Granice moralności zostały ludziom narzucone z góry. Nie wolno kłamać, kraść, zabijać. Czy wszystkich jednak obowiązują te same zasady? A gdyby tak, każdy z nas mógł stworzyć swój świat? Swój, własny podziemny krąg?

Okładka książki

Trzy trudne charaktery, trzy wielkie nieszczęścia, trzy wewnętrzne konflikty. W ten sposób najłatwiej i najbardziej trafnie można opisać bohaterów „Podziemnego kręgu”. Książki, która poprzez cynizm, ironię i brutalność trafiła na listę światowych bestsellerów oraz wstrząsnęła opinią publiczną. Już pierwsze wersy pokazują nam jak wielką rolę odgrywają konsumpcjonizm i stereotypy obowiązujące w amerykańskiej kulturze. Kolejne tylko utwierdzają w przekonaniu, jak łatwo można się pogubić. Główny bohater próbuje odnaleźć sens w grupach wsparcia dla chorych. Wystarczy mu sama obecność. Perspektywa śmierci innych budzi w nim nowe emocje, koi lęki i daje nadzieję. Może w końcu spokojnie zasnąć. „Kiedy nie zabierałem głosu, ludzie z grupy założyli najgorsze. I płakali jeszcze rzewniej. A ja z nimi”.
Okazuje się, że czasami wszystko oznacza niewiele, a dobra praca i piękne mieszkanie, to jedynie początek końca. Kolejne meble zamawiane z Ikei jedynie dołują i przygnębiają narratora. Coraz częściej ma ochotę złamać zasady, jednak czy rzeczywiście okaże się to dla niego dobrym rozwiązaniem?
Podziemny krąg to klasyczny przykład odejścia od obowiązujących norm. Krytyka stabilizacji i nudy. Uczy nas, jak mówić emocjonalnie o braku emocji. Gra słów, zabawa dla wyobraźni, obrazy, których nie można pominąć i zapomnieć. Tak brutalna i tak charakterystyczna. Narrator stara się odpowiedzieć na pytanie: jak żyć? Jak można poddać się uporządkowanym schematom? Jak coś poczuć, kiedy wszystko budzi obojętność? Próba oszukania siebie i pokonania szarości kończy się założeniem Fight Club. Teraz już każdy może poczuć i zacząć prawdziwie żyć. W końcu, co to za mężczyzna, któremu przyjdzie umrzeć bez jednej blizny. Krew, pot i łzy to świetny zamiennik dla monotonii. Nowa opcja dla kogoś, komu życie całkiem się znudziło. Kogoś, kogo nic nie może już ucieszyć czy zaskoczyć. Walczący mężczyźni tworzą nowy system. Z własnym regulaminem. Budują swój świat, w którym obowiązuje tylko jedna zasada: Nie rozmawiać o klubie walki. Czasami jednak wszelkie słowa są zbędne.

Ewelina Olszewska