Od powstania pierwszej w historii gry komputerowej minął już kawał czasu, bo ponad 40 lat. Tego rodzaju produkcje zaliczyły znaczny wzrost jakości – od prostych gier 2D o kanciastych teksturach po współczesne produkcje, które wyglądają dosłownie jak wyjęte spod kamery filmowej. Czy to jednak dobrze?
Można zauważyć, że już od jakiegoś czasu w kwestii grafiki gry komputerowe utrzymują stały poziom. Właściwie, patrząc na produkcję z ostatnich trzech czy czterech lat, trudno byłoby zgadnąć, z którego roku ona pochodzi. Oczywiście to nie jest zbyt długi przedział czasowy, więc nie można oczekiwać szokującej różnicy, jednak przez to wydaje się, iż gry osiągnęły już pewnego rodzaju „sufit”, jeśli chodzi o grafikę. Wyglądają bardzo podobnie. Twórcy starają się to nadrobić różnego rodzaju drobnymi usprawnieniami, a nawet próbą symulacji wyglądu realnego świata.
Taki stan rzeczy można doskonale zauważyć w grach multiplatformowych, czyli dostępnych na różnych rodzajach konsol. Dla przykładu posłużę się serią Forza Horizon. Druga część z tej serii, dostępna na konsole Xbox 360 i Xbox One, w nowszej z generacji miała szereg zmian – lepsze tekstury, większą i bogatszą mapę, a nawet symulację deszczu. Wyglądała jak gra zrobiona całkowicie od nowa. Za to najnowsza część – piąta – między Xbox One a Series X… poza delikatnie bogatszą roślinnością nie różniła się w znaczący sposób. Część recenzentów wprost stwierdziła, że nie opłaca się kupować tej gry na nową generację konsol. Podobnie jest z najnowszą grą z serii Fifa – dodano jedynie wychodzące wraz z piłkarzami dzieci. Co prawda wprowadzono przełomową technologię HyperMotion… ale okazała się ona niewypałem. Recenzenci zgodnie podkreślają, że piłkarze poruszają się nawet zbyt realistycznie.
No właśnie – realizm. Czy w grach jest potrzebny? Uważam, że tak, ale nie do końca. Aktualnie gry próbują poniekąd stylizować się na filmy lub seriale. Najprostszym przykładem jest tu gra The Quarry. Ruch kamery i mimika twarzy bohaterów oraz fenomenalna grafika sprawiają, że faktycznie trudno określić, czy to gra czy serial. Moim zdaniem to niezbyt korzystne zjawisko. Gry powinny dalej pozostać tymi samymi i dawać nam taką rozrywkę, dla której zostały stworzone. Powinny dostarczać nam interaktywności, oderwania od rzeczywistości. Jeśli ktoś chce obejrzeć serial, to go sobie włączy i nie będzie potrzebował w tym celu gry. Prawie wszystkie studia kierują jednak swoje siły w celu jak największego upodobnienia gier do produkcji filmowych. Lata temu style grafiki różnych produkcji różniły się i nikt nie narzekał, a nawet powodowało to, że dany twór wyróżniał się – platformowe Limbo, rysunkowy motyw Life is Strange i wiele innych przykładów – a obecnie trudno tego szukać. Nie oznacza to, że nie istnieją – jest ich jednak coraz mniej.
Winna jest tutaj grafika. W pierwszym akapicie wspomniałem, że przez ostatnie lata wyhamował jej rozwój i obecnie trudno doszukać się jakichś znaczących różnic. Może to dlatego, że twórcy zrozumieli, iż gra nie może przypominać filmu? Niekoniecznie – wiele znaczą ograniczenia sprzętowe. Najnowsze podzespoły nie są na tyle rozwinięte, by móc sobie pozwolić na takie skoki grafiki. Rozwijają się po prostu coraz wolniej. Oczywiście pojawiają się takie technologie jak ray tracing, ale są to bardziej subtelne kosmetyczne zmiany, możliwe do zauważenia jedynie przez zapalonego gracza. Wydaje mi się, że producenci podzespołów już wiedzą, że granica między grą a światem rzeczywistym jest tak cienka, że w pewnym momencie trzeba będzie powiedzieć sobie „stop”. To kwestia kilku lat, zanim będziemy świadkami dojścia do tej granicy. A wtedy czeka nas zastój na bardzo długi czas, gdyż zwyczajnie, w kwestii grafiki, nie będzie czego rozwijać, bo nie będzie do tego możliwości. Czy może dojść jednak do sytuacji, w której gry staną się na tyle fotorealistyczne, że będą dosłownie wyglądać jak spod kamery? Obawiam się, że mimo wszystko tak, ale oby ten proces trwał jak najdłużej.
A jeśli chodzi o mechaniki typu „karmienie głównego bohatera” – należy zastanowić się, czy są one w ogóle potrzebne. Na szczęście z reguły istnieją tylko na najwyższych poziomach trudności. Oby tak zostało.
Pozostaje mieć nadzieję, że lada chwila gry będą znowu różnorodne i ich rozwój, mimo nieubłaganej przerwy, będzie szedł w dobrą stronę.
Autor: Mateusz Gruchot
Grafika: pixabay.com