W czwartek 25 listopada wybrałam się do Meduzy na włoski film, którego tytuł po polsku brzmi: Wszystko zostaje w rodzinie, a w oryginale to po prostu Sznurówki (Lacci). Zdecydowałam się go obejrzeć, ponieważ: a) spodobał mi się trailer, b) nie spodobał mi się polski tytuł – to przecież utarte, nudne powiedzenie, ale okazuje się że w kontekście tej ekranizacji niezwykle trafne, c) studiuję psychologię, więc tematy problemów rodzinnych są mile widziane, d) włoskie kino bywa bardzo dobre (polecam La solitudine dei numeri primi albo La pazza gioia), e) to repertuar Meduzy, a grają tam spoko filmy (ale nie płacą mi za reklamę).
Dystrybutor filmu w Polsce – Aurora Films – zestawia go z amerykańską Marriage Story. Nie wiem, czy to dobre porównanie. Czuję, że oba filmy mówią o nieco innych rzeczach, choć na pewno da się w nich znaleźć podobieństwa. To, czy faktycznie obie produkcje można zestawiać ze sobą, pozostawiam sumieniu czytelnika, czyli Twojemu.
Sznurówki to książka Domenico Starnone, na podstawie której powstał film. We Włoszech miał on swoją premierę w październiku tamtego roku, a w Polsce dopiero tej jesieni. Reżyser to Daniele Luchetti, który wspólnie z Francesco Piccolo napisał scenariusz. Aktorów jest dużo, ponieważ twórcy postanowili pokazać historię rozciągniętą w latach. W tym celu skorzystali zarówno z retrospekcji, jak i z futurospekcji (postacie odpowiednio się w niej starzeją lub młodnieją, choć nie w sposób chronologiczny). Kilka nazwisk odgrywających główne role w tej ekranizacji to: Alba Rohrwacher (jako Vanda, młoda żona), Silvio Orlando (jako Aldo, starszy mąż, polecam jego rolę kardynała-doradcy ojca świętego z serialu The Young Pope), Linda Caridi (jako Lidia, kochanka), Sveva Esposito (jako Anna, córka w wieku 11 lat) czy też na przykład Adriano Giannini (jako Sandro, syn w wieku około czterdziestu lat). Aktorzy dobrze wykonali swoją pracę, byli jak dla mnie przekonujący. Mogę wręcz stwierdzić, że absolutnie im wierzyłam, a ich zaangażowanie sprawiło, że czasami czułam się jakbym oglądała dokument, a nie dramat. To jest coś.
Chaotycznie? No cóż, oglądając film, czasami czułam się zdezorientowana. Albo poirytowana. Albo zdziwiona. Albo zaskoczona. Albo rozczarowana. I to bardzo dobrze. Włochy – na początku lata osiemdziesiąte, potem współczesne. Mała, czteroosobowa rodzina. Dwoje młodych ludzi oraz ich potomstwo – chłopiec i dziewczynka. Akcja rusza wesoło, jest to jakieś przyjęcie przebierańców, wszyscy wyglądają na szczęśliwych, nic nie zapowiada późniejszego dramatu, który jak się okazało, i jak to się sprawdza również w życiu, położył się cieniem na wszystkich jego aktorach. W którymś momencie mąż Aldo postanawia podzielić się ze swoją żoną sekretem, który zmienia całe ich życie. Później film obfituje w tragiczne sceny pełne żalu, zazdrości, smutku i goryczy, ale też słodkiej zemsty. Co prawda akcja nie rozwija się super dynamicznie, nie może tak być. Nie tylko dlatego, że ten film jest gatunkowo dramatem pozbawionym przez to efektownych wstawek, ale też ze względu na sposób, w jak został skonstruowany. Być może znaleźliby się tacy, których mogłoby to zirytować. W tej ekranizacji występuje zjawisko powrotu do scen, więc oglądasz sobie, oglądasz, nagle patrzysz i myślisz: zaraz, przecież to już było. No tak, ale tak właśnie zostało to założone. Kłótnia małżonków na ulicy oraz dzieci patrzące na nią zza szyb samochodu po raz drugi to nie przypadek. Tak samo jak matka znowu stojąca na oknie w akompaniamencie muzyki klasycznej, na wietrze powiewa świeże pranie, kobieta ponownie spogląda w dół. Być może te powroty mają symbolizować ruminacje, czyli w tym przypadku powroty umysłu do ważnych zdarzeń życiowych, albo jest to metafora zranionego człowieka kręcącego się w kołowrotku natrętnych myśli, a wreszcie – może to środek służący zwróceniu uwagi widza na najważniejsze dla rozwoju indywidualnych tragedii momenty?
Ty sam, Czytelniku, musisz zmierzyć się z oceną tego śródziemnomorskiego dramatu, aby pozwolić sobie nie tylko się wzruszyć, lecz również stanąć twarzą w twarz z niewygodnymi pytaniami oraz podobnie trudnymi emocjami związanymi z tym, co może przeżywać każdy, kto posiada rodzinę.
Autor: Magdalena Matusiak
Grafika: Oficjalny plakat kinowy