W 2023 r. przypada 40. rocznica śmierci Kazimiery Iłłakowiczówny – prozaiczki, tłumaczki posługującej się sześcioma językami, dziś mało znanej poetki awangardy, postaci niezwykłej i idącej pod prąd. Kobiety, która chciała być stawiana na równi z mężczyznami i która dla dobra Polski poświęciła całą siebie.

Kazimiera Iłłakowiczówna, pseudonim Iłła, urodziła się 6 sierpnia 1892 r. w Wilnie. Była nieślubną córką Barbary Iłłakowiczówny i adwokata Klemensa Zana, syna Tomasza Zana – przyjaciela Adama Mickiewicza. Z powodu tego, że pochodziła z nieprawego łoża, we wczesnym dzieciństwie mała Kazimiera nie doznawała uczuć ze strony rodziców. Zaraz po urodzeniu córek, przyszłej poetki i jej siostry Barbary, matka podała w metrykach, że dzieci należą do jej krewnych. Dziewczynki szybko zostały osierocone. Iłłakowiczówna początkowo wychowywała się u rodziny, później przygarnęła ją Zofia Buyno z rodu Plater-Zyberkówna. Dogadywały się bardzo dobrze, z czasem Zofia stała się dla niej niczym matka.

Drogę swojej edukacji Iłłakowiczówna rozpoczynała w domu, później uczyła się w gimnazjum na pensji Cecylii Plater w Warszawie. Była ciekawa świata i pewna siebie. Jej żywość i otwartość irytowały jedną z tamtejszych nauczycielek, która w przypływie złości opowiedziała historię pochodzenia Kazimiery. Dała jej do zrozumienia, że jako nieślubne dziecko powinna czuć się potępiona i z pokorą spuszczać głowę przed ludźmi. Był to czas załamania młodej dziewczyny. Być może to właśnie w tym momencie postanowiła, że zostanie poetką, aby udowodnić nauczycielce, jak błędny był jej osąd.

Swoją naukę Iłłakowiczówna kontynuowała wbrew opiniom belfra. Maturę uzyskała w gimnazjum petersburskim, a z czasem rozpoczęła studia w Oksfordzie oraz na Uniwersytecie Jagiellońskim. To właśnie tam poznała Józefa Piłsudskiego i zaczęła fascynować się jego osobą (swoje zaabsorbowanie postacią Marszałka opisała później w trzech książkach). W Krakowie brała także udział w strajku studenckim, który dotyczył sprzeciwu wobec nauk prof. Kazimierza Zimmermanna ­– uczniowie szkoły wyższej odebrali jego wykłady z socjologii chrześcijańskiej jako „klerykalną agitację”. Chociaż uczelnia tymczasowo została zamknięta, po czterech latach nauki Kazimiera została absolwentką uniwersytetu i otrzymała dyplom w zakresie filologii polskiej i angielskiej.

Po zakończonej edukacji, w latach 1915–1917, służyła jako sanitariuszka na froncie wschodnim I wojny światowej. Za swoje działania została odznaczona Złotym i Srebrnym Medalem św. Jerzego. W 1918 r. pracowała w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a w latach 1926–1935 była osobistym sekretarzem Józefa Piłsudskiego.

W jednym z wywiadów pisarka Joanna Kuciel-Frydryszak zdradziła: „Irytowała się, gdy ktoś ją nazywał sekretarką, a nie sekretarzem. Miała ku temu podstawy, bo nie pełniła roli typowej sekretarki. Odpisywała na listy służbowe, które przychodziły do Marszałka i jego żony”. W czasie pracy u boku Piłsudskiego odpowiedziała na ok. 250 tys. listów.

Pełniła tę funkcję aż do śmierci wodza. Jej fascynacja Marszałkiem z czasem przemieniła się w miłość, jednak do końca niespełnioną. Według Joanny Kuciel-Frydryszak wcześnie zdała sobie sprawę z tego, że nie założy rodziny. „Szybko rozeznała, że to nie jej droga. W rozmowach przyznawała, że starała się wykorzenić w sobie wszystko, co osobiste. Interesowały ją tylko wspólnotowe przeżycia”.

