Monika Mitulla
Klaudia Spodzieja – Miss Opolszczyzny zdradza kulisy konkursu:
Tytuł nie otworzył mi drzwi do szeroko pojętej kariery. Gdybym chciała dalej praktykować system TFP, czyli pozowanie za zdjęcia, to oczywiście, mogę nadal się bawić w to, co na wyrost nazywa się ,,fotomodelingiem”. Wiem, że wiele dziewczyn, które wygrały takie konkursy, właśnie tak udaje że robi karierę. Cały konkurs kończy się na tym, że dostajesz koronę, poklepią po plecach i powiedzą ,,do widzenia”. A potem się zaczyna udawanie, że ma się karierę. Po co? Przecież trzeba stworzyć miraż sukcesu; robią ci zdjęcia? Masz propozycje sesji? To znaczy, że się wybijasz. Dziewczynami kierują też inne powody, by dokładać do tego interesu; taki lekki ekshibicjonizm służy temu, by zemścić się na byłym chłopaku, wbić szpile koleżankom… Każdy chce, żeby ludzie zazdrościli mu sukcesu. A taki konkursik? To tak naprawdę żadna kariera. O karierach mogą mówić dziewczyny, o których się pisze, również na świecie, a nie lokalne dziewczątka, które na chwilę wypłynęły. Powiedz ile znasz dziewczyn-Miss, które teraz faktycznie coś znaczą? Była Kręglicka – bo ona się wybiła politycznie wygrywając konkurs międzynarodowy. Ewa Wachowicz – która tylko gotuje. Ich nie ma, one nie istnieją…pouśmiechały się do kamer, kilka razy powtórzyły formułkę: ,,Wszystkie uczestniczki były tak wspaniałe, jestem zaskoczona, że właśnie ja wygrałam” i wykorzystały swoje 5 sekund (bo nawet nie minut), w porywach po to, żeby zareklamować sweterki na Allegro, pobawić się w hostessę, i koniec końców, znaleźć bogatego partnera, dla którego będą ozdobą. To nie jest tak, że nagle otwiera się cały świat, złote góry i nieograniczone możliwości…
Dlaczego więc wzięłaś udział w konkursie?
KLAUDIA: Jak do wielu rzeczy w życiu podeszłam do konkursu bardzo konkretnie i pragmatycznie, z jasno określonym celem. Oczywiście miałam nadzieje na coś więcej. Miałam wtedy już na swoim koncie portfolio, współpracę z wieloma fotografami i myślałam, że nadam swojemu „wizerunkowi” wartość komercyjną. Oczywiście to się nie udało, bo ona nie przychodzi razem z konkursem. Przychodzi niestety z innymi rzeczami, które mnie akurat nie interesowały. Nie trzeba mieć wielkich morali czy samodyscypliny – trzeba mieć wielkie plecy. Oczywiście do konkursu przystępowałam z konkretnym planem, a nie dla zabicia czasu, czy poznania koleżanek. Tych mam wiele, w dodatku nie tylko pięknych, ale przede wszystkim ambitnych, i to w tym najlepszym znaczeniu tego słowa. Większość dziewczyn, i mówię to jako jedna z laureatek, mając na koncie dwa tytuły główne, udział w ćwierćfinale i półfinale, co stanowi pewne osiągnięcie – że często o wiele ładniejsze, mądrzejsze i ciekawsze dziewczyny od tych, które były na konkursie i nosiły głowę tak wysoko, spotyka się na ulicy. To co piszą ludzie w internecie – np. „o boże, widziałam na ulicy ładniejszą dziewczynę”, oni mają rację, bo na konkursy chodzą dziewczyny, które muszą się dowartościować. To są główne powody przystępowania do konkursu: chęć wykreowania komercyjnego wizerunku oraz właśnie pokazanie sobie, i, przede wszystkim otoczeniu, że ,,mogę”. Kiedy byłam młodsza nie miałam prawa uważać się za osobę specjalnie atrakcyjną fizycznie, i nie jest tajemnicą, że chciałam przypieczętować tym startem pewne zmiany, których dokonałam w swoim życiu.
