Prezentujemy drugą odsłonę cyklu, w którym relacjonujemy wam koncerty najciekawszych hip-hopowych artystów. Tym razem chcemy podzielić się wrażeniami z wizyty LJ Karwela i Kuby Knapa, którzy w sobotę gościli w klubie K60.

Solidna reprezentacja Alkopoligamii zagościła w sobotę w naszym mieście, a my takiej okazji przegapić po prostu nie mogliśmy. Byliśmy niesamowicie ciekawi jak na żywo radzą sobie podopieczni Mesa, których zeszłoroczne solówki gościły na naszych playlistach dość często. Zarówno płyta Karwela („Niepotrzebne skreślić”), jak i Knapa („Lecę, chwila, spadam”), to pozycje godne polecenia, które dodały nieco polotu i świeżości do trochę skostniałej sceny rodzimego rapu.

Tydzień wcześniej byliśmy świadkami niesamowitego perfomance’u w wykonaniu grupy B.O.K i byliśmy bardzo ciekawi, jakie będą nasze odczucia, gdy wyjdziemy z klubu. Uznaliśmy, że nie ma sensu porównywać tych dwóch koncertów, bo o ile Bisz z ekipą potrafił zahipnotyzować fanów, tak u Karwela i Knapa chodziło głównie o dobrą zabawę.

Po całkiem niezłych supportach (wystąpili The Jackpot i Dzielny), na scenie pojawił się Krzysiek LJ Karwel. Oprócz kawałków z zeszłorocznego debiutu (według nas najlepiej wypadło „Nienawidzę ludzi”), na trackliście znalazły się starsze utwory, między innymi „Gruba miłość”, czy „Ahoj”. Zabrakło nam jedynie kawałka „Tam mnie nie znajdą” z płyty Mesa z Lepszymi Żbikami. Jednak abstrahując od tego, Eljot wypadł naprawdę dobrze, wysoko podwyższając poprzeczkę koledze z Alko, który w trakcie koncertu korzystał ze szczodrości fanów, racząc się trunkami oferowanymi przez bar.

Jednak w chwili wejścia na scenę i złapania majka, w Knapa wstąpiła nowa siła, która pozwoliła mu na porwanie tłumu. Kuba w towarzystwie Emila G i Nin-jah’a z Okolicznego Elementu (za deckami szalał DJ Willy Mąka, zaś Karwelowi towarzyszyła DJ Lazy One), rozbujał publikę, która machała rękoma w rytm laidbackowych bitów. Podobnie jak Karwel, również Kuba zaprezentował utwory z różnych wydawnictw. Było „Jedno piwko” z Karwelem na feacie (musimy przyznać, że na żywo kawałek brzmi naprawdę dobrze), nie zabrakło numerów z nieco zapomnianego wydawnictwa „Bez nerwów, bez złudzeń”, ale największy entuzjazm fanów towarzyszył podczas wykonywania kawałków z legalnego debiutu rapera. Takie hity jak „Zbyt dziabnięty”, czy „Też chciałbym to wiedzieć”, śpiewane były przez niemal cały klub. Jednak mieliśmy wrażenie, że Knap niekoniecznie chce wykonywać swoje najbardziej znane utwory, czego dał wyraz nawijając tylko jedną zwrotkę „Mhm”. Jednak bardzo pozytywnych akcentem, było zakończenie występu szesnastką z kawałka promującego trasę „Tour of the year”. Wtedy poznaliśmy nową definicję pojęcia „dziki bans”.

Czas na podsumowania. Przyznajemy się bez bicia, że bardziej czekaliśmy na występ Knapa, który może pochwalić większym hypem niż Karwel. Jednak już po zakończeniu imprezy doszło do nas, że lepiej wypadł Eljot, któremu dajemy czwóreczkę i obiecujemy lepiej wgłębić się w nowy materiał. Zaś niepokorny Kuba dostaje od nas notę 3+, może po prostu jesteśmy już za starzy na takie koncerty?

Szkoda, że chłopaki nie przywieźli ze sobą dostawy zimnych butelek złocistej Alkopoligamii, gdyż mieliśmy nadzieję, że spróbujemy jak smakuje piwo, którym raczą się Mes, Stasiak i reszta składu Alko. Żałujemy też, że do Opola nie zawitali chłopaki z ZETENWUPE, jednak może Hade i M.A.D.A. zawitają do Opola razem z Mesem, który wystąpi w marcu w NCPP. Zaczynamy odliczać!

 

Łukasz Buszko/Damian Wesołowski