Teoria Spisku to film Richarda Donnera z 1997 roku. Główne role odgrywają Mel Gibson, jako Jerry Fletcher – taksówkarz i Julia Roberts, jako Alice Sutton – prawniczka pracująca dla rządu. Jerry jest przekonany o ogólnoświatowym spisku i o tym, że agenci rządowi próbują go zabić. W swoje przekonania wtajemnicza Alice.

Jest to typowy film konspiracyjny. Ich rozwój przypada na lata 70. Według Douglasa Kellnera i Michaela Ryana- w przeciwieństwie do wcześniejszych dekad, miały one na celu krytykę instytucji.

Charakterystyczne dla tego typu filmów jest pokazanie konfliktu między tajemniczymi siłami władzy, a samotną jednostką, która podejmuje próbę uwolnienia się. Jerry Fletcher jest takim everymanem, który jako zwykły taksówkarz uwikłany jest w sieć intryg ze strony tajnych służb. Cały czasy przed nimi ucieka, ale jednocześnie próbuje z nimi walczyć. Kiedy ma ich nazwać, nie potrafi tego zrobić. Cały czas mówi ONI. Wie, że istnieją, są blisko niego, czuje ich oddech, ale nie potrafi ich wskazać palcem. Próbuje walczyć, ale sam nie wie z kim. Z góry jest skazany na porażkę. Dramaturgię zdarzeń wzmaga presja czasowa – Jerry musi jak najszybciej udowodnić, że ma rację, że spisek istnieje, że ktoś próbuje go zabić. Ale ma na to zbyt mało czasu – bo ciągle ktoś go ściga.

Jerry jest jednostką szukającą. Jest aktywny, próbuje się obronić, kontroluje sytuację, ale cały czas jest na celowniku tajnych służb. Jednocześnie zachowuje się jak szaleniec i jak wyspecjalizowany agent, który nie daje się załapać wrogowi.

Istotnie znaczenie ma dźwięk, który nadaje sytuacji nerwowości, grozy. Przez film przewija się piosenka Franka Sinatry – I Love you Baby. Stałym elementem jest też Geronimo – miłość uskrzydla i to ona jest azylem bohatera.

Jerry zachowuje się jak paranoik. Jest podejrzliwy wobec wszystkich. Tylko z Alice może podzielić się swoimi wnioskami. Uważa, że wszyscy wokół spiskują i są przeciwko niemu. Boi się nawet wrzucić list do skrzynki. Do domu wchodzi przez dach, ma cztery zamki, a na klamkę zakłada szklaną butelkę. Wydaje mu się, że tylko on zna prawdę. Jej potwierdzenia szuka w prasie codziennej. Na szpilce wiesza kolejny sznurek wiążący gazety – to jego rutyna.

Bohater jest przekonany, że to on jest obiektem złowrogich działań. Cały czas jest w stanie gotowości. Jego mieszkanie jest przygotowane na niespodziewany atak wroga – wystarczy, że zapali zapalnik i jego twierdza, a wraz z nią efekty jego obserwacji, spłoną, nie naruszając reszty budynku.

Ma on żal do samego siebie, że nie potrafi sobie przypomnieć swojej przeszłości. Doprowadza go to do szału. Jest poddenerwowany, spięty. Nie potrafi wyrazić tego co czuje, co go męczy. Czuje się samotny. W tej sytuacji sięga nawet po broń.

Film wpisuje się w Kafkowski wzorzec teorii spiskowych. Wiemy, że wszystko rozgrywa się między Fletcherem, a władzą. Jednak nie do końca wiemy, czy jest to CIA, FBI, czy jeszcze jakaś inna organizacja.

W filmie konspiracyjnym ważny jest klimat, emocja, a nie jego treść. I taka jest Teoria Spisku.

Marta Zając