Tak więc znakomita większość uczestniczek i laureatek tego typu konkursów, to niekoniecznie olśniewające gwiazdy. Między ilością tych, które w drodze na casting zabłądziły, a tymi, które naprawdę rzucają na kolana jest niesamowita dysproporcja.
I dlaczego one nie wygrywają takich konkursów, tylko wygrywają je zazwyczaj przeciętne?
KLAUDIA: Wydaje mi się, że chodzi o to, żeby taki konkurs sprawiał wrażenie dostępności, żeby miał większą reklamę, bo wiadomo- to, co nie sprawia wrażenia ekskluzywności, łatwiej się popularyzuje, a o rozgłos i popularność tu chodzi, bo to reklama, czyli zyski. Im więcej dziewczyn jest zainteresowanych udziałem, tym bardziej staje się to popularne – znajomi tych dziewczyn, rodzina, przyjaciele – oni go promują. Żeby coś wydawało się osiagalne dla przeciętnej dziewczyny, a takich jest większość, ona musi widzieć, że startuje ktoś, kto nie ociera się raczej o definicję gwiazdy filmowej, po to, by sama widziała dla siebie szanse. Oczywiście – aspirujesz do czegoś więcej więc jest potrzebne kilka tych naj. W tym roku Miss Polski wygrała naprawdę fajna dziewczyna, natomiast uroda Jej poprzedniczki była niezbyt oczywista. Nawet nie chodzi o to żeby być najchudszym, bo, umówmy się, wychudzenie nie jest atrakcyjne, z resztą w konkursach ,,miss” sylwetka ma być bardziej kobieca niż androgyniczna– talia, biodra …to z założenia nie są typowe konkursy na modelkę, ale na prawdziwą kobietę, z założenia piękną. Czasami urokiem kogoś, jest jakaś jego niedoskonałość, ale nie jest to regułą i to widać też w tych konkursach.
Jak zaczął się u ciebie temat konkursu miss? Czy to była twoja inicjatywa czy może zostałaś zaproszona do konkursu?
KLAUDIA: Udział był mi zaproponowany. To było dwa lata przed moim startem. Dostałam maila na Maxmodels. Było to zaproszenie od jednego z organizatorów regionalnych, wtedy w założeniu miał być organizowany konkurs Miss Polonia. Z jednej strony proponują mi zdjęcia z drugiej to zaproszenie. Skoro dostałam je, to, logiczne, że musiałam mieć odpowiednie predyspozycje, więc pomyślałam: co mi szkodzi – pójdę. Spotkanie przebiegało w fajnej atmosferze, wzajemnego szacunku, ale w trakcie rozmowy, nadal na poziomie i z klasą, dano mi jednak do zrozumienia, że mam zbyt ,,kobiecą” sylwetkę, by startować w opolskich wyborach, z perspektywą zajęcia wysokiego miejsca.
Powiedzieli Ci, że mogłabyś zrzucić kilka kilogramów?
KLAUDIA: Tak. Przynajmniej jeśli celuję wysoko, a przecież nikt, żadna z kandydatek nie idzie na wybory obierając azymut na przegraną. Jeśli ktoś mi coś sugeruje, ja to odbieram jako krytykę i postanowiłam odebrać mu ten argument. Nie wystartowałam wtedy, bo nie lubię się poniżać, a gdybym upierała się przy starcie mimo takiej sugestii, to sama wymierzyłabym sobie policzek. Poszłam z ciekawości na wybory – edycje 2013, gdzie wygrała Monika Demkowicz. Niektóre z dziewczyn wówczas startujących, co widziałam na własne oczy, znacznie przekraczały moją ówczesną wagę, więc dziwiło mnie wyperswadowanie mi pomysłu startu. Podobnie było ze wzrostem. Dziwić może również start dziewczyn bardzo niskich (ok 165, kiedy wymogiem jest 170cm wzrostu) również na etapach krajowych. Odezwałam się jednak rok później, bo nie lubię otwierać czegoś i zostawiać tego nie skończonym w żaden sposób. Wtedy już nie było argumentów, które miały zaważyć o tym, że mam sobie iść. Kiedy udało mi się wygrać eliminację rejonowe w Oleśnie, moje BMI znajdowało się w dolnej granicy normy uznawanej za dopuszczalną, więc waga nie mogła mnie wykluczyć. Następnie były wybory wojewódzkie w Opolu, potem przeszłyśmy z dziewczynami do ćwierćfinału, z województwa opolskiego do półfinału przeszłam tylko ja. Tam też powiedzieliśmy sobie z Wyborami ,,do widzenia”.
