Niby specjalnie nie lubiłem superbohaterów. Obok Batmana przeszedłem obojętnie, komiksy Marvela jakoś mnie nie bawiły. Właściwie z braku lepszych zajęć, obejrzałem za to Ant-Mana i… zdanie generalnie nie zmieniłem, ale zawsze to lepsze niż kolejna część Szybkich i Wściekłych. Naszła mnie to za to inna myśl…
Jest niezła moda na superbohaterów i mimo, że nie jestem jej częścią, to w zupełności ją rozumiem. Zastanawia mnie jednak – jak daleko posuną się twórcy w tworzeniu nadnaturalnych herosów? Ant-man opowiada o byłym przestępcy, który za pomocą specjalnego kombinezonu zmniejsza się do wielkości mrówki. Potrafi też w jakiś sposób, kontrolować prawdziwe mrówki. To nie jest jeszcze najdziwniejsze.
Superman przy niektórych kreacjach, jest najnudniejszym gościem we wszechświecie. Dla przykładu, Squirrel Girl to kobieca postać z Marvelowskich komiksów – pod którą kryje się postać, której mutacja spowodowała wiele wiewiórczych genów. Potrafi też komunikacja ze swoimi małymi odpowiednikami. Flatman to z kolei mężczyzna, mogący pochwalić się tym, że jest całkowicie płaski jak np. kartka papieru. Wyobraźcie sobie frustracje takiej postaci, która ze wszystkich niesamowitych zdolności, otrzymuje to, że może przejść pod szparą w drzwiach. Niesamowite. Na tym lista się nie kończy, bo Brother Power: The Geek to super-bohater manekin, odziany w hipisowskie cuchy, który potrafi przenosić swoją świadomość do lalek i innych podobizn człowieka.
Właściwie wymieniać można by jeszcze długo, ale nie w tym rzecz. Wystarczy powiedzieć, że jak w każdej dziedzinie twórczości człowieka, mamy do czynienia z coraz większą potrzebą do wychodzenia poza schematy i to niekoniecznie źle. Nawet jeśli wychodzi z tego kobieta-wiewiórka i człowiek 2d.
Aleksander Jurek