-Uniwersytet Opolski to nie jest już mała, prowincjonalna szkoła wyższa, tylko Uniwersytet przez duże „U”, bez kompleksów wobec innych ośrodków akademickich. Przed nami stoją ważne wyzwania, ale dziś myślę, że nie mamy się czego wstydzić. – z Dziekanem Wydziału Historyczno-Pedagogicznego, prof. Markiem Masnykiem rozmawiają Patrycja Kubat i Marcin Rol.
Uniwersytet Opolski 10-go marca obchodzić będzie swoje 17. urodziny. Jak Pan, jako wieloletni pracownik uniwersytetu ocenia ten czas? Jakie są największe zmiany i w których dziedzinach dokonał się największy postęp od 1994r.?
Przede wszystkim należy spojrzeć na to z dwóch perspektyw: infrastruktury oraz badań naukowych i kształcenia. Jeżeli ktoś potrafi spojrzeć i zinwentaryzować to nasze małe, opolskie gospodarstwo przed i po 1994 roku, to widzi różnice w tym zakresie i to ogromne. To są nowe budynki, nowoczesne obiekty.
To nie jest już mała, prowincjonalna szkoła wyższa, tylko Uniwersytet przez duże „U”, bez kompleksów wobec innych ośrodków akademickich, choć mamy świadomość, że obok nas są większe, zasobniejsze i o dłuższej tradycji ośrodki, jak np. Wrocław, Katowice czy Kraków. Niektóre z nich mają kilkaset lat tradycji, niektóre sto, a my mamy tę krótką, prawie sześćdziesięcioletnią tradycję ośrodka akademickiego w Opolu – najpierw WSP, a po 1994r. Uniwersytet. W drugim obszarze (kształcenia – przyp. red.) mogę powiedzieć, że zaczynałem tutaj jako student w 1975r. i pamiętam, jak napawało dumą ówczesne władze WSP, gdy uczelnia osiągnęła magiczną liczbę 5 tysięcy studentów. Wtedy była to ogromna liczba, wręcz niewyobrażalna, a dzisiaj mamy już ok. 17 tysięcy studentów. Warto sięgnąć do historii tej opolskiej uczelni i zobaczyć jaką ofertę mieliśmy dla nich w ’75, ’80 czy ’90 roku, a co dziś mamy do zaoferowania, jaką możliwość wyboru kierunków, formy kształcenia nie tylko w obszarze opolskim. To także wymiany z innymi ośrodkami, ERASMUS itd. Dziś myślę, że nie mamy się czego wstydzić, to jest z całą pewnością dorobek dwóch czy trzech pokoleń i to co stało się po ’94 roku jest sukcesem tych osób, które tworzyły podstawę Uniwersytetu. Ale przed nami są jeszcze ważniejsze wyzwania, jakie stawiają trudne czasy przed całym życiem akademickim w Polsce.
Oczywiście postęp na Uniwersytecie Opolskim jest widoczny, powstają nowe budynki jak np. oddane do użytku w 2007 roku Collegium Civitas, z kolei w tym roku otwarto nowy Wydział Prawa i Administracji. Wiemy jednak, że w nienajlepszej kondycji jest Instytut Historii, na którym m.in. Pan wykłada. Czy istnieją plany odnowy tego instytutu w najbliższym czasie?
W tym roku, taką mam nadzieję, powinien zostać przyjęty wniosek o dofinansowanie w dużym stopniu remontu obiektu przy ul. Wrocławskiej (Instytutu Sztuki – przyp. red.), gdyż jest to projekt na kilka milionów złotych. I to jest obecnie priorytet, z kolei w dalszej perspektywie jest Instytut Historii i ten budynek, w którym dzisiaj siedzimy (Budynek Główny UO przy ul. Oleskiej – przyp. red.), bo jest to ostatni obiekt wymagający kapitalnego remontu, dostosowania go do warunków jakie stawia przed nami wyzwanie cywilizacyjne. On powstał w latach 50. i co prawda pewne elementy się zmieniało, dostosowywało w miarę możliwości do użytkowania, ale gdyby go porównać do takich obiektów jak Collegium Civitas, Wydziału Prawa czy pięknego, dużego budynku Wydziału Chemii, to tutaj rzeczywiście są daleko idące opóźnienia. Jednak takie są uwarunkowania, że to nie są już zadania dla obecnych władz. Zabiegając o środki zewnętrzne, czy o dotacje z ministerstwa, czy z Unii Europejskiej, należy robić to z pewnym wyprzedzeniem.