Jak wyglądała umowa między Tobą, a organizatorami konkursu. Czegoś zabraniała, lub do czegoś Cię zobowiązywała, a czego nie chciałaś robić? Chodzi o tą słynną umowę, o którą upomniałaś się na forum kraju.
KLAUDIA: mowa, która obowiązywała dziewczyny od ćwierćfinału, to była sól w oku, ponieważ ona wygasa oficjalnie dopiero po 3 latach. Ja nie chciałam podpisać tej umowy, bo 3 lata to nie jest krótki czas, a wiele zapisów bardzo mi się nie podobało. Niepodpisanie jej byłoby jednak równoznaczne z wydaleniem z Konkursu i opuszczeniem zgrupowania, a jako, że byłam tam jedyną reprezentantką województwa, nie było w dobrym tonie pozbawić regionu przedstawicielki w Konkursie.
Co się tyczyło samej jej treści; regulowana jest w niej chociażby kwestia, obowiązku uczestniczenia w imprezach promocyjnych, i wymienione są tam również półfinalistki. Przecież nikt tak naprawdę nie interesuje się półfinalistką, bo i po co? Okaże się, czy Finalistki będą miały zapewnioną odpowiednia promocję… Zwłaszcza, że były wśród nich twarze piękne, które zasługują na faktyczną karierę, a nie pozowanie za zdjęcia
A to prawda, że ta umowa zabrania farbowania włosów?
KLAUDIA: Na pewno nie o dwa trzy tony, ale gdybym chciała skrajnie radykalnych zmian, to byłby jakiś problem, chociaż oczywiście niczego takiego nie planuję. Umowa – owszem- ingeruje w wizerunek wewnętrzny i zewnętrzny. Bo oczekiwane jest promowanie bardzo pozytywnego, z tego, co obserwuję z perspektywy obserwatorki, ocierającego się o sztuczność, wizerunku. Dziwi mnie to, o tyle, że w Konkursie są dziewczyny, również takie, które zaszły dalej, a dowiedziałam się, że rozsiewają, chociażby o mnie, rozmaite plotki. Średnio pokrywa się to z celem, jakim jest wieloetapowe selekcjonowanie dziewczyn pięknych również wewnętrznie. Ot, paradoks.
Jakie na przykład plotki? I dlaczego? Przez zazdrość?
KLAUDIA: O powody należałoby zapytać już same dziewczyny 😉 Nie wiem czy zazdrość. Nie wiem, czego one miałyby mi zazdrościć, ja natomiast, chociaż trącić to będzie kokieterią, finału wcale im nie zazdroszczę, bo kiedy dziewczyny, które weszły do finały musiały się koncentrować na zgrupowaniach, ja obroniłam tytuł naukowy, i stworzyłam podwaliny pod to czym zajmuje się dziś i rozwijam się zawodowo. I nie żałuje, że nie przeszłam do finału, z perspektywy czasu coraz bardziej, z resztą zaraz po ogłoszeniu wyników też nie było to dla mnie jakaś traumą. Wiedziałam, że pewne osoby na pewno wytkną mi ,,porażkę”, ale bardziej mnie wtedy cieszyła możliwość bezkarnego zjedzenia czegoś niezdrowego, co zrobiłam od razu, kiedy na scenie w Kozienicach trwały jeszcze wyjścia. Wracając do plotek: dowiedziałam się, że pewne dziewczyny (również właśnie Finalistki), rozsiewały plotki i nie wiem dlaczego zależy im na tym, by poderwać mi reputację. Dowiaduje się chociażby, że miałam się z jedną z dziewczyn pobić. Co zabawne, z moją ,,ofiarą” relacje miałyśmy całkiem fajne. Wkładają mnie też pod kołderkę paru Panom. Najbardziej rozbawiło mnie, gdy po tym, kiedy przyjechał po mnie mój brat i dowiedziałam się, że z pewnością musiał być moim ,,sponsorem”. Na pewno sprzyjało tej teorii to, że dzieli nas znaczna różnica wieku, a łączy spora wzajemna serdeczność. Czy się tym przejmuję? Niezbyt. Gdyby źle mówiły o mnie osoby, których zdanie coś dla mnie znaczy, i do których czuję jakiś respekt, wtedy na pewno jakoś bym się tym przejęła, ale tak? Nie żartujmy. Zdarzają się jednak wyjątki, i z kilkoma Dziewczynami układało mi się naprawdę dobrze, były szczere, inteligentne, i rokują znakomicie na przyszłość, ale z żalem stwierdzam, że sporo z tych, które dane mi było spotkać, to bardzo proste dziewczyny, które nie mają specjalnie pomysłu na siebie. A o ich prymitywnym sposobie myślenia może świadczyć chociażby przypisywanie mi bójek. Mierzą wszystkich swoją miarą i nie widzą tego, że pewne sprawy można załatwić nie brudząc sobie rąk.
