Anita Pilżys

 

Znów jestem spóźniona. Lawina zdarzeń, potok słów, wszystko na wczoraj – a ja dalej w tym samym punkcie. Nie wiem, o co chodzi tym, którzy mają do mnie wieczne pretensje. Jestem roztrzepana? Nie rozmawiajcie ze mną. Jestem pyskata? Nie słuchajcie mnie. Nie potrzebuję was! Kiedy wrócę do domu, będę mogła być sobą. Tam jest przy mnie ktoś, kto mnie rozumie i akceptuje taką, jaką jestem. To on, mój przyjaciel – Internet.

 

Dawno temu, Arystoteles wypowiedział znamienne słowa: „człowiek jest istotą społeczną” i pewnie nigdy nie spodziewał się, że prawda ta, będzie aktualna po dziś dzień. Myślę jednak, że przewróciłby się w grobie, gdyby widział jak bardzo nasze społeczeństwo różni się od tego znanego jemu.

W otaczającym nas świecie dało się zauważyć, że panuje trend na: „człowieka sukcesu”- nazwijmy to umownie. I nie chodzi tu, jak słusznie mogłoby się wydawać, jedynie o karierę zawodową. Człowiek sukcesu to osoba nowoczesna, wyzwolona, przekonana o własnej wartości i jednocześnie przekonująca o niej innych, pozbawiona kompleksów – jednym słowem: spełniona. Oczywiście, każdy chce nim być, a mało komu się to udaje.

Śmiało można stwierdzić, że Internet jest idealnym narzędziem do pokazania się od takiej strony, jakiej byśmy sobie tego życzyli w rzeczywistym życiu. To miejsce, gdzie kompleksy, niedowartościowanie, wstyd i zażenowanie – nie istnieją. Siec to wielki potok, do którego jesteśmy wrzucani jak te ryby, poprzez postęp technologiczny, który rwie nas z prądem rzeki czy tego chcemy, czy nie. Szum informacji, który zalewa nas za każdym razem, staje się nie do ogarnięcia.

Zdecydowanie siła sieci jest kolejnym potwierdzeniem istoty znanych wszystkim gombrowiczowskich „masek”. Bo czy każdy z nas, korzystając z sieciowych komunikatorów, chociaż raz, nie przyodział innej twarzy, próbując być kimś, do kogo mu tęskno? To właśnie zjawisko jest, w mojej opinii tym, na co przede wszystkim warto zwrócić uwagę zastanawiając się nad konsekwencjami obecności Internetu w naszym życiu. Oczywiście istnieją skrajne przypadki, kiedy ludzie pochłonięci mocą i siłą komunikowania sieciowego ograniczają swoje życie jedynie do cyberprzestrzeni. Sherry Turkle słusznie zauważa, że Internet zmienia sposób naszego myślenia, podejście do norm społecznych, a nawet ma wpływ na związki czy tak intymne sprawy, jak nasza seksualność. Jesteśmy odarci z tożsamości. Najbardziej zatrważające jest to, że w zasadzie nic nie da się z tym zrobić.

Dążenie do dobra, wygody i satysfakcji czerpanej niemalże ze wszystkiego jest bezapelacyjnym marzeniem każdego człowieka.  Celem osiągnięcia tych pragnień, ludzie stworzyli medium mające z całą pewnością największy, globalny zasięg. Nie udało im się jednak uniknąć drugiego odwiecznego problemu ludzkości – walki ze złem. Tak przecież jak kij ma dwa końce, tak Internet potrafi mieć dwa zupełnie inne oblicza. Myślę, że każdy z nas na swój sposób zdołał się o tym przekonać.

Szczerze mówiąc nigdy nie zastanawiałam się, jaki jest wpływ sieci właśnie na mnie. Dzisiaj jestem w stanie stwierdzić, że ogromny. Nie, dlatego że jestem szczególnie podatna, a mój charakter słaby. Internet działa na każdego tak samo. Kwestią czasu pozostaje to, kiedy zdamy sobie z tego sprawę i czy zawalczymy o prawdziwie SWOJĄ tożsamość.

 Anita Pilżys