- Tydzień przed zapowiedzianą wejściówką sprawdź, jaki zakres stronicowy obejmuje narzucony materiał. Jeśli zrobisz to dzień wcześniej, ponad 100 stron tekstu może zwalić Cię z nóg.
- Naprawdę sprawdź tydzień (no, tak przynajmniej 5 dni ) wcześniej, ile stron przewidziano na wejściówkę, bo jak okaże się, że te 100 stron znajduje się w kilku książkach, możesz nie zdążyć ich nawet skserować. Chyba, że liczysz na dobrą koleżankę z roku, która swoje ksero wrzuci na maila. Jeśli tego nie zrobi, a biblioteka będzie już zamknięta, “chomikuj” będzie ostatnią deską ratunku. (Że też akurat nie ma tam aktualnie tego, czego potrzebujesz w tym momencie!)
- Jeśli okaże się, że czeka Cię wejściówka tylko z 50 stron – nie czytaj dalej tego artykułu, zrelaksuj się, odpocznij, masz cały tydzień do nauki. Hardcore zaczyna się z tekstem powyżej 70 stron, w którym pełno słów typu: egalitaryzm, usul-ad din, mizoginia, a ponadto nazwiska, których nawet nie potrafisz przeczytać. Mrużysz oczy, literujesz, zbliżasz i oddalasz od nosa kartkę. Z resztą, nawet 20-sto stronicowy rozdział z takimi „efektami specjalnymi” może porządnie obrzydzić wieczór/ noc/ wczesny poranek. Ba, o poranku nie czytaj – zaśniesz. Może lepiej sam zdecyduj, kiedy zaczniesz czytać te 50 stron tekstu, żeby nie było na mnie.
- Gdy już pierwszy szok, związany z ilością materiału minie, a potem minie kolejny – związany z tym, że zapłaciłeś całe 6 zł za jego skserowanie, rozplanuj swój czas… Najlepiej poświęć na czytanie dwa wieczory (chyba że czytasz 7 stron przez godzinę, jak ja, to pomyśl nad większą ilością czasu). W jeden wieczór przeczytaj połowę tekstu (najpierw zabierz się za połowę połowy, odpocznij, kawa, herbata, dla pewności kawa, może wzmocni umysł, który będzie wtedy umiał skupić się na czytanym rozdziale, 10 przysiadów jako ćwiczenia rozluźniające, potem druga połowa, będzie szło opornie, ale trzymaj się twardo zasady „przeczytam dzisiaj połowę”, a będzie dobrze!), a na drugi dzień reszta.
- Pamiętaj! To ważne! Każdy ma wypracowaną swoją najlepszą metodę przebrnięcia przez wejściówkę. Sprawdzona, polecana przez wielu studentów stawiających dzielnie czoło niezrozumiałym frazom, rekomendowana także przeze mnie: czytaj tekst nie na komputerze, a na kartkach – czytasz, podkreślasz to, co istotne. I potem czytasz dalej. To trudne, szczególnie, gdy współlokator z pokoju obok nie ma przewidzianych w swoim programie wejściówek i właśnie wychodzi z mieszkania, śmiejąc się i żartując wniebogłosy. Ach, czemu te teksty są tak śmiertelnie poważne… Kawa chyba jednak nie pomoże.
- Dzień przed wejściówką (to ten, w którym kończysz tekst – chyba że rozplanujesz to inaczej) przeczytaj jeszcze raz tylko to, co podkreśliłeś w tekście. Zmartwię Cię. Aby zapamiętać wszystkie nazwiska, daty, obce słowa to nie wystarczy. Najlepiej zrobić podsumowujące notatki i wypisać te drakońskie nazwy. Wtedy na pewno się utrwalą.
- Wstań rano, właściwie zazwyczaj, jak skończysz czytać tekst, robić notatki i jeszcze je przeczytasz, to już jest rano, ale nie czepiajmy się już tej nomenklatury: wstań rano, powtórz notatki i módl się, o dobre pytania (tak dla bezpieczeństwa).
PS. Podczas czytania nie myśl, że czeka Cię jeszcze prezentacja, referat, zejściówka, kolokwium lub jakakolwiek inna praca do napisania jeszcze w tym tygodniu co wejściówka. Nie myśl, że czeka Cię stos innych książek do przeczytania na zajęcia, praca, piłka, przyjaciel, opłacenie rachunku za telefon, bo to naprawdę dekoncentruje. Pamiętaj, tylko Ty i podnoszący ciśnienie tekst…
Pocieszenie jest jednak warte poświęcenia – nie będzie kolokwium! Tylko, czy któreś z kolokwiów obejmuje zakres obowiązkowych 700 stron…?
Koniec marudzenia, jutro wejściówka. Zostało mi jeszcze 48 kartek do przeczytania.
Sabina Baraniewicz