Takie są chyba kulisy takich konkursów? Nie jest to coś naturalnego?
KLAUDIA: Dowiadywanie się kilka miesięcy później co ja rzekomo robiłam to jeden ze skutków ubocznych takiego przedsięwzięcia, z którymi trzeba się liczyć. Powodem tego może być fakt, że jest tam masa dziewczyn bardzo młodziutkich, 19 i 20 lat, niekoniecznie mają one jeszcze wykształtowaną osobowość. Nie twierdzę, że moja jest bardzo wysublimowana, ale kiedy miałam 18 lat, to potrafiłam się już dogadać z różnymi osobami, posługiwać się sarkazmem itp. To są bardzo młodziutkie dziewczyny i może niektóre rzeczy spotkały za wcześnie i się zachłysnęły. Widzą często wartość tam gdzie niekoniecznie ona faktycznie jest. Wiek jest tu w sumie ciekawostką; w każdym konkursie byłam najstarsza. Pamiętam, że Oleśnie nie było ani jednej dziewczyny, która skończyła 20 lat. A ja miałam wtedy 24. W Opolu podobnie, tam chyba 22 – latka była najstarszą Uczestniczką.
Opowiedz co się wydarzyło po wygranej w Opolu?
KLAUDIA: Oj, miały miejsce różne, ciekawe zjawiska 😉 Już sama radość z puszczenia w eter informacji o mojej wygranej była umiarkowana, bo w większości mediów opublikowane zostały fatalne zdjęcia z konkursu; na przykład, na których mam dziwny wyraz twarzy, bo ukradkiem przecieram sobie językiem zęby, żeby nie osadziła się na nich szminka itp. kiedy to zobaczyłam to już wiedziałam co się będzie działo. W internecie zostało wylane na mnie wiadro pomyj. Nawet znajomi mi mówili, że jest fatalnie. Na najbardziej obleganym opolskim portalu miałam takie zdjęcie, że gdybym sama siebie nie znała i nie wiedziała, że jest lepiej to sama napisałabym tam komentarz. Teraz z perspektywy czasu jest to naprawdę mało znaczące, ale jeżeli chodzi o komentarze to była burza. Na miejscu było też oburzenie tłumu, zwłaszcza, że publiczność na tym konkursie jest specyficzna. Bo na Miss Publiczności głosuje się na biletach, dlatego dziewczyny ściągają po 30 członków swojej rodziny. Mnie towarzyszyło troje przyjaciół z Uczelni. Wskazówka na przyszłość, jeżeli dziewczyna chce wygrać chociażby tą Miss Publiczności, albo nie chce widzieć ostentacyjnie opuszczającego salę tłumu, kiedy zanim sama zdąży powiedzieć kilka słów do mikrofonu, to niech weźmie na wybory około 30 osób, albo 10 osób i 30 biletów, to chociażby było 5 ładniejszych to przynajmniej ten tytuł ma zapewniony.
Czy to prawda, że na konkursie zostałaś okradziona?
