Recenzja podobno powinna się składać z przedstawienia wad i zalet książki. Powinna omawiać kwestie konstrukcji fabuły, sprawności językowej autora i innych, niezwykle ważnych kwestii, używając zazwyczaj wielu fachowych określeń. Jednak ja zabiorę się do tego w miarę niezobowiązujący sposób, bo literaturoznawcą nie jestem i pewnie nie będę.
Radek Rak to osoba, której dzieła ewidentnie zaliczają się do fantastyki, pomimo faktu otrzymania Nagrody Nike za swoją powieść Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli. A spora część literackiego światka za jakąś wymyśloną literaturą nie przepada. Jednak ta recenzja nie będzie dotyczyła Baśni…, a tegorocznej książki o tytule Agla. Alef. Wydało ją wydawnictwo Powergraph, a Igor Myszkiewicz stworzył zarówno piękne ilustracje zamieszczone w książce, jak i okładkę i wyklejkę (choć te ostatnie do spółki z Janem Kosikiem). Za redakcję odpowiadała Marta Kładź-Kocot, a za korektę Maria Aleksandrow.
Recenzja dla lubiących krótko
Opis krótki i treściwy brzmiałby następująco – książka napisana bogatym językiem, niejedną łzę nad nią uroniłem (mogłoby się uzbierać nawet na kałużę). Stworzony świat intryguje, łącząc magię z przemysłowymi oparami. Pojawia się w nim społeczeństwo pełne pogardy do inności, a także Jomowie, będący takimi archetypowymi Żydami i Romami w jednym. Ponadto na kartkach powieści można znaleźć takie fantastyczne kreatury jak raki czy gobliny, a ponadto dobrze znane z uniwersyteckiego życia sytuacje.
Dłuższa recenzja dla cierpliwych
Opis długi, bardziej wnikliwy, brzmi natomiast w ten sposób. Ogólnie rzecz ujmując, Radek Rak stworzył powieść pełną tajemnic zarówno w kwestiach fabularnych, jak i wytworzonego przezeń świata. Trudno stwierdzić, czy jest to wada czy bardziej zaleta. Podczas lektury czytelnik zacznie się zastanawiać, czym są w sumie tzw. smrty? o co chodzi z rakami? czy to serio jedynie duże skorupiaki czy ich humanoidalna wersja? no i o co chodzi tak właściwie z goblinami? Budzi to stopniowo ciekawość, ale ostatecznie nie dostajemy dokładnej odpowiedzi, tylko mgliste tropy. Kto wie, może poznamy odpowiedzi w kolejnych tomach Agli? Alef jest bowiem pierwszą częścią powstającej trylogii.
Sama konwencja powieści jest w pewnym sensie obyczajowa z małymi elementami detektywistycznymi. W jej trakcie ojciec głównej bohaterki – młodej Sofjii Kluk – długo nie wraca z ekspedycji badawczej. Sprawa staje się z czasem coraz bardziej zagmatwana. Alef zawiera wiele wątków psychologicznych, zwłaszcza tych związanych z drogą ku dorosłości Sofji, która na kartach powieści doświadcza wiele tragicznych przeżyć, jakie mogłyby złamać niejednego dojrzalszego człowieka. Wydaje się wręcz, że motywem przewodnim książki jest zmiana, przeobrażenie zarówno w świecie zewnętrznym, jak i wewnętrznym córki dr. Kluka, pracownika Wydziału Gnozy Naturalnej. Oczywiście kwestie polityczne i echa dawnej próby rewolucji także dorzucają węgla do fabularnego pieca.
Różne oblicza emocji
Nie brakuje u Raka magnetycznego erotyzmu, który stale pojawia się w jego dziełach. Motyw ten wydaje się być napisany w zgrabny sposób, nie popadając ani w wulgarność, ani w brak emocjonalności i pożądania. Jednakże nie zamierzam pozować na jakiegoś znawcę literackiej erotyki; zbyt mało widziałem, zbyt mało czytałem.
Drugą, częstą kwestią jest pewna doza brutalności, którą niejednokrotnie wymuszają realia świata, więc nie obywa się bez przemocy i atmosfery ciągłego niepokoju. Te objawiają się w wielu postaciach, m.in.: znęcania się, pogardy wobec mniejszości etnicznych i rasowych, ciągłego poczucia nadzoru przez służące wielkiemu Carowi instytucje katów i ubecji. W pewnym momencie dochodzi nawet do morderstw. Można powiedzieć, że śmierć i miłość nieustannie pociągają czytelnika, więc czemu nie używać jej w literaturze fantastycznej (w obu znaczeniach tego słowa)?
O bohaterach słów kilka
Z drugiej strony Rak pozostawia w swojej prozie wiele pozytywnych zdarzeń i uczuć, pozwala się wzruszyć i daje furtkę na empatyzowanie z Sofją i innymi postaciami. Nie są one jednoznacznie złe czy dobre, to różne realia życia wpływają na ich działania i światopoglądy. Myślę, że Alef jest idealnie zbalansowana w odwoływaniu się do wielu różnorodnych przeżyć wewnętrznych. Tragicznym sytuacjom przeciwstawiane są chwile, przy których samoczynnie pojawia się delikatny uśmiech. Czy to przy przyjacielskich gestach postaci czy w sytuacjach, które są wręcz wzięte z życia każdej studiującej osoby.
