Czemu? Jak to? Dlaczego? Te egzystencjalne pytania błyszczą w głowie potencjalnego widza przez okrągłe 90 minut. Bez sensu. Zapamiętaj, że w tym filmie, wszystko dzieje się nie tak jak trzeba. Nic nie jest takie jak “być powinno”, wedle znanych nam zasad kierujących naszą codziennością. Tak po prostu jest i koniec.
Fabułę opiszę jednym zdaniem: Dolph Springer wstał o bardzo nietypowej godzinie, by przekonać się, że jego pies zniknął. Tyle. Naprawdę. Nie mogę powiedzieć więcej. Tak już musi zostać. Dla dobra widzów. Ty też możesz się nim stać. Jesteś gotowy wyruszyć w nieznane? Chcesz wyruszyć śladami Buzz Astrala i dowiedzieć się, co jest na końcu świata i jeszcze dalej? Sięgnij po “Wrong”. Najpierw jednak doczytaj ten tekst do końca, lub nie. Nie musi być tak jak chcesz.
Quentin Dupieux to “człowiek z kosmosu”. Prawdziwy szaleniec. Wystarczy posłuchać jego muzycznych dokonań pod pseudonimem Mr. Oizo i obejrzeć wyreżyserowane przez niego klipy. Potem tylko sięgnąć po wcześniejszy, kultowy już film o morderczych promieniach telekinetycznych, którymi mordercza porzucona opona samochodowa eksploduje głowy ludności miejskiej (Rubber, 2010), a potem przekonać się, że ten film wcale nie jest o opętanej sadystyczną rządzą mordu oponie. Wtedy dopiero można być przygotowanym, na zaskoczenia, jakimi atakuje w każdej scenie “Wrong”. Dupieux to twórca o nieskrępowanej wyobraźni, który doskonale wie jak językiem kina opowiedzieć swoje surrealistyczne obrazy. Znudzony skonwencjalizowanym kinem, próbuje walczyć z nudą, oczekiwaniami i przyzwyczajeniami widzów. Na cały seans zostajemy zamknięci w najdziwniejszym ze światów, tak (nie)podobnym do naszego, fascynującym i wciągającym swą wywróconą logiką, że nie można się oprzeć by jeszcze kiedyś do niego wrócić. Wszystko to zalane jest po brzeg czarnym, absurdalnym humorem, który jest świeży jak Latający Cyrk Monthy Pythona w 1969 roku. Można się o tym przekonać już od pierwszych minut. Jeśli nie złapiesz konwencji, zatrzymaj film, spróbuj zapomnieć o wszystkim co wiesz i zacznij wgryzać się w to dzieło jeszcze raz. By zwyczajnie, bez skrępowania, z dziecięcym uśmiechem zrozumieć, że się nic nie rozumie…
W tym momencie wszystko zależy od Ciebie. Czy potrafisz odrzucić wszelkie prawa logiki, oczekiwania, wyłączyć mechanizm dedukcji i pomóc Dolphowi odnaleźć zgubionego psa. Świetna zabawa gwarantowana. Nawet jeśli jesteś przywiązany do zasad naszej rzeczywistości jak polityk do swojego stołka, spróbuj, a może i ty w bezsensie odnajdziesz sens. Perełka.
Marek Machynia