Snooker to gra dżentelmenów, taki dziwny bilard, bardziej rozbudowany i zmuszający do myślenia. Mistrzostwa świata, to jak wiadomo, skupisko profesjonalistów, którzy rokrocznie mierzą się o prymat najlepszego z najlepszych.
Aby wytłumaczyć moją fascynację tym sportem jak i sens tej publikacji czuję się zobowiązany do wytłumaczenia zasad, bo bez nich ani rusz.
Snooker to dosyć skomplikowany odłam bilarda, wywodzący się (podobno) z 1875 roku. Na stole (dwukrotnie większym od bilardowego) porozmieszczane jest 15 bil czerwonych, oraz po jednej żółtej, zielonej, brązowej, niebieskiej, różowej, czarnej oraz oczywiście rozgrywającej – białej. Motyw przewodni jest zbliżony do bilarda, gdyż chodzi po prostu o wbijanie poszczególnych bil w wyznaczonej kolejności. Jednakże tu już się zaczynają schody czyli Panna nad Pannami, Królowa Nauk – Matematyka! Otóż gracz podchodzący do stołu musi wbijać kolejno bile czerwoną a następnie kolorową, uzyskując w ten sposób największą ilość punktów, co jak wiadomo daje mu zwycięstwo. Niby proste, ale jak się okazuje problemów jest sporo. Każda bila oczywiście ma swoją punktację, która prezentuje się następująco: czerwona (1), żółta (2), zielona (3), brązowa (4), niebieska (5), różowa (6) i czarna (7). Po każdorazowym wbiciu bili kolorowej (czerwona w tym przypadku jest uznawana jako bezbarwna) sędzia wyciąga je z łuzy i ustawia w przyporządkowanym miejscu. Gdy stół zostanie opróżniony z bil czerwonych, gracz powinien wbijać bile zaczynając od żółtej, na czarnej kończąc. Oczywiście jeśli posiada wyraźną przewagę punktową i zdarzy mu się spudłować, frejm (czyli partia) się kończy. Ale ale, często dochodzi do sytuacji, w której przewaga jednego gracza nad drugim nie jest aż tak wyraźna. Weźmy za wzór taką sytuację: na stole zostają jeszcze 3 bile i drugi snookerzysta decyduje się na kontynuację. Co wtedy? Wtedy zaczyna się gra psychologiczna z nastawieniem na precyzję zagrań. Otóż przegrywający zawodnik może zastawić swojemu przeciwnikowi bilę (np. za czarną) tak aby ten nie miał czystej pozycji na bilę, którą powinien zagrywać. W ten sposób tworzy snookera. Jeśli zawodnik sfauluje (nie trafi w odpowiedni kolor), to na konto przeciwnika wpadają cztery punkty. I tak do skutku: albo do zaliczenia, albo gdy rywal uzyska ilość punktów pozwalającą mu na kontynuację gry i zwycięstwo w partii. Bo snooker to gra błędów. Wygrywa ten, kto popełni ich mniej. Największa ilość punktów do zdobycia w brejku, czyli w podejściu do stołu to 147, co zdarza się niezwykle rzadko.
Snooker to gra dżentelmenów co jest zauważalne od pierwszej styczności z tym sportem. Elegancja podczas zagrań a także gustowny ubiór tylko to potwierdzają. Także o klasie Snookera świadczą kibice zasiadający w Crucible Theatre w Sheffield, który od 1977 roku jest areną mistrzostw świata.
W najważniejszym turnieju otwierającym snookerowy sezon, każdego roku bierze udział 32 zawodników. Każdy z nich prezentuje inne style. Legendarny i kontrowersyjny zarazem Ronnie O’Sullivan posiadający na swoim koncie 5 zwycięstw na mistrzostwach, nie cofa kija od ciężkich zagrywek. Wizytówką Judda Trumpa są mocne wbicia dalekich bil a Mark Selby, który jest obrońcą tytułu gra wyrachowanie i nie podejmuje zbyt pochopnych decyzji.
Mistrzostwa świata w Snookerze to turniej najważniejszy i zarazem najciekawszy, gdyż każdy z zawodników gra na sto procent swoich możliwości. Wszystkie mecze można oglądać na antenie Eurosportu, a komentują je Rafał Jewtuch i Przemysław Kruk, uznani polscy snookerzyści.
* Wprawdzie Mistrzostwa Świata zaczęły się już 18 kwietnia, ale dopiero teraz wchodzą w decydującą fazę, dlatego też to najodpowiedniejszy moment do podziwiania.
Mikołaj Gwoździowski