“Kto prowadząc 2:0 nie wygrywa w trzech setach, przegrywa 2:3”. To, nadzwyczaj często sprawdzające się, siatkarskie przysłowie tym razem boleśnie dotknęło zawodników KU AZS Uniwersytet Opolski, którzy w pięciu partiach ulegli ekipie Volleyball Team OKS Cocon Olesno.
KU AZS Uniwersytet Opolski – Volleyball Team OKS Cocon Olesno 2:3 (25:22, 25:20, 16:25, 21:25, 16:18)
AZS: Kluska, Stellmach, Cygler, Skorupa, Stanieda, Madzia, Kołcun (l) – Witos
Cocon: Tomecki, Huć, Rasała, Hadrian, Pańczyszak, Strzała, Satora (l) – Macurek
Obie drużyny weszły w spotkanie dość nerwowo, nie unikając niewymuszonych błędów. Szybciej emocje opanowali opolanie, którzy dzięki dobrej postawie w obronie oraz bardzo skutecznej grze Tomasza Skorupy objęli prowadzenie 14:10. Pięć kolejnych pięć akcji z rzędu wygrali goście. Zaczęło się od błędu ustawienia w szeregach AZS-u, a w kolejnych akcjach nasi siatkarze zaczęli mieć problemy z przyjęciem. Zawodnicy z Olesna przejęli również minimalną inicjatywę w ataku i wkrótce osiągnęli dwa punkty przewagi (21:19). Końcówka należała jednak do gospodarzy. Nadal niemiłosiernie blok rywali obijał Skorupa, bardzo dużo problemów swoją szybującą zagrywkę sprawił przyjezdnym Cygler, co zaowocowało wygraną akademików 25:22.
Drugi set rozpoczął się praktycznie dokładnie tak samo, jak zakończyła się pierwsza odsłona, od kłopotów gości z odbiorem zagrywki Cyglera. Owocowało to ich kolejnymi pomyłkami i AZS prowadził już 5:0. Niemoc siatkarzy Coconu w ataku ciągnęła się już praktycznie do końca partii. Skuteczność i szczęście była po stronie gospodarzy. W naszych szeregach nadal brylował Skorupa, raz po raz uderzając po prostej i zamieniając kolejne akcje na punkty. Akademicy prowadzili 18:11, kiedy nastąpił krótki zryw zawodników z Olesna. Lepiej zaczął funkcjonować w ich szeregach blok, a przewaga opolan zmalała do 3 „oczek” (20:17). Na więcej nie było już ich jednak stać, a seta zakończyła dwa ataki po bloku nikogo innego jak Tomasza Skorupy. – Skakaliśmy do niego trochę za wysoko i przy otwartym bloku piłka nam uciekała. Potem postanowiliśmy, ze będziemy pokazywać ręce troszeczkę niżej. Bardziej koncentrowaliśmy się na dokładności ustawienia niż na wysokości – mówi trener zespołu z Olesna Artur Źrebiec.
Początek trzeciej odsłony również należał do AZS-u. Nasi gracze stosowali urozmaicone formy w ataku, raz kiwając, raz bijąc mocno i szybko objęli prowadzenie 9:6. Wówczas trenera Coconu zdecydował się na zmianę na pozycji atakującego – Pańczyszaka zmienił Macurek. Jak się później okazało, była to jedna z kluczowych decyzji w całym spotkaniu. W połowie seta akademicy złapali potężną zadyszkę. Przestało funkcjonować przyjęcie, co przełożyło się na ogromną niemoc w ataku ze skrzydeł. Nasz atakujący zaciął się na dobre, a gra na lewym skrzydle nie wyglądała wcale lepiej. – Przeciwnik odrzucił nas zagrywka od siatki. Nie skończyliśmy ataków po własnym odbiorze, a oni dobrze zagrali blokiem. My trochę wtedy stanęliśmy i przy tej przewadze, która uzyskali, ciężko już było nam się od tego odbić – opowiada szkoleniowiec AZS-u Jarosław Madzia. Przyjezdni zdobyli kilka punktów w serii, wygrywając ostatecznie całą partię różnicą aż 9 „oczek”. – Myślę, że kluczową sprawą było dla nas przyzwyczajenie się do obiektu. Potrzebowaliśmy czasu na aklimatyzację. Trenujemy na o wiele większej hali, gdzie do sufitu jest 14 metrów i u nas praktycznie piłka go nie dotyka. Ciężko było nam się też wyrobić z zagrywką, z powodu małej ilości miejsca za linią końcową – dodaje Źrebiec.
Kolejnego seta ponownie lepiej otworzyła nasza drużyna. Poszczególni gracze odzyskali skuteczność w grze, co dało opolanom 4 „oczka” przewagi (11:7). Od tego momentu ich gra stopniowo się jednak załamywała. Dużą zasługę w tym mieli goście, którzy postawili na trudno zagrywkę, co przyniosło im spodziewane efekty. 2 asami serwisowymi popisał się rezerwowy Macurek, a jednego dołożył były rozgrywający AZS-u Michał Tomecki. Co więcej, nasi siatkarze również nie uniknęli błędów własnych we wszystkich elementach – od przyjęcia, przez rozegranie aż po atak. Goście ponownie od połowy seta aż do ostatniej piłki w nim rozegranej pewnie kontrolowali jego przebieg .
Tie-break rozpoczął się od 3-punktowej przewagi opolan – 4:1, między innymi dzięki piątemu punktowemu serwisowi w meczu rozgrywającego Pawła Cyglera. Chwilę później inicjatywę przejęła już drużyna z Olesna, która po dwóch udanych blokach objęła prowadzenie 5:4. Utrzymywali je praktycznie do samego końca seta, w dużej mierze dzięki bardzo dobrej grze swojego atakującego. Nasi siatkarze nie poddali się do samego końca. Obronili trzy piłki meczowe, lecz za czwartym razem zwycięstwo gościom dało skuteczne uderzenie Macieja Rasały.
Mimo porażki, szkoleniowiec AZS-u nie ukrywa satysfakcji z podejścia swoich graczy do tej rywalizacji. – Ogólnie jestem zadowolony z postawy zawodników, bo naprawdę była walka, było życie i o to chodzi. Będziemy wyciągać wnioski, żeby w kolejnych spotkaniach grać jeszcze lepiej – kończy.
Wiktor Gumiński
Ciekawe podejscie do tematu, fajny styl, jak dla mnie, to wszystko jest w jak najlepszym porzadku. Swoja droga, caly blog jest swietny. Trzymam za niego kciuki.