Gołym okiem widzimy także rozwój placówek rekreacyjnych, na terenie miasteczka akademickiego powstają dwie duże inwestycje, czyli Orlik i Studenckie Centrum Kultury. Kiedy studenci będą mogli z nich korzystać i jakie będą one posiadać udogodnienia?
W sprawie Orlika od początku byłem sceptyczny i nadal negatywna jest moja ocena w sprawie usytuowania tego obiektu w kampusie akademickim. To rodzi daleko idące niebezpieczeństwa, ponieważ to musi być obiekt otwarty, bo taka jest idea Orlika. Lecz teraz od rana do wieczora dzieci i nie tylko dzieci będą tutaj spędzały czas. Nie wiem, jakie to będzie miało konsekwencje, uważam że to był zły pomysł, mówiłem o tym gdy rodziła się ta idea i podtrzymuję dzisiaj tą opinię. Można było zabiegać o środki by stworzyć tutaj obiekt sportowy ale własny, uniwersytecki i na ten temat nie zmienię zdania. W sprawie Studenckiego Centrum Kultury, nie wiem jakie są pomysły na wykorzystanie tego obiektu, lecz jeżeli ma to być miejsce kultury będące akademicką własnością, to nie mogą mieć do niego też dostępu osoby z zewnątrz. Jeżeli będzie to miejsce, gdzie studenci będą mogli ujawniać swoje ukryte zainteresowania, to tak – jestem pełen uznania dla władz za podjętą decyzję i za właściwe wykorzystanie tego obiektu.
Owszem, pojawiają się argumenty z drugiej strony, że przecież żyjemy w XXI wieku, jedźcie do Berlina czy do Pragi, tam są takie puby gdzie studenci mogą wypić piwo. Ja widzę od paru lat co się dzieje w czasie Piastonaliów i jak to wszystko wygląda nawet, gdy ich nie ma. Istnieje tolerancja dla picia alkoholu i brak bardziej zdecydowanej walki z tymi, którzy przychodzą na kampus i to nie jest tylko kwestia studentów, że piją sobie na schodkach piwo. Już nie raz usłyszałem obelgi pod moim adresem od ludzi, którzy nie wiedzieli kim jestem. I nie wiem, czy byli to studenci czy ktoś z zewnątrz, z miasta. Ja wiem, że to jest Uniwersytet i policja nie ma tutaj prawa wkraczania, ale są środki prawne, żeby i straż miejska i policja ingerowała w większym stopniu w to co się dzieje na kampusie. Ja jestem pełen obaw co będzie się działo właśnie kiedy powstanie Orlik, SCK, gdy przyjdzie pora letnia, ciepło, kiełbaski itd.
Dobrze, wróćmy teraz do tematu naszego święta. Wiemy, że gościem specjalnym będzie prezydent Polski w latach 1990-95, Lech Wałęsa. Czy możemy spodziewać się wygłoszenia wykładu i rozmowy ze studentami podczas jego wizyty?
Tak, w programie naszego święta od godz. 18 do 19.15 w auli Collegium Maius odbędzie się otwarte spotkanie z Panem prezydentem Lechem Wałęsą. To jest co prawda tylko godzina i piętnaście minut i w pewnym momencie może być takie „ciśnienie”, że trzeba będzie zamknąć drzwi, ale jest też pomysł aby ustawić telebim, aby chętni mogli chociaż przysłuchiwać się tej dyskusji. Będzie to ożywiona dyskusja, czasy mamy ciekawe, na pewno padnie na spotkaniu wiele pytań, ale oczywiście nie wyczerpie to naszych oczekiwań związanych z wizytą prezydenta Wałęsy.
Z Naszych informacji wynika, że Uniwersytet Opolski ma zamiar nadać Lechowi Wałęsie tytuł doktora honoris causa. Czy takie wydarzenie będzie miało miejsce, a jeśli tak to za jakie osiągnięcia i zasługi ma on otrzymać to prestiżowe wyróżnienie?