KLAUDIA: Oczywiście. Sama tą sprawę nagłośniłam. To była jedno z jawnych zaniedbań wobec mnie. Ja oddałam do ręki choreografce, która wypożyczała dla nas ubrania, torbę ze stylizacjami do poszczególnych wyjść. Dziwnym trafem na drugi czy trzeci dzień dostałam telefon, że te rzeczy zginęły. Nie wiem jak, nie wiem kto je zabrał. Zadzwoniłam do organizatora, a on powiedział, ze jeżeli osoby które zajmowały się wypożyczaniem tych ubrań poniosą przeze mnie jakieś koszta to muszę się liczyć z tym, że zrobią mi na Opolu taką opinię, że odechce mi się wyściubiać nosa na ulicę. Nigdy w życiu nikogo nie okradłam, nikomu krzywdy też w żaden prymitywny sposób nie zrobiłam i dziękuję bardzo, żeby mi ktoś zarzucał kradzież publicznie. Nigdy na to nie pozwolę, bo reputację ma się jedną, więc spłaciłam tę kwotę. Na wszystko o czym tu mówię mam dowody, na przykład paragon z adnotacją z tego sklepu.
Tylko tobie się to przytrafiło?
KLAUDIA: Z tego, co wiem, zdarzyło się to również laureatce z poprzedniego roku, ale akurat u mnie to było zbyt oczywiste. Bo było tam tak wyselekcjonowane grono, nie sądzę, żeby chłopak, który się tam kręcił zabrał bikini.
Czy organizatorzy konkursu w jakiś sposób kontrolowali twoje zachowanie i wypowiedzi?
KLAUDIA: Jeżeli chodzi o organizatorów tutaj w Opolu to oni się mną praktycznie nie interesowali, więc nie było też wielkiej kontroli. Jeżeli gdzieś się pojawiałam to tylko jeśli sama sobie to załatwiłam pukając od drzwi do drzwi. Tak było, kiedy towarzyszyłam prezydentowi Zembaczyńskiemu w delegacji w Grasse (miasto partnerskie Opola), czy kiedy pojawiłam się na festiwalu w Opolu. Przykłady można mnożyć. Później był tylko jeden jedyny event zaoferowany przez organizatora – Art Cup Lewada Zakrzów i tam wyszły też niesnaski, o których niestety nie mogę mówić, a które sprowokowały mnie do dyskusji na temat konkursu. Wszystko co robiłam, sama musiałam zorganizować. Praktykę w managemencie mam zatem, w podstawowym stopniu, za sobą.
W przypadku zdjęć za pozowanie nie dostaje się w ogóle pieniędzy?
KLAUDIA: Fotografowie, zwłaszcza tacy, którzy mają bardzo duże mniemanie o sobie, myślą, że jeżeli kupili sprzęt to ponieśli koszty życia, a mój wizerunek to jest rzecz nadana. Z resztą większość Fotografów to raczej hobbyści. I na tym polega ten system – że ktoś łaskawie robi Ci zdjęcia i Ty wygrywasz życie bo możesz je mieć i publikować (oczywiście nieodpłatnie, te kwestie dokładnie regulują przepisy). Nikogo nie obchodzi stylizacja, fryzjer, wizażystka, dojazd, czasem hotel, jeśli sesja odbywa się daleko, to że ja też muszę o siebie zadbać, a to są koszta, które kumulują się przez lata, a są też dziewczyny, które dokonują naprawdę radykalnych ingerencji w swój wizerunek, a publikacje, w których się pojawiają również nie zawsze zwracają koszta takich ingerencji. Można przedstawić to modelowanie w otoczce bardzo pięknej i bardzo błyszczącej ale tak naprawdę to w większości dziewczyny wydają dużo pieniędzy na ciuchy i na to żeby „wyglądać”, po to żeby zrobić sobie ładne zdjęcia i pokazać, że ona robi coś więcej, że jej kariera się toczy, że jest lepsza. Ale to nie przynosi żadnych zysków. Czasami jest tak, że to bardzo ładne i zdolne dziewczyny płacą fotografom za zdjęcia. Oczywiście ma to sens, jeśli zdjęcia przez niego wykonane mogą podnieść wartość dziewczyny na rynku foto. Z reguły jednak nie zmienia to wiele. Tu w sumie Fotograf stoi na uprzywilejowanej pozycji, bo on z czasem ma perspektywę zarabiania na zdjęciach chociażby ze ślubów, czy innych imprez rodzinnych. Na zdjęciach artystycznych po prostu się wybija i buduje renomę. Dziewczyna natomiast z czasem tylko traci – urodę, młodość, czyli jedyny kapitał, który przyciąga do niej potencjalne oferty zleceń płatnych. Nigdy nie można z tego zrobić sposobu na życie, bo to tylko miraż. W Polsce jest masa pięknych fotomodelek, z czego na palcach jednej ręki policzyć można te, które mają dobrze płatne zlecenia. Pozowanie, to nigdy nie może być główny cel, bo można się bardzo przejechać i będzie już za późno. Jeżeli uda Ci się zawisnąć na bilbordzie, to i tak jednorazowo dostaniesz max 5 tysięcy, w zależności od producenta ( a fotomodelkami interesują się raczej firmy które więcej nie płacą) oraz tego, czy znają Cię stołeczne ścianki itp., ale to przywilej tylko kilku nazwisk w kraju, większość dziewczyn, która reklamuje sweterki i koszulki na Allegro dostaje za taką serię 200-500 zł, a to i tak nieczęste zlecenie.
