*
Drogi Mikołaju
wiem że teraz są wakacje ale tak strasznie mi się nudzi że piszę już teraz. Skończyłam
drugą klasę. Nie mam co robić. Chcę już iść do szkoły bo nudy jak nie wiem. Niech czas
mija szybciej. Mama woła mnie na obiad pa.
tytuł dodam w wolnej chwili
słyszałam że zmarł ci kot
kondolencje napiszę w wolnej chwili
myślę o tobie lirycznie
kocham cię nieodwołalnie
planuję napisać epistola ad dominicellam typ męski
ale czas jest skąpy więc gdy zapraszasz mnie na grzańca
nawet nie odpisuję
mieszkamy w jednym mieście
a nigdy nie możemy się zgrać
jesteś bystra jesteś fantastyczna
tak rozkoszna w swojej dobroci
oczywiście że z chęcią się z tobą spotkam
gdy tylko moje t e r a z rozluźni palce zaciśnięte na godzinach
już czuję na języku posmak ulubionego drinka
zostawcie mi miejsce
przysięgam że będę
dwudziesta tak pamiętam
może lekko się spóźnię
tak tak nie macie co się martwić
tyle spraw tyle obowiązków
będę następnym razem
moje wszystkie minuty są zadłużone u rzeczy pilniejszych
zegar jest bestią o ostrych kłach
zżera moje sekundy jak mięso
a jego głód nie zna końca
widziałam dziś post o piętnowaniu marnotrawstwa
STOP DLA KONSUMPCJONIZMU
daję serduszko
i oddaję trzy godziny algorytmom
bo w świecie pełnym odpadów
jestem surowcem najłatwiejszym do zużycia
**
Drogi Mikołaju
postanowiłam że napiszę do ciebie kilka listów jakbyś może jakiś zgubił tak jak w tamtym
roku. Moja koleżanka Gabrysia ma taki super błyszczyk. Też bym taki chciała. Gabrysia
wszędzie z nim chodzi i jest taka piękna. Jakbym miała taki błyszczyk to na pewno też
byłabym taka piękna. Chciałbym być piękna.
dreamhouse
jestem lalką w pudełku położnym na wystawie
twoje kolekcjonerskie oko chyżo zauważa mnie w sekcji zabawek
stoję jak arcydzieło pomyłkowo wystawione między masą
moja syntetyczna perfekcja jest dla ciebie jak zjawisko
które nie powinno stać na sklepowej półce
dlatego zabierasz mnie do domu
chcę odsłonić moje myśli
skomplikowany mechanizm ukryty pod plastikiem
ale uciszasz mnie nagłym pocałunkiem
bo w tym katalogu jestem ozdobą
a nie istotą zdolną do myślenia
kiedy próbuję się odezwać
odgarniasz mi włosy za ucho
gładzisz moje rysy palcami
jak ktoś kto czyści ekran
by nic nie rozpraszało obrazu
i nagle zaczynam rozumieć
że każdy gest jest formą konserwacji
jakbyś bał się że jeśli pozwolisz mi mówić
zetrę się
przestanę pasować do wystroju
pęknę na twoich oczach
więc stanę tam gdzie mnie ustawisz
w świetle które najlepiej mnie sprzedaje
w milczeniu które tak estetycznie leży na moich ustach
już wiem że moja dusza jest za duża
do roli w której mnie obsadziłeś
jakby próbowała przecisnąć się przez mikroskopijne szczeliny
między elementami mojego własnego tworzywa
więc ją prostuję
zwężam
wygładzam
wreszcie jestem formą
która ma się podobać
konturem co ma zachwycać
i przedmiotem który ma służyć
piękno mnie wypełniło
aż nie starczyło miejsca
na mnie
***
Drogi Mikołaju
chciałabym skarbonkę. Nie mam na razie kasy ale jakbym miała taką skarbonkę to na
pewno bym miała bo kto by to widział żeby taka ładna skarbonka stała pusta. A jakbym
miała kasę to może nawet bym kupiła sobie łoki toki czy coś (nie wiem jak to się pisze).