My do honorowego doktoratu Lecha Wałęsy podeszliśmy w sposób symboliczny. W ubiegłym roku minęła 30. rocznica wydarzeń ’80 roku. I gdy zgłaszaliśmy tą propozycję, uznaliśmy ją w dyskusji wewnętrznej jako pewien akt symboliczny oddania hołdu ludziom roku ’80, którzy zapoczątkowali przemiany demokratyczne w Polsce, którzy dali początek przemianom w całej Europie Środkowo-Wschodniej, a także na świecie. Przy różnych ocenach i sporach wokół Lecha Wałęsy jesteśmy zgodni, że ponad wszelką wątpliwość, właśnie on symbolizuje początek tego okresu i przełomu, który rozpoczął się po 1980 roku.
Osoby otrzymujące tytuł doktora honoris causa są przedstawicielami różnych środowisk, dlatego chcielibyśmy zapytać, według jakich kryteriów przyznawane są te wyróżnienia i kto podejmuje o tym decyzję?
To nie jest tak, że honorowe doktoraty nadaje się tylko wybitnym ludziom nauki, pisarzom, malarzom, kompozytorom, ale także politykom. To niekoniecznie muszą być ludzie, którzy mają w swoim dorobku wybitne dzieła, osiągnięcia naukowe czy wyznaczają ważne etapy w rozwoju nauki. Są ludźmi, których głos jest bardzo ważnym głosem w dyskusji społeczno-publicznej, która toczy się na naszych oczach, i w której bierzemy udział. I to jest ten argument, Lech Wałęsa symbolizuje to pokolenie, które dokonało zasadniczego zwrotu w najnowszej historii Polski. Zresztą gdy spytacie gdziekolwiek na świecie o najbardziej rozpoznawalne twarze czy nazwiska współczesnych Polaków, to powiedzą od razu: Papież Jan Paweł II, Lech Wałęsa, jak ktoś interesuje się piłką, wówczas powie jeszcze Zbigniew Boniek. I znajdą się dwa, może trzy nazwiska, ale nie ma innych tak ważnych postaci rozpoznawanych w Europie i na świecie.
Pamiętamy, że w zeszłym roku ten tytuł otrzymał znany reżyser Krzysztof Zanussi i to, że spotkało się to z oporem pewnych środowisk. W obecnej sytuacji politycznej, także Lech Wałęsa ma swoich zwolenników i przeciwników. Czy uniwersytet spodziewa się jakichkolwiek protestów na wzór zeszłorocznej manifestacji?
Jeżeli znajdzie się pewna grupka 5-ciu czy 10-ciu osób, która ze swojej szafy wyciągnie stare prześcieradło i napisze „Precz z Bolkiem”, to nie będziemy protestować. Oni wyrażają swoją opinię, ale nie ma takiej postaci, która byłaby jednoznaczna w ocenie. Postać i biografia Lecha Wałęsy jest transparentna i przejrzysta, każdy kto chce może wszystko o Lechu Wałęsie wiedzieć. To co o nim dobrze napisano, to co zbyt dobrze napisano i to co źle napisano. Jeżeli to ma być jedyna forma oceny Lecha Wałęsy, to cóż na to poradzę.
W takim razie może poprosimy o Pana prywatną ocenę byłego prezydenta, luźne spostrzeżenia. Nie tylko jako działacza politycznego, ale także człowieka czy właśnie historyczną ikonę Solidarności.
Chyba cztery lata temu kiedy byłem prorektorem, gościliśmy prezydenta Wałęsę z Panem rektorem Nicieją na miłej, krótkiej rozmowie. Ale to wynikało też z pełnionych wówczas funkcji, po zdjęciu ze studentami na dziedzińcu Collegium Maius. Samo też spotkanie na auli było żywiołowe, pełne ekspresji, w takim stylu w jakim Lech Wałęsa potrafi rozmawiać. To nie jest postać katedry, tylko raczej trybun ludowych i też w takiej formie te spotkania prowadzi. Nie spodziewam się też żadnego naukowego wykładu doktora honorowego, nawet bym tego nie chciał, bo byłoby to sztuczne gdyby Lech Wałęsa po otrzymaniu dyplomu wygłosił naukowy odczyt. To byłoby nienaturalne i sprzeczne z jego osobowością, temperamentem. Jest człowiekiem czynu, jest charyzmatyczny, czy go lubimy czy nie. Ale taki właśnie jest w odbiorze.
Gdyby miał Pan wybrać jedną z najwybitniejszych czy ulubionych przez Pana postaci z historii powojennej Polski do współczesności, to kogo by Pan wybrał?
