Zapewne w niejednym domu zapłonęły wczoraj świece, z których po przechyleniu nad lustrem wody  spłynął wosk, by ostatecznie uformować na tafli przeróżne kształty. Zgodnie z tradycją, cień woskowych figur wskazać ma przyszłe losy człowieka. Obecnie wróżbę tę, podobnie jak inne andrzejkowe zabawy, traktujemy z przymrużeniem oka i nie przywiązujemy większej wagi do ich wyniku. W przeszłości jednak, obrzędy w dniu świętego Andrzeja stanowiły istotny element świętowania. Efekt magicznych ceremoniałów odprawianych w ten listopadowy wieczór był o tyle ważny, że decydować miał o przyszłym losie człowieka, a zwłaszcza o kolejach jego życia uczuciowego.

Pierwotnie w świętowaniu Andrzejek  udział brały jedynie młode, niezamężne dziewczęta. W czasie wieczornych obrzędów miał się wyklarować ich przyszły los jako mężatek. Z pomocą wróżb, panny  próbowały odgadnąć, która z nich pierwsza stanie na ślubnym kobiercu, a także jakie cechy, imię czy zawód posiadać będzie ich ukochany mężczyzna. Wszystkie zabiegi posiadały zatem charakter pozytywny i wywołać miały dobroczynny skutek –  mianowicie rychłe zamążpójście i udane pożycie małżeńskie. Z tego względu magię miłosną zaliczamy do tzw. ,,białej magii’’, czyli takiej, która przynieść ma określone pozytywy. O ile wróżby i zabawy andrzejkowe są powszechnie znane, to elementy magii miłosnej, w której skład wchodzą przeróżne eliksiry i mikstury, nadal owiane są aurą tajemniczości. Za taki stan rzeczy odpowiada najpewniej fakt, iż każda kobieta pilnie strzegła składników danej magicznej mieszanki bądź też w ukryciu hodowała rośliny uchodzące powszechnie za afrodyzjaki, po to, by wiedza na temat niezwykłych właściwości roślin nie przedostała się w niepowołane ręce. Składniki dawnych mikstur miłosnych mogą współcześnie przyprawić o ciarki na plecach, a także skutecznie odebrać apetyt. Oprócz ziół, do miłosnych eliksirów używano  ludzką krew, wydzieliny, paznokcie, włosy, a także kości nietoperza, organy ptaków i zwierząt.

Jednym ze sposobów pozyskania sympatii konkretnego młodzieńca było na przykład dosypanie mu do jedzenia lub napoju sproszkowanego lubczyku uchodzącego za roślinę sprzyjającą zawieraniu nowych znajomości, rozbudzającą uczucia i pobudzającą do miłości. Ziołem, któremu przypisywano podobne właściwości był również storczyk, zwany ,,kwiatem miłości’’. Swój przydomek zawdzięcza on dwubarwnym kwiatom (występującym u storczyka obuwnika), co interpretowano jako symbol małżeństwa. Wierzono, iż  sproszkowane płatki tej rośliny podane ukradkiem (np. w formie posypki) ukochanej osobie, rozpalą w niej miłosne uczucia. Rośliną, która wedle wierzeń ludowych posiadała również magiczne właściwości, pomocne w pozyskaniu partnera, był także nasięźrzał pospolity. Enigmatyczna nazwa tej drobnej paproci wywodzi się od rezultatu, który wywołać miało wypicie wywaru z jej liści. Utrzymywano, że ten, kto napije się takiego miłosnego eliksiru nie będzie mógł oderwać oczu od osoby, która ów napój przygotowała. Dawniej na takie zapatrzenie w drugą osobę używano sformułowania ,,źrzeć na się’’, co oznacza patrzeć na siebie, stąd nazwa rośliny – nasięźrzał.

Oprócz ziół, miłosnym afrodyzjakiem były również ograny różnych zwierząt, m.in. skrzydła i kości nietoperza. Młoda dziewczyna, która pragnęła zdobyć miłość drogiemu sercu mężczyzny, musiała zdobyć skrzydło nietoperza i wsadzić je ukradkiem do kieszeni blisko serca ukochanego. Wówczas to chłopak powinien zakochać się w dziewczynie, która dopuściła się tego magicznego podstępu.  W magii miłosnej stosowano również organy kur i gołębi. Przeważnie były to oczy, serce bądź wątroba tych zwierząt. Należało je w sproszkowanej formie dodać do posiłku bądź napoju, a następnie zaserwować wybrakowi.

Przez wieki biała magia straciła na znaczeniu, przede wszystkim przez wzgląd na wyraźny sprzeciw kościoła katolickiego, przeciwnego osobliwym praktykom, nie wpisanym w  wiarą chrześcijańską. Miłosne praktyki możemy dziś zatem potraktować jako kulturową ciekawostkę i dzięki temu poznać nieco dokładniej doroczne zwyczaje.

U. Sawicka