Czymże byłoby życie bez pasji, marzeń, przeznaczeń… gdybyśmy sami o tym nie decydowali? Na szczęście każdy ma tę moc i z takiej skorzystała Sara, podążając za spełnieniem w postaci niezapomnianej podróży. Wzięła los w swoje ręce i dziś mieszka w ukochanym kraju z ukochaną osobą, a co więcej kształci się, podróżuje oraz odkrywa. Jaka jest na to recepta? Recepturę na to zna tylko i wyłącznie Sara.
Co skłoniło Cię do wzięcia udziału w programie Erasmus?
Myśli o wyjeździe na Erasmusa towarzyszyły mi, odkąd dowiedziałam się, że jest taki program, czyli od dobrych paru lat. Mój problem polegał na tym, że przez cały czas wmawiałam sobie (niepotrzebnie), że to wyjazd dla wyselekcjonowanych studentów i wcześniej nie podejmowałam żadnych kroków, aby wziąć udział w rekrutacji. Dodatkowo pracowałam na etat, więc to był kolejny powód, dla którego odkładałam realizację marzenia o Erasmusie. Sytuacja zmieniła się, kiedy moje życie zawodowe weszło w tryb freelance. To był wrzesień 2020 r. W trakcie mojego kolejnego wyjazdu do Turcji rozważałam z bliskimi mi osobami, jakie najlepsze, możliwe opcje mam, aby spędzić w tym kraju pobyt inny niż wszystkie wcześniejsze, nie wakacyjny czy dwutygodniowy. Wszyscy stawiali na Erasmusa. Chociaż bardzo podobał mi się ten pomysł, to ciągle w głowie miałam wizję wszystkich przeciwności. Po powrocie do Polski wydarzyło się coś tak spontanicznego, że jak teraz o tym myślę, do głowy przychodzi mi tylko jedno – PRZEZNACZENIE. Sprawdzając ostatnie formalności dotyczące przyjęcia na studia na stopień magisterski, zobaczyłam informację na stronie uczelni o dodatkowej rekrutacji na program Erasmus+. W końcu bez dłuższego zastanawiania się złożyłam podanie.
Nie bałaś się wyjechać w czasie pandemii?
Jeśli chodzi o pandemię i wyjazd to nie bałam się czegoś ani bardziej, ani dodatkowo. Wychodziłam z założenia, że cały świat jest niestety dotknięty koronawirusem. Wszędzie musimy być ostrożni i odpowiedzialni tak samo, czy jesteśmy w Polsce czy w Turcji. Cała moja podróż przebiegła bezpiecznie i pod wszystkimi restrykcjami. W związku, iż podróżowałam już wcześniej w okresie pandemii do Turcji, wiedziałam, jak to wszystko wygląda na miejscu. Turcy bardzo się pilnują, aby przestrzegać zasad, traktują problem pandemii bardzo poważanie jako społeczeństwo. Opieka medyczna jest według mnie na najwyższym poziomie. Nie miałam żadnych powodów do obaw w tej kwestii przed wyjazdem.
Co było do tej pory dla Ciebie największym wyzwaniem?
Myślę, że największym wyzwaniem jest ciągle język turecki. Poza uczelnią, na której zajęcia są w języku angielskim, znajomość tureckiego jest bardzo potrzebna w życiu codziennym – w sklepie, w restauracji, w urzędzie, itp. Często zdarza mi się założyć, że ze znajomością podstawowych zwrotów i tłumaczem w telefonie uda mi się złożyć zamówienie albo o coś zapytać. Wszystko idzie dobrze do momentu, kiedy zaczyna się lawina pytań ze strony sprzedawcy czy kelnera [śmiech]. Turcy są bardzo otwarci i rozmowni, a ja bardzo chciałabym móc komunikować się z nimi, dlatego to wyzwanie chciałabym zmienić na realizację celu, jakim jest nauka tureckiego.
