Byłam w pokoju. W pewnym momencie zobaczyłam przez okno lecące ptaki. Nie był to zwyczajny widok, bo ptaków było dużo, leciały powoli i nisko między blokami, w dużych odległościach od siebie. Patrzyłam na to zaciekawiona i urzeczona, a po krótkiej chwili sama poleciałam: do innego pokoju po aparat, żeby nagrać ptaki. Jak już znalazłam aparat, włożyłam baterie, ustawiłam urządzenie itd., to wróciłam do pokoju, a ptaki oczywiście już dawno sobie poleciały. Było mi szkoda. Ta niezwykła dla mnie chwila minęła, a ja zostałam z niczym.
Byłam na ślubie kuzynki. W kościele, podczas przysięgi, którą składali sobie młodzi, kamerzysta stanął bardzo blisko nich. Wskutek tego zamiast przeżywać doniosłą chwilę i patrzeć na państwa młodych w najważniejszym momencie ich ślubu, przez całą przysięgę mogłam podziwiać jedynie tył kamerzysty. Tak, wiem, że nie byłam najważniejszą osobą na uroczystości i że nie było to wydarzenie mojego życia, ale będąc wtedy tam nie mogłam widzieć momentu przysięgi. Za to teraz w każdej chwili mogę zobaczyć fotograficzne, czy filmowe wspomnienie tamtej chwili.
Chcemy utrwalać chwile. Nosimy przy sobie telefony komórkowe wyposażone w dyktafony, aparaty fotograficzne i kamery, po to żeby móc zarejestrować, a potem odtworzyć to co udało nam się zarejestrować. No bo przecież nigdy nie zapamiętamy czegoś tak dokładnie jak zrobi to za nas urządzenie z przenośną, łatwą do skopiowania pamięcią. Jest w tym sporo racji, ale i sporo przesady. Bo zamiast przeżywać chwilę i brać w niej udział całym sobą, my koncentrujemy się bardziej na tym czy dostatecznie blisko jest mikrofon, czy mamy włączoną lampę błyskową, albo czy bohater nie ucieka nam z kadru. Mam wrażenie, że odkładamy przeżywanie chwili, na czas w którym kiedyś tylko ją odtworzymy. A co z przeżywaniem tu i teraz? Owszem, obraz utrwalonego elektronicznie momentu będzie dość dokładny i trwały a przy każdym odtworzeniu przywróci część przeżyć z przeszłości. Ale może ważniejsze są uczucia, wrażenia, emocje, które przeżywamy tu i teraz? Może lepiej czasami coś przechować w swoich wspomnieniach? Bo nawet jeśli wspomnienie zblednie, albo całkiem zniknie, to nikt nam nie odbierze tego co wywołała w nas i spowodowała tamta chwila. Wszystkie zdarzenia i chwile mają przecież swój skutek.
Oczywiście każdy potrzebuje pamiątek, jest to zrozumiałe. Ważne, żeby je mieć, bo pewnych rzeczy po prostu nie da się opowiedzieć, trzeba je zobaczyć, usłyszeć (choćby tylko z nagrania). Ale może niekoniecznie potrzeba nam kilku tysięcy podobnych do siebie zdjęć , nie musimy nagrywać ¾ koncertu itd. Cieszmy się chwilą, starajmy się ją zapamiętać wszystkimi zmysłami. Utrwalajmy ją, ale bez przesady. Najpierw doświadczajmy.
Magdalena Szewczyk