Jestem Bogiem. Aktualnie można uznać w Polsce to stwierdzenie za bardzo popularne. Wszystko ze względu na premierę filmu o grupie Paktofonika. W tym przypadku jest to jedynie zbieg okoliczności, gdyż mowa o obrazie z ubiegłego roku, którego oryginalny tytuł to Limitless (reż. Neil Burger). Jest to ciekawa opowieść o człowieku, którego życie ulega zupełnej przemianie. Wszystko za sprawą tajemniczej tabletki.

Głównym bohaterem obrazu jest pisarz – Eddie Morra (Bradley Cooper). Kariera nie idzie mu najlepiej, w zasadzie stoi w miejscu. Ma on także problem z alkoholem, a jego życie towarzyskie legło w gruzach. Przypadkowo w ręce wpada mu pewien narkotyk. Dzięki niemu jest w stanie w pełni wykorzystać swój potencjał intelektualny. Potrafi przypomnieć sobie mało znaczące szczegóły ze swojej przeszłości i odpowiednio je wykorzystać. Jest w stanie prognozować przyszłość. Człowiek, od którego dostał tajemniczy środek ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, a Eddie przejmuje cały zapas tego „cudownego” środka. Kończy swoją książkę w zaledwie cztery dni. Uczy się języków obcych w błyskawicznym tempie. Zostaje gwiazdą towarzystwa. Powraca do niego dawna miłość. Świat nabiera lepszych barw. Główny bohater chce jednak osiągnąć więcej, dlatego rozpoczyna przygodę z ekonomią. Inwestowanie niewielkich sum staje się nudne, dlatego podejmuje decyzję o wzięciu „pożyczki”. Jako, że nie posiada zdolności kredytowej, zmuszony jest z korzystać z usług czarnego rynku. W tym właśnie momencie zaczynają się kłopoty. Okazuje się, że nie jest jedyna osobą mającą dostęp do narkotyku. W dodatku pojawiają się negatywne skutki uboczne.

Interesującym i zasługującym na uznanie elementem filmu jest sam pomysł. Tajemniczy środek, który pozwala postrzegać otaczający nas świat w sposób wielowymiarowy, czyniący z pamięci prawdziwy twardy dysk, w którym odnalezienie wątku zajmuje raptem ułamki sekund. Na pewno zainteresują się tym studenci, walczący z brakiem koncentracji podczas sesji egzaminacyjnych. Wynalezienie takiego środka znacznie ułatwiłoby pracę. Film jednak pokazuje prawdziwe oblicze uzależnienia. Początkowo świat staje się piękniejszy. W kolejnych etapach zaczynają narastać konflikty i problemy. Niebezpieczeństwo zagraża nie tylko ofierze uzależnienia, ale także osobom najbliższym. Nie wspominając o możliwych i trudnych do przewidzenia skutkach ubocznych. Do zalet obrazu należy zaliczyć także efekty specjalne i kolorystykę. Dzięki nim znakomicie widać, kiedy główny bohater jest pod wpływem narkotyku. Rzeczywistość nabiera cieplejszych barw, staje się wyraźniejsza. Opadające litery układające się w słowa, czy obracające się kasetony sufitowe pokazują tok myślenia postaci. Grę aktorską można uznać za dobrą, ale bez specjalnych rewelacji. Sławy takie jak Bradley Cooper, czy Robert De Niro wypadły przyzwoicie, jednak nie pokazały niczego nowego, czy zaskakującego. Pozostawienie otwartego zakończenia daje każdemu widzowi możliwość uruchomienia wyobraźni i ułożenia własnego scenariusza dalszych losów głównego bohatera.

Jestem Bogiem jest interesujący, ponieważ zmusza do pewnej refleksji. Nie chodzi tu konkretnie o uzależnienie. Można się zastanowić: czy taki narkotyk istnieje naprawdę? I czy wielcy tego świata wykorzystują go, aby wspinać się po kolejnych szczeblach kariery? Nawet jeśli tak jest, nikt nie zdradziłby swojego przepisu na sukces.

Marek Piszczałka

www.filmweb.pl