Zgadzasz się, że w konkursach miss nie wygrywa piękno i inteligencja kobiety, ale często konformizm i zwykła przeciętność?
KLAUDIA: Nie tylko chodzi tu o konkursy miss, ale też o całe życie. O wiele lepiej żyje się kobietom nie głupim, oczytanym, ale takim które udają, że niewiele wiedzą. Przede wszystkim zawsze trzeba udawać, że wie się mniej niż wie się, w rzeczywistości bo to szkodzi. Lepiej się żyje tym, którzy nie upominają się o swoje, cieszą się tym co dostają. Nie pomaga mówienie tego, co się naprawdę myśli i tego, jak pewne rzeczy wyglądają, że coś Ci się nie podoba. Powiedziałam co mi się nie podobało w kwestii tego konkursu, dużo ludzi przyznało mi rację, również osoby związane z branżą, osoby wykształcone, które miały wgląd w różne papiery i widziały, że tam są błędy. Pisałam do różnych ludzi, którzy byli za to odpowiedzialni i nikt nie zwrócił na to uwagi. Kiedy przelała się czara goryczy, a widziałam, ze nic nie rokuje zmian, zwróciłam się do NaTemat.pl (portal Tomasza Lisa) , wszyscy mieli do mnie pretensje, jak ja mogłam pokalać imię tak wspaniałego konkursu. To były moje osobiste przemyślenia, do których mam, do diabła, prawo, zwróciłam uwagę na pewne rzeczy, które mi się nie podobają, na pewne zaniedbania, na fakty, które miały miejsce, na to, że z pewnymi rzeczami zostałam zostawiona całkowicie sama sobie, zwróciłam też uwagę na to jakie osobowości mogą tam przetrwać, a jakie są całkowicie skazane na porażkę. W tytule oczywiście pojawiła się nazwa konkursu, bo nie było innej możliwości, ale ani razu nie została tam podana nazwa agencji, która organizuje wybory w Opolu, nie pojawiło się żadne nazwisko. To było politycznie poprawnie. Nie było tak, że ja nie ostrzegałam, ludzie wiedzieli, że są rzeczy, które mi się tam bardzo nie podobają i ich tak nie zostawię. Z resztą mogę powiedzieć, ze dostosowałam się do poleceń, bo gdy próbowałam się rozmówić w jednej kwestii z Organizatorem Regionalnym, i mając już dość bezowocnej wymiany zdań, zapytałam:,, Czy mam z tym wszystkim iść do gazet?” usłyszałam: ,,Proszę bardzo, idź.” Nie było moje mówienie o problemach w żaden sposób bluźniercze, ale zostało to tak potraktowane. I zamiast potraktować to jako wskazówki, zwłaszcza na poziomie regionalnym, aby konkurs ulepszyć, kiedy jeszcze był na to czas, to grożono mi pozwem. Biuro w Warszawie groziło mi „wyciągnięciem konsekwencji prawnych”, bo twierdzili, że o tej umowie nie możemy mówić. Ale nie ma czegoś takiego jak umowa tajna. Ja nikomu nie chciałam tym wbić szpili, ale nie pozwolę siebie z siebie robić kozła ofiarnego i dokładać do promocji Konkursu, który nie wygenerował mi żadnych zysków, a jedynie spowodował wymierne straty. Momentem zwrotnym, kiedy postanowiłam o tym głośniej mówić, była chwila, kiedy spotkałam w sklepie dziewczynę, moją koleżankę z podstawówki. To było w mojej miejscowości, ona tam pracowała, ja przyszłam tam na zakupy. No i oczywiście – co tam? Co u Ciebie słychać? Ona mówi, że no szału nie ma, ale dobrze, że jest praca. A akurat tak się złożyło, że w tym dniu jechałam na jakieś spotkanie i ona zmierzyła mnie wzrokiem, i mówi – A Ty w tym modelingu pracujesz? I widać było, że zmierzyła mnie wzrokiem, ze to co mam zawdzięczam właśnie temu. I nie mogę pozwolić, żeby ludzie myśleli, że ja dzięki ludziom, którzy de facto mi zaszkodzili, wybiłam się. Bo nie zarobiłam nic, a poniosłam tylko duże koszta, które pokrywam tylko dzięki zleceniom w wyuczonym zawodzie.
