Wyjazd na krótko- czy długoterminowe projekty za granicę to nie tylko zabawa i wycieczki. Jest to także okazja do samorozwoju, a przede wszystkim do wyjścia ze swojej strefy komfortu. Zobaczcie, jak wyglądało to w naszym przypadku!
Wiele etapów, z którymi mierzyłyśmy się tylko przed samą podróżą, takich jak wypełnienie dokumentów – co stanowi podstawową część rekrutacyjną przed każdym programem – wyszukanie lokum oraz środka transportu okazało się niesamowicie stresujących i czasochłonnych. Jednakże doświadczenia, które zdobyłyśmy, były warte zmierzenia się z naszymi lękami, stresem czy chwilami dyskomfortu.
Odkryłyśmy, że każda narodowość charakteryzuje się inną mentalnością. Zwiedzanie obcych krajów nauczyło nas elastyczności i pozwoliło zrozumieć różne zachowania, które wcześniej wydawały nam się nietypowe i zastanawiające. Nabyłyśmy także nowe nawyki, które okazują się przydatne w dalszym życiu. Często nie było łatwo wyjść ze swojej strefy komfortu, jednak jeśli już to zrobiłyśmy, to czułyśmy ogromną satysfakcję ze zdobycia nowych umiejętności. Takie doświadczenia nauczyły nas bardzo ważnych rzeczy i zaprocentowały na różnych płaszczyznach naszego życia.
Wypowiadanie się w obcym języku jest dla wielu, w tym było dla naszej dwójki, stresujące i podczas stawiania pierwszych kroków zazwyczaj nie potrafimy nawet złożyć jednego pełnego zdania. Jest to normalne podczas nauki czegoś nowego. Wyjazd za granicę na dłuższy okres pozwolił nam pokonać cały stres z tym związany, a zarazem postawił przed nami kolejne możliwości i rozwinął naszą samoświadomość. Nim się zorientowałyśmy, praktyka przyniosła swoje rezultaty i zaczęłyśmy mówić coraz bieglej. W dodatku z każdą kolejną konwersacją odczuwałyśmy większą satysfakcję i przyjemność. Doprowadziło to do lekkiego „uzależnienia”, które sprawiło, że pokochałyśmy naukę języków i teraz ciężko pracujemy nad tym, by stać się poliglotkami.
Dzięki rozmowom z obcokrajowcami miałyśmy możliwość uświadomienia sobie pewnych faktów o naszej kulturze i obyczajach, które dla innych mogą być mylące czy nielogiczne. Za przykład weźmy notoryczne nieformalne użycie przez Polaków słówka „no” w miejscu „tak”. Osoby posługujące się językiem angielskim czy hiszpańskim mogą zrozumieć naszą odpowiedź zupełnie odwrotnie, gdyż w ich języku oznacza to „nie”. Z tego powodu często prowadzi to do nieporozumień i dyskomfortu.
Okazało się, że przemieszczanie się po obcym kraju może być zadaniem tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Niespodziewana zmiana rozkładu jazdy, znaczące opóźnienia czy zwyczajne pomylenie przystanku było stresogenne, w szczególności że państwo, w którym się znajdowałyśmy, nie używa alfabetu łacińskiego – Gruzini posługują się innym pismem, bardzo przypominającym z wyglądu kwiaty. Jest ono na tyle skomplikowane, że mając wpisany kierunek w nawigacji, warto zapytać mieszkańców, czy zgadza się on z tym, co znajduje się na tablicy z rozkładem jazdy, by być spokojniejszym.
Chociaż żyjemy w dobie Internetu i jest on ogólnodostępny, zdarzyło nam się zmagać z jego brakiem. Niedziałające karty SIM, wyczerpanie pakietu i kolosalne ceny poza Unią Europejską nie raz zmusiły nas do niespodziewanego odwyku od świata wirtualnego. Na szczęście w każdym zakątku świata znajdą się przyjaźni i serdeczni ludzie skorzy do pomocy. Odkryłyśmy też, że bariera językowa ostatecznie nie stanowi żadnego problemu, dzięki mowie ciała. Zdziwiłyśmy się, ile można załatwić jedynie poprzez gesty. Najtrudniejszym etapem było zebranie się w sobie i zwrócenie do drugiej osoby o pomoc, ale najgorsze, co mogło nas spotkać, to zostanie zignorowanym.
Po zmierzeniu się z wieloma nieplanowanymi sytuacjami nauczyłyśmy się, że nie warto panikować. Zachowanie spokoju jest kluczem do rozwiązania nadzwyczajnych przypadków. Warto utrzymać pozytywne nastawienie, powtarzać sobie, że wszystko się ułoży, bo przecież po burzy zawsze wychodzi słońce. Przekłada się to oczywiście na życie codzienne, gdyż mierzymy się z nietypowymi sytuacjami każdego dnia. Jednakże przez to, że dużo podróżujemy, radzimy sobie ze wszystkim coraz lepiej. Obydwie zgadzamy się też, że z każdym nowym wyzwaniem czujemy się pewniejsze siebie.
Autorki: Maria Chudy, Paulina Kozłowska
Grafika: Jagoda Szymańska