Całe życie poświęciła pracy dla ojczyzny. Po śmierci Józefa Piłsudskiego znów trafiła do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie z czasem przejęła obowiązki radczyni referatu politycznego w Gabinecie Ministra. Przyjaźniła się z Witkacym, Julianem Tuwimem i Marią Dąbrowską. Miała wyrazistą osobowość, była inteligentna, elegancka, lecz czasami kapryśna i nieprzewidywalna w kontaktach międzyludzkich. Po godzinach pracy jako urzędniczka zajmowała się pisaniem. Nie uważała tego za swój zawód. Traktowała sztukę słowa życzliwie, ale jako wartość mniej znaczącą niż sprawy państwowe. Swego czasu była też formalnie związana ze Skamandrem, ale w głębi duszy nigdy nie utożsamiała się z tym ani z żadnym innym ugrupowaniem literackim. 

We wrześniu 1939 r. wraz z Ministerstwem Spraw Zagranicznych została ewakuowana do Rumunii. Tam też spędziła II wojnę światową. W 1947 r. zamieszkała w Poznaniu. W ostatnim okresie swego życia zarabiała jako nauczycielka języków obcych oraz tłumaczka (dokonała świetnego przekładu Anny Kareniny Lwa Tołstoja).

Bardzo późno zdiagnozowano u niej jaskrę – schorzenie oczu, które nieleczone może doprowadzić do utraty wzroku. Po nieudanej operacji już do ostatnich dni była ociemniała, lecz nie porzuciła swej pracy. Żyła sama, w skromnych warunkach. Zmarła 16 lutego 1983 r. w Poznaniu.

Pochowana została na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Rok po jej śmierci w mieszkaniu kobiety powstało istniejące do dziś muzeum, w którym rokrocznie odbywa się uroczystość wręczenia nagrody literackiej imienia poetki. W 1981 r. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu przyznał jej tytuł doktora honoris causa.

Kazimiera Iłłakowiczówna zasłynęła przede wszystkim jako poetka, choć, tak jak wspomniane zostało na początku, była również tłumaczką, prozaiczką oraz dramaturgiem. Jednak pomimo doświadczeń z innymi dziedzinami sztuki to właśnie poezja najbardziej ją zajmowała. Można zatem powiedzieć, że artystka stanowi doskonały przykład kobiety kompletnej i spełnionej.

Iłłakowiczówna tworzyła długo. Pierwszy tomik poetycki zatytułowany Ikarowe loty wydała w 1911 r., a ostatni Szeptem w 1966 r. Obecne często w jej twórczości problematyka kobieca oraz tonacja zmysłowo-erotyczna pozwalają postawić jej poezję obok utworów Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Nie stanowią one jednak jedynych wyznaczników twórczej działalności poetki.

Rozbija mnie o kamienie
każde twe westchnienie.
Jam jest żywioł bieżący, płynny, a tyś – brzeg,
postawiony na to, byś mnie strzegł.

Wśród innych motywów, które najczęściej spotkać możemy w wierszach Iłłakowiczówny, szczególne miejsce zajmuje tematyka związana z ojczystą Litwą, którą zmuszona była opuścić przed I wojną światową, i do której nigdy już nie powróciła. Utracona ojczyzna jest przywoływana w częstych aluzjach do twórczości Adama Mickiewicza:

A śpiewaj coraz dalej, za wszystkich się wypowiedz,
co dławiącej ich tęsknoty nie potrafią zawrzeć w słowie,
co wyszli z puszczy – ludzie puszczańscy –
niezwyczajni służby jaśnie pańskiej…
Co gryzą w zębach przekleństwa i modlitwy…
Za moich, za mnie, słowiku z Litwy,
za nas, poszarpanych granicami…
Za nas, serce nasze, słowiczku, kochanie.

Nie tylko Litwę utrwaliła poetka na kartach swych tomików. W innych wierszach wspomina również międzywojenną Warszawę, powojenny Poznań, dwór, w którym mieszkała jako dziecko lub ulice, którymi zwykła była chodzić do pracy. Poczesne miejsce zajmują w nich również opisy europejskich zabytków. Wiersze opiewające piękno architektury są owocem jej licznych podróży.