złotem młodość pisana
przepych jest najlepszym z moich uwodzicieli
banknot gładzi mnie po palcach jak kochanek
który wsunął mi na dłoń swój znak posiadania
karta błyszczy jak paszport do nieba
w którym anioły zastąpiły kurtyzany o szerokich biodrach
nowe cuda mody miękko zatapiają zęby w mojej duszy
a ja podaję się na tacy
bo nic nie smakuje tak dobrze jak splendor w chwili gdy mnie pożera
tam gdzie milkną rachunki
mój wstyd zsuwa się ze mnie jak koronkowy biustonosz
który dawno przestał być potrzebny
niech spłynie na mnie cały kalejdoskop luksusu
współczesne trofea dalekie raje
zabawki zrodzone z próżności
chcę je wszystkie w moich dłoniach
pragnę niebios które rozchylają się tylko przed tym
kto rzuci im monetę do ust
o młodości!
twoje piękno to najsubtelniejszy z czarów
gdy kobieta cię posiada
bogactwo samo podąża jej śladem
****
Drogi Mikołaju
moja koleżanka dostała ostatnio takiego pana co mu można naprawiać zęby. Normalnie on
otwiera buzię i można mu wiercić, dawać plomby i myć te zęby. Też bym chciała takiego
pana do naprawiania.
bez tytułu (studium)
mój ukochany prowadzi ze mną rozmowy utkane z poezji
czyta moje wnętrze jak ulubiony poemat
i rozszyfrowuje mnie wielkością własnej myśli
zakrapiane winem listy miłosne pisane jego dłonią
zamieniają moje mieszkanie w intymne muzeum jego geniuszu
bywa tak niezwykły gdy świeci
że zapominam jak bardzo potrafi ranić gdy gaśnie
mój ukochany jest rzeźbą z sercem z kamienia
i oczami polanymi woskiem
nic w nim nie płynie ani nie płonie
ale wierzę że to moja ręka go ożywi
przyłożę palce do jego powiek
a on zrozumie że to ja jestem tą która widziała właściwie
potrafię wyrzeźbić go na nowo
naprawdę
pod opuszkami moich palców znikną wszystkie jego pęknięcia
a gdy wreszcie nadam mu kształt którego szukam
k t ó r e g o s z u k a
szczęście przyjdzie jak oddech
odzyskam go
uzdrowię
uformuję
i wreszcie obdarzy mnie miłością która trwa
a nie jedynie odwiedza
*****
Drogi Mikołaju
bardzo bym chciała dostać książkę z kawałami albo może takimi pomysłami co mówią jak
być śmiesznym. Zawsze jak mówię coś takiego śmiesznego to wszyscy mnie wtedy lubią.
humoreski
całe życie uczę się lekkości
wyrzucam z siebie wszystko co waży
pozbywam się smutku głębi i wszelkiej myśli
od dziecka sprzedaję się w żartach
bo śmiech jest walutą miłości
nauczyłam się że towarzystwo kupuje się figlami
a bliskość uśmiechem na cudzej twarzy
jestem marionetką poruszaną obcą radością
zrodzoną ze spojrzenia
ożywam w cieple uwagi
a gdy gaśnie podziw gdy cichną brawa
znikam
czy moja nieobecność ma wagę jeśli nikt jej nie czuje
chcąc dostać czyjąś miłość choć na chwilę
stałam się najwspanialszą hecą
szyderstwem które snuło się z ust do ust
długo po tym
jak moje imię już dawno z nich wyblakło
obsypcie mnie uwielbieniem i chwałą
bo jedynie w waszym zachwycie znajduję swoje istnienie
moim dziedzictwem jest drwina
dlatego nawet gdyby moja dłoń zostawiła tu podpis
przeczytano by go jako żart
hip hip hura!
niech święci triumfy komedia
******
Drogi Mikołaju
czy ty w ogóle istniejesz? Moja siostra powiedziała że wymyślili cię rodzice. Strasznie się
wtedy rozpłakałam no bo jakbyś mi miał cokolwiek z tego przynieść jak cię nawet w ogóle
nie ma?
Autorka: Weronika Majewska
Grafika: Dobrawa Maria Radziwiłł