Nie dokonuję takich wyborów. Nie dlatego, że nie chcę. Nie ma takiej postaci, której mógłbym przypisać te wszystkie cechy, jakie przypisuje się tym najwybitniejszym postaciom. Spośród tych wielu wybitnych postaci XX wieku, każdy ma inne cechy i wartości, których nie posiada ktoś inny. To tak jakbyśmy chcieli stworzyć ideał kobiety. Od jednej wzięlibyśmy piękne długie nogi, od drugiej włosy, oczy, policzki i stworzylibyśmy pewien ideał. I z takich postaci też mógłbym wybrać kilka elementów i stworzyć zbiorowy portret wybitnego Polaka, wybitnej postaci tego powojennego półwiecza. Nie chciałbym nikogo wymieniać, ponieważ każdy w pewien sposób wywarł na mnie wpływ jako na człowieka dojrzewającego w czasach PRL-u i dorastającego zawodowo w Wolnej Polsce.
Jedną z osób uhonorowanych tytułem doktora honoris causa UO jest także Papież-Polak, Jan Paweł II. Niedługo mija kolejna rocznica śmierci naszego Rodaka, a także zbliża się okres jego beatyfikacji. Kwiecień to także pierwsza rocznica katastrofy smoleńskiej. Czy Uniwersytet Opolski ma zamiar przeprowadzić uroczystości upamiętniające te dwa ważne wydarzenia w historii najnowszej Polski?
Przyznam szczerze, że nie potrafię odpowiedzieć. Po pierwsze nie wnosiłbym polityki w modę Uniwersytetu. Zwłaszcza tej najnowszej, najświeższej, która rozpala emocje. Jeżeli ktoś ma potrzebę spotkania czy dyskusji, pochodu, to bardzo proszę. Ale jestem sceptyczny wobec takiego pomysłu, ponieważ to jeszcze nie ten czas, to jest wciąż świeża rana rozpalana politycznymi namiętnościami. I przy kolejnych miesięcznicach czy rocznicach, ona będzie się dalej rozpalała. Musi upłynąć stosunkowo dużo czasu, stworzyć się pewien dystans, z polityki muszą odejść osoby bezpośrednio zaangażowane w ten spór polityczny, by móc w sposób właściwy, bezstronny i chłodny ocenić te wydarzenia. Taki jest mój stosunek do ewentualnej rocznicy wydarzeń z 10-go kwietnia. Natomiast czy władze przygotowują spotkanie lub rocznicę, nie potrafię powiedzieć.
Uczestniczyłem w pierwszej rocznicy śmierci Papieża, bo były takie uroczystości opolskie z przejściem z kościoła akademickiego i wmurowaniem tablicy w Collegium Maius. Ale czy dziś będzie podobnie, ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat.
Na koniec mała prośba o życzenia i ciepłe słowa od Dziekana dla studentów.
O, zawsze powinniśmy je składać nawet tym, którzy egzaminu nie zdają i tym, którzy zdają (śmiech). Aby nie było patosu i takich tradycyjnych życzeń składanych studentom, powiem abyście wykorzystali ten czas Waszego dojrzewania. Kiedy ktoś przychodzi na uczelnię w wieku 19 czy 20 lat, zostaje tutaj przez kolejnych 5, wówczas zdobywa pewną wiedzę, umiejętności, zawód. Tutaj być może spotyka tą pierwszą, prawdziwą miłość, następuje początek nowego etapu w życiu osobistym. I to jest ten czas godzenia tych wszystkich nici, jakie życie przed nami splata. Nie przegapcie tego, nie pozwólcie by o czymś zapomnieć i coś stracić. Żyjecie w świecie zupełnie innym niż myśmy zaczynali, w świecie otwartym. Trzeba korzystać z tych możliwości jakie daje Wam Europa bez granic, świat bez granic. To jest bogactwo, które niesie za sobą XXI wiek, a studia są ważnym etapem kształtowania się charakteru i osobowości. Za kilka lat w Auli Błękitnej odbierzecie dyplom ukończenia studiów i padnie sakramentalne pytanie, które sami będziecie musieli sobie zadać: i co dalej? A to z kolei zostanie z pewnością poprzedzone taką refleksją, jak udało się te 5 lat właściwie spożytkować. Czego się nauczyłem, co osiągnąłem. Czasem popełnia się błędy, które później trudno się naprawia. I tego Wam życzę, jeżeli będziecie realizować swoje plany, projekty zawodowe, prywatne, naukowe, wówczas będziecie szczęśliwi. A o to przecież w życiu chodzi.
Dziękujemy za wywiad.