Bohaterowie są dobrze stworzeni, część polubiłem, niektórych wręcz przeciwnie. Zwłaszcza Chiarę von Loewenstein znielubiłem za jej pasywność i bycie uległą wobec konwenansów, pławiącej się w luksusach, które były ważniejsze od przyjaźni z Sofją. Niezwykle sympatyczny okazuje się Kir Bojan, najstarszy wykładowca na uczelni. Chwilowa mistrzyni Sofji – Maja Ułuda – niezależnie od jej niepokornego charakteru, pokazuje, że ludzie potrafią mieć serce, które nieraz powoduje wiele problemów pomimo dobrych chęci. Relacje między postaciami są mocno eksponowane i wciągające. Mimo że są czasami schematyczne, to jednak ciągle ewoluują tak, jak sami bohaterowie. Niektóre samoistnie wywołują uśmiech na twarzy, by za innym razem wycisnąć niejedną łezkę. Momentami aż robiło mi się przykro przy niektórych rozłąkach Sofji i jej przyjaciół, które jednak pociągnęły do przodu fabułę i samą bohaterkę.
Córka dr. Kluka – badacza owadów, który samotnie ją wychowuje – jest ciekawą postacią. Momentami pyskata, ale lubiąca naukę i książki. Niejednokrotnie złośliwa i napytająca biedy najbliższym, ale jednocześnie bardzo im oddana. Z jednej strony inteligentna i wykształcona, z drugiej lekkomyślna i nieporadna w budowaniu relacji, z czego może wynikać ich niewielka liczba. Dziewczyna, która dojrzewa i szuka własnej drogi, a ta podczas historii bywa bardzo wyboista i naznaczona wielką ilością cierpienia. Czytelnik, zwłaszcza student (a przynajmniej ja tak miałem) powinien utożsamić się z jej uniwersyteckimi perypetiami.
Bohaterowie w końcu nie działają w próżni
Świat nie jest kolejną krainą z quasi elfami, orkami itd. Nie uświadczymy Gór [wstaw epicką nazwę] czy [wstaw tajemniczy epitet] Puszczy. W zamian otrzymamy połączenie epoki przemysłowej z magią. W pewnym sensie świat wykreowany w powieści jest alternatywną Ziemią, na której pojawiają się takie państwa jak Francja czy Anglia. Oczywiście przez to nie zabrakło herbaty. Jednakże to dalej świat istniejący tylko w głowach czytelników. Pojawia się Car, choć tylko w opowieściach postaci. Pojawiają się również komuniści, gdyż zdarzenia historyczne w wykreowanym przez Raka świecie łączą się sporadycznie z naszą dwudziestowieczną historią.
Jednak czym jest świat bez jego mieszkańców, szczególnie tych tworzących społeczności? Wykreowane społeczeństwo bez wątpienia jest pełne nierówności, wzajemnych krzywd, ale też niezwykle barwne. Bogaci i wpływowi dziekani uniwersyteccy oraz gobliny, które są traktowane jak przedmioty (i to dosłownie). Parający się magią czarodzieje, miejscowa grupa etniczna (czyli już wcześniej wspomniani Jomowie i tajemnicze raki), o których wiadomo, że istnieją i wchodzą z ludźmi nawet w związki małżeńskie. Naprawdę nie potrzeba jakichś spiczastouchych, żeby stworzyć intrygujące społeczeństwo fantasy.
Rzut okiem na język i upragnione zakończenie
Agla. Alef jest napisana pięknym i przyciągającym językiem, ale Radek Rak prezentuje znakomity warsztat pisarski i erudycję na przestrzeni całej swojej twórczości. Piękne, ale nie rozwleczone opisy świata oraz wewnętrznych przeżyć głównej bohaterki to tylko szczyt literackiej góry lodowej. Nie mogę nie wspomnieć też o uwielbieniu, jakim autor obdarza twórczość Brunona Schulza. Szczególnie dobrze widać to po niezliczonej liczbie nawiązań do m.in. Sklepów Cynamonowych.
Czas spędzony nad przewracaniem kartek w Alef wspominam wspaniale, mimo że czasem ryczałem jak bóbr (ten fragment może się wytnie) i czułem frustrację wobec niesprawiedliwości świata i społeczeństwa w powieści. Oczywiście nie potrafiłem też przejść obojętnie koło losów Sofji. Nie mogę się doczekać kolejnej części trylogii, żeby poznać dalsze przygody bohaterów w tym magicznym, choć mrocznym świecie. Może w końcu dowiem się, o co chodzi z tymi smrtami.
Autor: Dariusz Kucharek
Zdjęcie: Dariusz Kucharek