Jeszcze kilka lat temu wydawało się to nie do pomyślenia, ale dzisiaj dostrzec można powolny spadek popularności kinowego uniwersum Marvela. To, co czyniło ich produkcje wyjątkowymi, powoli powszednieje. W międzyczasie pojawiło się kilka innych problemów, z którym Marvel Cinematic Universe musi się zmierzyć.
Od momentu, gdy Disney stworzył swoją własną platformę streamingową, liczba produkowanych przez niego seriali znacznie wzrosła. To właśnie marki takie jak Marvel czy Star Wars mają odpowiadać za sukces tej usługi i, póki co, udaje się to połowicznie. Opinie widzów są najczęściej mieszane, a prawie żadna z tych produkcji nie została doceniona przez krytyków. Ich ilosć powoduje zaś, że to, na co kiedyś czekaliśmy miesiącami z wypiekami na twarzy, stało się czymś zwykłym, a dla niektórych może nawet nudnym. Coraz więcej z nich opowiada historię postaci, które niewiele obchodzą przeciętnego widza i nie potrafią wypełnić luki po takich ikonach jak Iron Man czy Kapitan Ameryka. Być może skutkami tego są powoli spadająca popularność marki oraz pojawiające się coraz częściej słowa krytyki ze strony recenzentów i fanów.
Gdy podczas niedawno minionego Comic-Conu w San Diego ogłoszono plany Marvel Studios na kolejne lata, reakcja widowni okazała się być mniej optymistyczna niż włodarze Disneya mogli oczekiwać. Ilość nadchodzących filmów i seriali wydaje się wręcz przytłaczająca i nawet zagorzali fani zaczynają mieć wątpliwości, czy nie jest to zbyt wiele. Wydaje się, jakby studio chciało zawłaszczyć każdą chwilę swoich odbiorców, co w konsekwencji nie pozwoli im na poszerzanie horyzontów i oglądanie tego, co ma do zaoferowania konkurencja. Seriale tworzone dla Disney+ to już nie dodatki rozbudowujące superbohaterski świat, a dzieła, które często są wymagane do pełnego zrozumienia kinowych filmów.
W podobną pułapkę wpadł jakiś czas temu Netflix, gdy postanowił wypełnić swoją bibliotekę wieloma produkcjami o niekoniecznie wysokiej jakości. W ich wypadku skończyło się to katastrofą, która w ostatnich miesiącach poskutkowała znacznymi spadkami oglądalności oraz utratą subskrybentów. Konsekwencjami tego okazały się: zwolnienia w firmie, anulowanie części produkcji i spadek akcji na giełdzie.
W ostatnich dniach poznaliśmy też przyczynę spadku jakości efektów specjalnych używanych w MCU. Okazało się, że specjaliści od technologii CGI (computer generated imaginery) pracują dniami i nocami, by wyglądały one jak najlepiej, ale nadmiar pracy ich przerasta. To niemożliwe, by w tak krótkim czasie, przy tylu wychodzących filmach i serialach utrzymać wysoką jakość i zdążyć w terminie. Warto dodać, że oferowana im zapłata jest relatywnie niska (w porównaniu do ich wkładu), a studio nie zatrudnia wystarczającej liczby osób do swoich projektów. Gdy pracownicy zobaczyli kalendarz nadchodzących premier, z pewnością byli przerażeni ilością nadchodzącej pracy.
Konkurencja nie śpi, a w kinie superbohaterskim z pewnością dalej tkwi ogromny potencjał. Ostatnie sukcesy The Batman, Umbrella Academy, Invincible czy The Boys udawadniają, że jeśli odpowiednio wyróżniasz się od pozostałych, to z łatwością znajdziesz wielu fanów. Ostatni z wymienionych tytułów to przedstawienie superbohaterów w krzywym zwierciadle i pewnego rodzaju parodia całego gatunku. Być może widzowie, którzy są znudzeni schematycznymi i robionymi pod dyktando producenta filmami Marvela, znaleźli w nim dokładnie to, czego szukali. To nie jest serial przeznaczony dla dzieci, ale przecież nie każde dzieło musi być do nich skierowane.
Igranie z kinem gatunkowym, wyśmiewanie schematów oraz nietypowi bohaterzy to dalej skuteczny przepis na sukces. Jednakże gdy produkujesz swoje filmy wręcz taśmowo i w jak najbardziej bezpieczny sposób, to nie ma czasu na eksperymenty i dbanie o każdy możliwy szczegół. Na razie MCU dalej przykuwa sporą uwagę widzów, ale przy tak dużej liczbie nowych produkcji rówież oni mogą poczuć znużenie i skupić swoją uwagę na innych filmach oraz serialach.
Autor: Adrian Kokot
Grafika: pixabay.com