod twoim oknem w trakcie sesji jest nie do zniesienia. Pamiętam, jak pewna grupka świętowała zdany egzamin, gdy ja musiałam się uczyć do swojego. Inni mi nie przeszkadzali, pomimo iż byli dużo głośniej.– wspomina Wiola, mieszkanka Spójnika
Jak będzie, lepiej czy gorzej? Czy studenci znajdą miejsce do integracji, czy mieszkańcy Spójnika będą w stanie przetrwać sesję, a miłośnicy piłki wyładują swoje emocje na boisku? Miejmy nadzieję, że na te i inne pytania już niebawem poznamy odpowiedź.
Justyna Krzyżanowska