Jak często spotykamy się z negatywnymi emocjami w Internecie? Myślę, że zbyt często. Internet stał się najłatwiejszą forma wyrażania sprzeciwu. Nie musimy wychodzić na ulice, pisać listów, organizować protestów. Choć czy to coś daje? Czy forma internetowa ma jakiś skutek? Stosy „demotywatorów”, memów, cytatów, zdjęć, filmów i symboli krążą po sieci niczym stado komarów kąsając nas z każdej strony. Czy ludzie naprawdę są aż tak sfrustrowani?
Bunt w internecie jest zrozumiały. Łatwiej jest się „wygadać” będąc anonimowym. Łatwiej uniknąć sprzeciwu… przynajmniej tego oko w oko. Młodzi ludzie potrafią w kreatywny sposób wyrazić swoje pragnienia – powstają filmy, zdjęcia, teksty. Wszystkie twittery, facebooki, instagramy i inne wynalazki są po to by wyrażać siebie swoje poglądy i przemyślenia. Na samych forach internetowych i portalach społecznościowych roi się od zawziętych dyskusji. Dzieje się tak, gdyż w sieci łatwiej o publikę. Ktoś nas poprze, ktoś skrytykuje. Myślę, że bunt jest ważną kwestią w społeczeństwie. Warto się buntować – walczyć o swoje, nie dać stłamsić rutynie i ogólnym zasadom. Jednak tylko i wyłącznie wtedy, gdy bunt służy czemuś dobremu. Np. bunt przeciwko przemocy, bunt przeciwko wojnie… lub całkiem nie dawna sprawa protestów przeciwko porozumieniu ACTA. – Ci młodzi ludzie nie wyszli protestować przeciwko samemu ACTA, ale przeciwko temu, jak zostali potraktowani. Ktoś spróbował ingerować w najważniejszą dziś przestrzeń młodych ludzi, czyli internet, nie pytając ich o zdanie – mówi w znanym radiu TOK FM Edwin Bendyk, publicysta “Polityki”. Podsumował najnowsze i – jak mówi – “przełomowe” badania, które pokazują, jak Polacy korzystają z kultury. – Politycy powinni je przeczytać i w końcu wyciągnąć wnioski – dodaje. Choć tutaj pojawia się dylemat. Co dla kogo jest ważne i co dla kogo jest dobrem a co złem. Fenomen buntu w internecie może podbić świat. To nowa forma uczestnictwa w kulturze a nawet polityce. Może się to przełożyć na zmiany społeczne, demokratyczne. Nikt nie przewidział, że interent ma ogromną siłę mobilizacji grup. Nie ważne skąd ich członkowie pochodzą, w jakim są wieku, gdzie pracują czy gdzie mieszkają. Najważniejszy jest cel mobilizacji, a zbuntowany tłum może „przenosić góry”.
To bardzo dobry wiek dla świata Internetu i nowych technologii. To także przestroga dla starych nawyków, gdyż użytkownicy internetu nie maja pohamowań. Widocznie właśnie tak będzie wyglądać przyszłość. Zresztą światem zawsze rządziły wynalazki. Lepsze, gorsze. Oby fenomen buntu w internecie został dobrze wykorzystany, gdyż ma ogromny potencjał i siłę przekonywania, motywacji i gromadzenia zwolenników. To naturalne, że aby zrobić krok do przodu, należy porzucić stare przyzwyczajenia – tak działa rozwój.
Agata Fiszer