Dlaczego padło na Turcję?
Z Turcją jestem związana od paru lat. Mój partner pochodzi z tego cudownego kraju çay’em płynącym (çay – herbata). Kocham eksplorować turecką kulturę, poznawać tradycję, zwiedzać przepiękne regiony, poznawać tutejszych ludzi. W przyszłości jako jedną z opcji rozważam zamieszkanie w Turcji. Jest tutaj ogromne zapotrzebowanie na nauczycieli języka angielskiego, a sam system edukacji jest dla mnie ciekawy. Erasmus jest cudowną możliwością, aby połączyć turystyczno-kulturową pasję z opcją zamieszkania w danym miejscu. Na UO studiuję na kierunku English Philology – Teacher Training Programme i bardzo cenię sobie możliwość doświadczenia nauki na innym uniwersytecie, w innym kraju. Jest to bardzo wartościowe przeżycie dla mnie jako nauczyciela.
Czy zdążyłaś się już zaaklimatyzować?
Mam wrażenie, że moje zaaklimatyzowanie w Turcji nastąpiło dużo wcześniej niż Erasmus. Chociaż teraz jest ono na pewno intensywniejsze, na swój sposób inne, ponieważ charakter wyjazdu różni się od pozostałych. Niemniej jednak, poza całą moją miłością do Turcji, oczywiście czasami dają mi się we znaki różnice kulturowe. Zdarzają się momenty, kiedy odczuwam przesyt czymś konkretnym bądź niedosyt czegoś, za czym tęsknię w danym momencie. To całkowicie normalne. Na szczęście takie chwile są sporadyczne i szybko przechodzą. Mogę śmiało powiedzieć, że w Turcji czuję się jak w drugim domu.
Jakie było pierwsze wrażenie związane z uczelnią (nauczyciele, studenci, wygląd uczelni, życie studenckie)?
Z racji, iż mój wyjazd na Erasmusa był w trakcie pandemii, nauczanie w Turcji odbywało się również w formie online. Na uczelni byłam parę razy w związku ze sprawami związanymi z procedurami i dokumentami. Mimo to zarówno wydział, jak i cały kampus bardzo mnie urzekły. Cała infrastruktura przypominała mi uczelnie jak z amerykańskich filmów. Trafiłam na czas, w którym byłam jedynym studentem na wymianie na całej uczelni. W związku z tym, jak również z powodu obostrzeń, ominęła mnie część integracji z innymi studentami z zagranicy, jak również typowe tureckie życie studenckie. Natomiast myślę, że tę lukę dobrze wypełniłam doświadczeniami z eksplorowania miasta solo i poznawaniem lokalnej kultury i społeczności. Pierwsze wrażenie dotyczące nauczycieli i studentów było bardzo pozytywne i takie pozostało do końca. Turecka gościnność i życzliwość okazywana przez profesorów i rówieśników była odczuwalna na każdym kroku, przez co czułam się bardzo komfortowo. Pamiętam bardzo dobrze moje pozytywne zaskoczenie, kiedy okazało się, że każdy nauczyciel podawał swoim uczniom numer telefonu, a kontakt był głównie przez WhatsAppa. W Turcji w trakcie magisterki praktycznie każdy student pracował już na etacie, na moim kierunku głównie jako nauczyciel. Wykładowcy dokładali wszelkich starań, aby zajęcia odbywały się w terminie dogodnym dla każdego, więc pomimo oficjalnego planu, były one ruchome. Takie podejście bardzo mnie urzekło i jest jednym z pierwszych lepszych wspomnień odnośnie nauczycieli. Lokalni studenci byli przemili i bardzo pomocni na każdym kroku. Myślę, że stworzyliśmy udany zespół i bardzo się wszyscy polubiliśmy. Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się wrócić i zobaczyć ze wszystkimi, tym razem na żywo.
Rozmawiała: Patrycja Przybyła