Równie bliska była dla Iłłakowiczówny poetyka codzienności. Pisała o zwyczajnych zdarzeniach rejestrowanych w gazetach, tworzyła portrety różnych ludzi, np.: aktorów, arystokratów, sklepikarzy czy pokojówek.

Była wrażliwa na piękno przyrody, miała zdolność do malowniczego kreowania swym słowem zjawiskowych pejzaży. Jej wiersze przypominały czasem poetyckie reportaże z odwiedzanego miejsca. Co charakterystyczne, werystycznemu obrazowi towarzyszyła zwykle fantastyka, oniryzm czy nadrealizm. Poniekąd można dopatrywać się w tym pozostałości maniery młodopolskiej. Poetka w naturalny sposób uniezwykla świat, wprowadzając do wierszy metafory, groteskę i baśniowość. Pozostaje zanurzona w świecie mitu, baśni, legend i wierzeń. Wywołuje z pamięci opowiadane w dzieciństwie przez niańki bajki, utrwala przesądy pokoleń chłopów litewskich. W jej poezji często obecne są sny, zaklęcia czy wróżby wyjęte z mitologii słowiańsko-litewskiej, a bohaterkami stają się rusałki lub inne fantastyczne istoty.

Obok stylizacji ludowych znajdziemy u Iłłakowiczówny również ślady archaizacji na modłę średniowieczną – zwykle nurt ludowy i religijny występują łącznie. Rekonstruując średniowieczne apokryfy, poetka przekładała ukazane w nich historie na warunki współczesności i uwzględniała motywację psychologiczną. W ten sposób pokazywała pewną uniwersalność ludzkich losów i przeżyć powtarzalnych bez względu na epokę, w której żyjemy. Mit stawał się figurą losu ludzkiego w ogóle. Dobrym tego przykładem jest utwór Opowieść małżonki św. Aleksego:

Zostawiona sama śród nocy, w oczekiwaniu,
spędziłam czas do rana na pustym bez ciebie posłaniu,
Owinięta twego płaszcza rycerską purpurą,
o Aleksy.
Czekałam na ciebie lat dziesięć i dwadzieścia, i trzydzieści z górą,
młoda, piękna, pachnąca – potem zimna, twarda, z zeschłą
pomarszczoną skórą.
Na wezgłowiu mym pozostał pas i płaszcz twój purpurowy
zwinięty,
o Aleksy

A zatem to właśnie mit utraconej ojczyzny, przyroda, fantastyka oraz baśniowość stały się najbardziej charakterystycznymi motywami przewijającymi się w twórczości Kazimiery Iłłakowiczówny.

Bolesław Miciński pisał, że „wiersze Iłłakowiczówny są proste, ale jest to prostota wyszukana, na którą może sobie pozwolić ten twórca, który odbył długie poetyckie terminy. Przyrównywał też poetkę do słowika, bo słowiki: „żyją i śpiewają w melodyjnych strofach lirycznych jak w gąszczu bzu, wprawione w całość lekko, swobodnie, bez wstydu, bez lęku przed romantycznym banałem, bez szwu, bez cudzysłowu. Wydaje się, że przytoczone słowa badacza zawierają najpełniejsze i jednocześnie najpiękniejsze podsumowanie wartości poetyckiego dobytku Kazimiery Iłłakowiczówny.

Jeśli jesteś zainteresowany(-na), poniżej polecamy kilka wartych uwagi książek o tej niezwykłej poetce, z których my również korzystałyśmy, przygotowując powyższy artykuł:

  1. B. Miciński Słowik litewski. Prosto z mostu 1936 [w:] tegoż, Pisma, Kraków 1971,
  2. I. Maciejewska Utożsamiona ze światem – Kazimiera Iłłakowiczówna [w:] Poeci dwudziestolecia między, pod red. I. Maciejewskiej, Warszawa 1982,
  3. J. Kwiatkowski Literatura Dwudziestolecia, Warszawa 1990.

Autorki: Oliwia Jeżyk, Zuzanna Kozłowska
Grafika: Rafał Zając