Pomyślałaś wtedy, żeby uświadomić innych, że to wcale tak nie wygląda?
KLAUDIA: Mój problem polega na tym, ze ja jestem pyskata i jestem szczera. A to się bardzo nie opłaca. Z resztą jest powiedzenie: ,,Pokorne ciele dwie matki ssie”. Niepokorni zawsze mają pod górkę, ale z prądem płyną tylko te mało interesujące rzeczy 😉 Dziewczyny, jeśli kiedykolwiek pójdziecie na wybory mówcie o pokoju, że lubicie pieski, kotki, że to okazja do zawarcia najlepszych przyjaźni, róbcie foty układając dłonie w kształt serduszek itp. Na pewno unikniecie perturbacji.
Ogólnie chodziło o to, że w maju moje miejsce może zająć młodziutka świeżynka, która nie będzie miała odwagi upomnieć się o swoje, ani tym bardziej powiedzieć głośno o tym, że wcale nie jest tak pięknie, jak wszyscy sądzą. Łatwo będzie jej też wmówić, że kilka wywiadów zaraz po wyborach, to wszystko, co jej się należy. Będzie starała się, sama, albo rodzice, będą finansować jej wyprawy na etapy krajowe… A prawda jest taka, co stwierdzam z autopsji, że żadna potencjalna Uczestniczka nie patrzy na prestiżowe 25 lat istnienia konkursu. Każda dziewczyna patrzy na to co zrobiła, gdzie była, co osiągnęła laureatka z poprzedniego roku. Więc ta, która będzie chciała wystąpić i wygrać w wyborach 23 maja w Zamku w Mosznej, poszuka w Internecie informacji o mnie, zauważy artykuły, zobaczy moje profile na chociażby Facebooku i jej się to spodoba, bo będzie widziała zdjęcia z Francji, z różnych sesji, z ciekawych eventów. To wszystko można tam zobaczyć, bo chciałam, żeby okres mojej kadencji jakoś wyglądał, poza tym zależało mi na pojawieniu się w kilku miejscach, do których nie została dopuszczona moja Poprzedniczka, Monika. Potraktowałam więc sprawę honorowo. Niestety, część dziewcząt pretendujących do tytułu ,,Miss (Polski) Opolszczyzny 2015” może sądzić, że to wszystko zostało mi podane na srebrnej tacy.
Co myślisz o wyborach Miss Opolszczyzny 2015, do których trwają już castingi?
