Typowa warszawska kamienica. W środku sąsiedzi z zupełnie rożnych światów: wielkomiejski gej i podstarzała katoliczka. Czy lokatorska „symbioza” przyniesie zgubę ludzkości? Odpowiedź zawiera książka Marcina Szczygielskiego pt. „Berek”.
Tytułowi bohaterowie diametralnie różnią się od siebie. On bywa w modnych klubach, gdzie oddaje się fizycznym przyjemnościom. Natomiast ona spędza dni w kościele .Książka bazuje na wyolbrzymionych stereotypach i kontraście. Porusza kontrowersyjne tematy. Homoseksualna rozwiązłość seksualna zestawiona jest z fanatyzmem religijnym. Starcie gejowskiego lowelasa z tzw. „moherowym beretem” jest nieokiełznaną burzą chamstwa. Pojawia się dewastacja mienia, wyzwiska i przykra niespodzianka na wycieraczce.
Książka jest napisana bardzo prostym językiem. Dzięki temu ”Berek” jest lekturą lekką i szybką do przeczytania. Szczygielski naszpikował tekst wulgaryzmami, co nie każdemu przypadnie do gustu. Również opisy scen erotycznych mogą budzić kontrowersje.
Uważam, że „Berek” jest pozycją godną lektury. Dwie z pozoru rożne historie ludzi o zupełnie odmiennym spojrzeniu na świat okazują się być podobne. Pełni nienawiści sąsiedzi gubią się we współczesnym świecie, są tak samo nieszczęśliwi, dźwigają ciężar traum z przeszłości. Z pewnością książka ta nie może być potraktowana jako manifest równości seksualnej ze względu na stereotypowość. Aczkolwiek polecam ją jako literacki rozluźniacz.
Joanna Jakóbowska