KLAUDIA: Jeżeli chodzi o mój okres „panowania” to był on burzliwy. Podejrzewam jednak, że kolejna kadencja taka nie będzie, a Dziewczyna, która wygra w maju, będzie beneficjentką mojego głośnego mówienia o różnych problemach, z którymi się spotkałam, bo ambicją Organizatora będzie podważenie moich słów poprzez właściwą i pełną zaangażowania, promocję Laureatki. Takiego, przynajmniej zagrania promocyjnego sama użyłabym na jego miejscu. Podejrzewam więc, że powinnam zachęcić dziewczyny do startu, bo nie będą musiały się specjalnie napracować. Samo miejsce, w którym odbędą się wybory potwierdza moją teorię i sugeruje spory rozmach tego przedsięwzięcia. Oczkiem w głowie będzie teraz Opole, bo jest to kwestia ambicji Organizatora. Tym bardziej zachęcam do startu tam. Z resztą nigdy wprost nie zniechęcałam, a że opowiedziałam o kulisach mojej kadencji…
Podobno będziesz członkiem jury w Konkursie Miss Uniwersytetu Opolskiego? W ogóle myślisz, że Uniwersytet jest odpowiednim miejscem do takich inicjatyw?
KLAUDIA: Tak, przede wszystkim bardzo chciałam podziękować za zaproszenie do współpracy. Jest mi z tego powodu bardzo miło, zwłaszcza dlatego, że jest to konkurs, a którym ja też chciałam wziąć udział. Kiedy miały miejsce moje pierwsze perturbacje w wyborach Miss Polski, gdzie zostało mi powiedziane, że może mój start, to nie jest najlepszy pomysł, chciałam bardzo wziąć udział w wtedy w alternatywnym konkursie, jakim były Wybory Miss Uniwersytetu Opolskiego, jednak kiedy dowiedziałam się, że organizator wyborów Miss Polski z Opola jest tam przewodniczącym jury, to doszłam do wniosku, że jest to bez sensu.
A czy to jest miejsce na takie wybory? Oczywiście, że tak, bo przede wszystkim idziemy uparcie w stronę modeli zachodnich, amerykańskich. Tam król i królowa balu są wybierani na studniówkach. I to się przyjmie, tak jak przyjęły się walentynki, troszeczkę opornie adaptuje się Halloween, i tak będzie też z takimi imprezami. Nie da się przed tym uciec. Poza tym nie jesteśmy jedynym uniwersytetem, który organizuje takie wybory.
Z resztą twierdzę, że może lepiej, jeśli ktoś startuje w takich wyborach, bo widziałam w trakcie 1 edycji dziewczyny, które znacznie wykraczały poza kanon przyjęty w jakichkolwiek flagowych wyborach Miss, i były kapitalne, sympatyczne, wyższe i niższe, szczuplutkie i pełniejsze… Te dziewczyny spotkały się wśród braci studenckiej i tam nie było takiego hejtowania, wszystko było ,,w rodzinie” i nie było to aż tak perfidne i wyrachowane jak to często jest na tradycyjnych wyborach. Przede wszystkim ludzie wiedzą, że start tam trzeba traktować jak zabawę, że to wymyśliły studentki i jest to organizowane przez studentów dla studentów. Dodam, ze na znakomitym poziomie. Nikt tu nie zasugeruje dziewczynie, że jest za niska, albo za gruba. To są fajne otwarte wybory, które nie niosą fali hejtu. Żyjemy w czasach, w których studenci wynieśli się na facebooka, więc jeżeli jest szansa, żeby wyjść trochę z tego świata wirtualnego i spotkać się, żeby się pobawić i zobaczyć, że da się to zorganizować na tak fajnym poziomie – to dlaczego mają tego nie robić? Niech to robią!
Poza tym rozgłos Uniwersytetowi jest potrzebny, bo to dodatkowa reklama, co najważniejsze – pozytywna.
Chciałaś startować w wyborach Miss Uniwersytetu, a teraz trafiasz do jury. Nie będzie Ci żal tego, że nie jesteś jedną z Uczestniczek?
KLAUDIA:Nie, traktuję to raczej jako niespodziewany awans 😉 Poza tym, biorąc pod uwagę, że nie przewiduję zostać zaproszona na wybory w Mosznej, to nie dane mi będzie koronować mojej następczyni w wyborach Miss Opolszczyzny 2015, jak to jest ogólnie przyjęte, więc ukoronowanie Miss Uniwersytetu traktuję trochę jako umowne zakończenie mojej własnej kadencji.
Aneta kreglicka byc może,jak mowi p.Spodzieja,zostala wybrana Miss World politycznie,lecz ja tam byłam i stwierdzam,że była to z pewnościa najpiękniejsza uccestniczka tego konkursu